Każdy z Was zna chyba polski mem ze smutnym nosaczem sundajskim i opisem „Niby człowiek wiedział, ale jednak się łudził”. To pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, gdy przeczytałem informację o ugodzie sądowej Boeinga i amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, która za 2,5 miliarda dolarów zdejmuje z firmy odpowiedzialność karną za oszustwa przy certyfikacji oraz przy śledztwach dotyczących katastrof Boeinga 737 Max. Sprawa ta pokazuje jak w soczewce, jak szkodliwe są związki administracji państwowych z tzw. przedsiębiorstwami strategicznymi.
„Ugoda” w sprawie Boeinga 737 Max. Zarząd koncernu wykupuje się za 2,5 mld dolarów
Iluzoryczna kara
W pierwszym momencie, na części użytkowników, wysokość kary może zrobić wrażenie. 2,5 miliarda to ogromna ilość pieniędzy, nawet jeśli na firmie takiej jak Boeing aż tak dużego wrażenia nie zrobi. Problem w tym, że bez tej ugody, większość, a może i nawet znacznie większą kwotę Boeing zapłaciłby i tak, tyle że w wyniku pozwów cywilnych. Kwota zawiera bowiem w sobie 243,6 mln dolarów kar, 1,77 mld dolarów na odszkodowania dla klientów instytucjonalnych za uziemienie floty oraz 500 milionów na odszkodowania dla rodzin i spadkobierców ofiar.
Przy skali nadużyć dokonanych w tej sprawie przez Boeinga nie ma najmniejszych wątpliwości, że i bez ugody w tę firmę trafiłyby miliardowe odszkodowania i kary. Owszem, dla części ofiar te warunki będą łatwiejsze do przeprowadzenia, nie trzeba będzie się bić w sądach, ale jednocześnie umożliwi to uniknięcie odpowiedzialności karnej przez ludzi z zarządu tej firmy.
Równi i równiejsi
Rozdźwięk ocen dotyczący tej ugody widać też w wypowiedziach ludzi uczestniczących w całym postępowaniu. Przedstawiciel prokuratora generalnego David P. Burns, zadowolony z ugody, powiedział po wyroku, że:
"Tragiczne wypadki Lion Air Flight 610 i Ethiopian Airlines Flight 302 ujawniły oszukańcze i zwodnicze zachowanie pracowników jednego z wiodących producentów samolotów komercyjnych. Pracownicy Boeinga wybrali drogę zysku, ukrywając przed FAA istotne informacje dotyczące eksploatacji jego samolotu 737 Max i angażując się w działania mające na celu ukrycie ich oszustw. Niniejsza rezolucja obciąża Boeinga odpowiedzialnością za przestępcze przewinienia swoich pracowników, przynosi rekompensaty dla klientów linii lotniczych Boeinga oraz miejmy nadzieję, zapewnia odszkodowania w jakiś sposób kompensujące stratę dla rodzin ofiar katastrof".
Dużo mocnych twierdzeń i brak jakiegokolwiek odniesienia do tematu spraw karnych aż razie w oczy. Do tego ciągłe odnoszenie się do pracowników a unikanie słowa „zarząd” też jest charakterystyczny dla ugodowców.
Peter DeFazio, przewodniczący Komitetu Transportu i Infrastruktury w Izbie, który nadzorował sprawę wypadków, określił sprawę znacznie celniej:
"Ugoda jest policzkiem i obrazą dla 346 ofiar, które zginęły w wyniku korporacyjnej chciwości. Kwota ugody jest ułamkiem rocznych dochodów Boeinga, a umowa pomija wszelką odpowiedzialność w zakresie zarzutów karnych".
Opinie rodzin ofiar są jeszcze bardziej dosadne:
- „To jest umowa o ochronie Boeinga”,
- „To fałszywy wymiar sprawiedliwości, na który zgadzają się osoby mające dostęp do informacji poufnych, wykluczając rodziny ofiar”*,
- „Niech to będzie przypomnieniem, że obecne zarządy Boeinga oraz FAA nie biorą prawdziwej odpowiedzialności za ludzi. Ich priorytetem jest interes korporacyjny nad ludzkim życiem.”
To tylko niektóre z wypowiedzi osób, które straciły w tych katastofach bliskich.
Oprócz zapłacenia uzgodnionej kwoty Boeing będzie musiał kontynuować współpracę z wydziałem FAA zajmującym się oszustwami przy wszelkich trwających i przyszłych dochodzeniach. Firma jest zobowiązana do zgłaszania wszelkich dowodów oszustw popełnionych przez swoich pracowników, a także do przedkładania sekcji ds. oszustw rocznych sprawozdań dotyczących statusu jego działań naprawczych.
Jeśli Boeing wypełni w ciągu trzech lat warunki ugody Departament Sprawiedliwości odstąpi od oskarżenia firmy o spisek i oszustwa. Czytaj, zarząd Boeinga będzie mógł się czuć bezpiecznie, a ewentualne zarzuty mogą dotyczyć tylko jakichś pojedynczych pracowników, którym na podstawie dowodów dostarczonych przez firmę udowodni się konkretne oszustwa.
Rujnowanie zaufania
Warto zadać sobie tu pytanie, czy gdyby to nie trafiło w firmę tego typu, firmę blisko współpracującą z politykami i wojskiem, tylko jakiegoś np. przedsiębiorcę budowlanego, czy przy 346 ofiarach skończyłoby się podobnie? Przecież jeśli spojrzeć na skalę i skutki nadużyć, to przekręty typu piramida finansowa Madoffa, skazanego przecież na 150 lat więzienia przy sprawie Boeinga są po prostu pryszczem. Tam przepadły pieniądze, tu zginało ponad 300 ludzi.
Jeśli w tak oczywistych sytuacjach, ludzie odpowiedzialni za świadomie katastrofalne decyzje, tylko dzięki powiązaniom z rządem, są w stanie się wywinąć od odpowiedzialności, nie powinno nas dziwić, że zaufanie do instytucji prawa i sądów spada w ostatnim czasie tak drastycznie. Efekty tej publiczno-prywatnej i patologicznej współpracy widać zarówno w postaci strat ludzkich (737 Max), finansowych (np. projekty kosmiczne SLS, Starliner, Orion) czy społecznych.
To w ich wyniku na czele jeszcze najsilniejszego mocarstwa mógł stanąć ktoś taki jak Trump i to jeden z klocków, który doprowadził do tego, że świat obiegły zdjęcia człowieka-bizona buszującego po amerykańskim Kapitolu. Niestety, zjawisko to nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych...
Źródła: [1], [2], [3]
Zdjęcie człowieka-bizona: Getty Images
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu