Obrona własnych interesów, wieksza wygoda dla użytkowników - tak w wielkim skrócie można podsumować nową, wciąż rozwijaną i testowaną, funkcję udostępniania w aplikacji YouTube. Nowość ta dostępna jest dla posiadaczy urządzeń z Androidem od kilku tygodni, sam testowałem ją już w maju, lecz dopiero teraz zaczyna trafiać do większego grona widzów. To może być, wbrew pozorom, naprawdę spora zmiana.
Ruch Google nie jest ani trochę zaskakujący, choć może dziwić tak późna reakcja na zachowanie Facebooka. Tak, właśnie Facebooka. Serwis Marka Zuckerberga w coraz większym stopniu kładzie nacisk na treści wideo, których widujemy w strumieniu coraz więcej, lecz wśród nich dominują materiały zamieszczone bezpośrednio na Facebooku, zaś odnośniki do YouTube mają zdecydowanie niższy priorytet. Do tego, Google jest mało zadowolone z polecania filmów na YouTube... poza YouTube, ponieważ część użytkowników może nie powrócić do serwisu w wideo lub go nie odwiedzić.
Z tych powodów w aplikacji YouTube'a pojawiła się nowa zakadka z charakterystyczną ikonką symbolizującą czynność udostępniania. Kryje się pod nią... nietypowy strumień aktywności, podobny do znanego z sieci społecznościowych. YouTube nie ograniczył się jedynie do możliwości dzielenia się konkretnymi klipami, ale dodał również możliwość polubienia oraz skomentowania każdej z aktywności. Musiał też uczynić swoje rozwiązanie odmiennym od innych, dlatego zastosował system zaproszeń i "wątków", co oznacza, że dyskusje pod nagraniami będą toczyły się w konkretnym gronie osób.
Można przyjąć, że jest to na swój sposób komunikator wbudowany w YouTube, "trzymany z daleka" od standardowych komentarzy zamieszczanych pod klipami. Średni czas spędzony na oglądaniu wideo na YouTube na urządzeniu mobilnym będzie niedługo liczony w godzinach i tylko Facebookowi udaje się przyciągnąć użytkowników na dłużej. Google musi odpierać ataki Snapchata i Facebooka, jedną z odpowiedzi jest właśnie uruchomienie zakładki "Udostępnione", która ma powstrzymać użytkowników przed opuszczeniem aplikacji YouTube'a, nawet w celu przesłania komuś linku.
Muszę przyznać, że nowa funkcja jest też po prostu bardzo wygodna - dla udostępniającego jak i dla odbiorcy. Ten pierwszy może zaledwie dwoma tapnięciami przesłać namiar na konkretny film, zaś odbiorca będzie dysponował w jednym miejscu pełną historią polecanych mu klipów. Ciekawi mnie na ile popularna stanie się ta nowość - komunikatorów mamy pod dostatkiem, czy największa zaleta tego od YouTube, czyli prostota, przekona użytkowników?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu