Kolejna jesień i kolejne Call of Duty - tym razem od Treyarch. Były egzoszkielety, przyszła pora na wszczepy i kilka nowości. Witajcie w przyszłości ...
Kolejna jesień i kolejne Call of Duty - tym razem od Treyarch. Były egzoszkielety, przyszła pora na wszczepy i kilka nowości.
Witajcie w przyszłości
Fabularnie dostajemy tym razem ciekawe podejście do przyszłości, trącające cyberpunkiem znanym chociażby z Deus Exa. Mechaniczne wszczepy, modyfikacje umiejętności bojowych, kuloodporne mechaniczne ciało, cyfryzacja umysłu, wirtualne treningi, hakowanie za pomocą dotyku. Do tego nieetyczne eksperymenty CIA, a wszystko to w ponurym świecie, gdzie terroryzm rozlał się po całym globie. Brzmi świetnie i jeśli chodzi o setting tak właśnie jest. Cała opowieść poprowadzona jest jednak „po amerykańsku”, nie zostawiono tym samym miejsca na niedopowiedzenia. Jeśli boicie się, że można się w tej opowieści zgubić - pocieszam. Nie da się - bohaterowie wielokrotnie przypomną o co chodzi, dlaczego tu jesteście, kto jest tym złym. I nawet fabularne twisty wydają się zwrotami, które widzieliście już w niejednej grze lub filmie. Treyarch poruszyło jednak jeden ciekawy temat, który nie jest obcy miłośnikom nowych technologii i nie odkładajcie kampanii na później, chociażby ze względu na niego warto poznać tę opowieść.
Jeśli chodzi o samą zabawę w kampanii mam jednak mieszane uczucia. Z jednej strony oczekiwałem typowo filmowego podejścia do tematu i siedzenia na krawędzi fotela przez całą grę. Tak było przy okazji wszystkich trzech części Modern Warfare, gdzie mimo bardzo krótkiej kampanii, ani przez chwilę nie czułem, że powinienem grać dłużej. Bawiłem się świetnie i po jakimś czasie chętnie wracałem do tego filmowego doświadczenia. W Black Ops 3 tego nie uświadczyłem. Zaliczenie trybu kampanii zajęło mi około 11 godzin i mam wrażenie, że można było śmiało uciąć ze 3. Świat się wali - dostajemy najdłuższą kampanię CoD-a od lat, a ja marudzę. Warto pamiętać, że jeśli producent decyduje się na ponad 10 godzin fabularnej opowieści musi umiejętnie ją ułożyć - tak, by nie wynudzić gracza. Tu ta sztuka się nie udała. Są momenty naprawdę emocjonujące, są momenty okropnie nudne - jest zwyczajnie nierówno.
Z drugiej strony żadna dotychczasowa opowieść w tej serii strzelanek nie była tak głęboka. Nie jest poprowadzona mistrzowsko, wieje czasami nudą, ale ma mnóstwo świetnych smaczków pokazujących, jak niebezpieczna może okazać się ingerencja w ludzkie ciało, wykorzystanie robotów w starciach wojskowych i sztuczna inteligencja. Podoba mi się jak twórcy podeszli do wspomnień, jak zachowali przy tym ciągłość opowieści, co nie udało się w poprzednich odsłonach Black Ops. Nie jestem w stanie polecić tej historii każdemu, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że bawiłem się dobrze. Nie świetnie, nie rewelacyjnie - po prostu dobrze. A czy utkwiła mi w pamięci jakaś konkretna akcja pokazana w grze, jakiś skrypt? Nie, ani jeden.
Gdzieś ktoś musiał też przysnąć przy balansie poziomu trudności. I nie chodzi o to, że gra jest trudna - zdarzają się po prostu momenty, które trzeba powtarzać tylko i wyłącznie dlatego, że przeciwnicy pojawiają się w nielogicznych miejscach (pozostaje nauka miejsc, z których wychodzą) albo nagle, magicznym sposobem, wrogowie dostają +100 do celności i kładą nas w pierwszych sekundach po załadowaniu ostatniego stanu gry.
Bardzo fajnie natomiast rozwiązano kwestię rozwoju postaci. Wraz ze zdobywaniem kolejnych poziomów w trybie kampanii nie ulepszamy bowiem klasycznych statystyk postaci, ale inwestujemy w rozwój trzech drzewek umiejętności. Oznacza to oczywiście, że na samym początku gry nie będziemy posiadać zdolności, których użycia uczymy się w tutorialu, ale za to już na samym końcu będziemy mogli przebierać w praktycznie wszystkich możliwych gadżetach i sztuczkach. Nie żebym nimi jakoś specjalnie żonglował podczas zabawy - znalazłem dwie ulubione i używałem ich do oporu, choć podejrzewam, że na najwyższym poziomie trudności takie podejście by się nie sprawdziło.
Czasem można trafić na głupola
Jeśli miałbym wskazać serię FPS-ów, która gwarantuje ciekawą zabawę z wirtualnymi przeciwnikami, byłoby to Halo. Call of Duty nigdy nie grzeszyło inteligencją przeciwników i niestety Black Ops 3 nie wyłamuje się z tego schematu. Wrogowie potrafią bezmyślnie pudłować, rzucać granatami na oślep. Boli również to, że pojawiają się znikąd, a niektóre skrypty trącają dwiema generacjami wstecz. Pamiętajcie też, że jeśli przeciwnicy wyjdą już ze swoich nor, robią to stadnie - palec nie schodzi więc ze spustu, a trupy liczone są w setkach. Wiem, że to trochę jak marudzenie na cod-ową klasykę, ale chciałbym wreszcie pograć w Call of Duty, którego poziom trudności nie wynika z ilości wrogów i latających nad głową granatów, ale z faktycznego zaangażowania przeciwników w walkę.
Tymczasem w sieci
Po ograniu bety miałem mieszane uczucia. Gra wydawała mi się wolna, chaotyczna. Zupełnie nie wiem czemu wszystkie negatywne emocje zniknęły podczas zabawy w pełną wersję gry. Ta niesie za sobą masę frajdy i mimo tego, że nie okupuję pierwszych miejsc w końcowych tabelach, ciężko mi było oderwać się od gry. Chaos - faktycznie - wciąż tu jest ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Gra jest szybka, efektowna, a czas spędzony „na jednym życiu” dość krótki. Nadaje to zabawie dynamiki i od lat jest jednym ze znaków rozpoznawczych serii. Podoba mi się wybór specjalistów, co nie ma jedynie wymiaru kosmetycznego (fajnie zaprojektowani „bohaterowie”), ale wiąże się również z dwiema specjalnymi umiejętnościami, których można użyć kilka razy na mecz. Będzie to na przykład atak obszarowy, wybuchowy łuk, broń wystrzeliwująca pocisk elektryczny lub umiejętność wykrywania przeciwników (coś jakby podręczny radar). Biorąc pod uwagę to, że poszczególnych specjalistów odblokowujemy wraz ze zdobywaniem poziomów doświadczenia (podobnie jak ich umiejętności), dostajemy kolejny aspekt motywujący do spędzania czasu w multi. Podobnie jak odblokowywanie perków, odkrywanie i ulepszanie broni, ustawianie nagród za większą ilość punktów zdobytych na jednym odrodzeniu. Oczywiście, tak jak zawsze, burzy to w pewnym sensie balans rozgrywki. Pierwsze kilka godzin jest ciężkie, biegamy z kiepską bronią, podstawowymi granatami i niestety czuć, że przeciwnicy podładowali już swoje postacie oraz arsenał. Dobrze natomiast, że nie zdecydowano się na dodatkowe ułatwienia w postaci możliwości ulepszania bohatera za realne pieniądze.
Bardzo podoba mi się zwiększenie mobilności, które osiągnięto dzięki zastosowaniu przedłużonych skoków, biegania po ścianach i dynamicznych wślizgów. Szkoda tylko, że większość map posiada niewidzialne bariery, przez co przeskoczenie przez niektóre płoty czy siatki jest niemożliwe. Fajnym urozmaiceniem jest pływanie i walka pod wodą. Polecam prucie przez taflę, to dość łatwe kille. Póki co żadna z map nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Jak to w serii Call of Duty bywa, brak tu otwartych terenów i jeśli walczymy pod chmurką, wciąż są to niezbyt rozbudowane lokacje.
Zauważyłem, że wiele osób interesuje się Black Ops 3 ze względu na tryb Zombie. Co ciekawe, Treyarch postanowiło wpleść w niego opowieść - mamy więc kilkoro bohaterów, których ktoś wybrał ze względu na ich zamiłowanie do zabijania. Następnie podstępnie uśpił i wrzucił do fikcyjnego miasta Morg. Nie pociągnięto natomiast „settingu” Black Ops 3, w trybie zombie otrzymujemy klimat noir, który nie ma z futurystycznymi wojakami nic wspólnego. Super urozmaicenie. Klimat psują niestety kolorowe power-upy, dzięki którym…na przykład zmienimy się w potwora. Ja nie potrafiłem przymknąć oka na taki festyn, ale może Wam nie będzie przeszkadzać.
Jest ładniej, ale to wciąż nie to
Nie da się ukryć, że Treyarch pokazało Call of Duty nowej generacji. Grałem na PS4 i widać wizualny postęp, choć to wciąż nie to, czego oczekiwałbym po serii z tak dużym budżetem. Nie podoba mi się różnica oprawy między scenkami przerywnikowymi, a realną rozgrywką - ale podejrzewam, że PC-towcy na najwyższych ustawieniach graficznych tego nie dostrzegą. 1080p i 60 klatek animacji na sekundę robi wrażenie, choć w oczy rzuca się stary silnik. Zapomnijcie o interakcji z otoczeniem, fizyka wciąż jest tu praktycznie nieobecna. Ktoś mógłby zmodyfikować wreszcie możliwość strzelania przez cieńsze ściany - nic do niego nie mam, ale czułem się jakbym grał w pierwsze Modern Warfare.
Werdykt
Długa kampania, kooperacja - w dodatku na podzielonym ekranie (plus tryb koszmar, czyli ta sama kampania, ale z zombiakami), multiplayer, tryb zombie - sporo tego. Widać, że Treyarch nie chciało oddać w ręce graczy po prostu kolejnego Call of Duty, ale dopakować Black Ops 3 maksymalnie, by zabawy starczyło na najbliższy rok. I bardzo to doceniam, jest to bowiem najbardziej rozbudowane CoD w historii serii. Wygląda nieźle, multi jest bardzo fajne, podobają mi się specjaliści, nowe umiejętności i dynamika starć. Nie jest to jednak przełom ani dla FPS-ów, ani dla samego Call of Duty. Nie uniknięto błędów, takich jak trochę przydługa i momentami nudnawa kampania (choć z niezłymi smaczkami), stary, drewniany silnik bez fizyki i przygłupi przeciwnicy.
W tym roku Call of Duty ma mocną konkurencję. Świetne sieciowe tryby w Halo 5, zapowiadający się fantastycznie, mocno zręcznościowy Star Wars Battlefront. Ciężko więc będzie zdobyć koronę najlepszego sieciowego FPS-a. Ale jeśli zdecydujecie się na zakup Black Ops 3, nie pożałujecie. Ja bawiłem się dobrze zarówno w trybie kampanii, jak również (a może przede wszystkim) w rozbudowanych i sycących trybach sieciowych.
ps. wersja na PlayStation 3 i Xboksa 360 ma nie tylko mocno okrojoną grafikę, ale wycięto z niej tryb kampanii. Miejcie to na uwadze.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu