Seriale

To najlepszy serial, jaki jeszcze zdążycie obejrzeć w tym roku: Ucieczka z Dannemory

Kamil Świtalski
To najlepszy serial, jaki jeszcze zdążycie obejrzeć w tym roku: Ucieczka z Dannemory
Reklama

Kiedy 6. czerwca 2015 roku z więzienia w stanie Nowy Jork uciekło dwóch więźniów, wielu automatycznie nasunęło się skojarzenie z... historią rodem z kultowego serialu Prison Break. Trzy lata później wydarzenia te posłużyły jako fabuła serialu Ucieczka z Dannemory — siedmioodcinkowej serii od Showtime, obok której nie chcecie przejść obojętnie.

Temat ucieczki z więzienia nie jest obcy popkulturze. Wspomniany Prison Break dla wielu jest serialem kultowym, zaś Skazani na Shawshank od lat są jednym z najlepiej ocenianych filmów wszech czasów. Tym razem jednak scenariusz oparty został na faktach — i to niezbyt zamierzchłych. Okazuje się w czasie kiedy jesteśmy z każdej strony otoczeni kamerami, wciąż jest szansa na uchybienia i ludzkie słabości i błędy, które inni potrafią zręcznie wykorzystać. I ucieczka z więzienia nie jest wcale niewykonalna, ale...

Reklama


W sam raz dla tabloidów: miłosny trójkąt i nieskończona determinacja

Kiedy dwóm śmiałkom udało się uciec z więzienia, świat całą tę sprawę śledził z zapartym tchem. Pojawiało się wiele pytań, na które służby powoli znajdowały odpowiedzi. Bo przecież bez stosownej pomocy, to nie miało prawa się udać. Fakt, najsłabszym ogniwem okazała się jedna z pracownic więziennej szwalni (Joyce Mitchell), która nie tylko o wszystkim wiedziała, nie tylko ukradkiem dostarczała im niezbędne narzędzia, ale też... utrzymywała z dwojgiem zbiegów stosunki seksualne. Zauroczona, szukająca oderwania od codzienności, głupia i naiwna bohaterka nie zrodziła się w głowie scenarzysty. To postać która istnieje i podczas obławy na uciekinierów pół świata nie mogło się nadziwić, że udało jej się wplątać w coś tak... oczywiście głupiego i niebezpiecznego. Chociaż z perspektywy widza wciąż trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na czym opierała się ich relacja. Zauroczenie? Miłość? Potrzeba bliskości? A może zwykła manipulacja?

Ucieczka z Dannemory to nie jest jedna z tych serii, która dzięki komercyjnym sukcesom jest ciągnięta w nieskończoność. Cała historia opowiedziana została w ośmiu (lub, jak weźmiemy pod uwagę wariant dwugodzinnego finału — siedmiu) odcinkach. Trzymających w napięciu i doskonale zrealizowanych. A ogromna w tym zasługa aktorów, którzy wcielili się w głównych bohaterów. Wśród nich nie ma mowy o przypadkowości — w zbiegów wcielili się: Benicio del Toro (Richard Matt) oraz Paul Dano (David Sweat). Obok nich zaś wspaniała Patricia Arquette (Joyce "Tilly" Mitchell), która z marszu zaskarbiła sobie moją sympatię i trafiła na listę jednych z najlepszych ról, jakie kiedykolwiek widziałem na małym ekranie! Niejednoznaczna, zagubiona i do tego odpowiedzialna za jeden z twistów, których zupełnie się nie spodziewałem! Aha, no i warto też docenić poświęcenie ekipy — zarówno del Toro jak i Arquette na potrzeby serialu przybrali blisko 20 kilogramów! Biorąc pod uwagę charakter całej historii, motywacje i to jak wszystko wypadło w praktyce — było warto.


Aby oddać jak najwięcej z ducha tej historii, twórcy serialu poznawali okolicę Dannemory i okolic, a lwią część scen nakręcono w miejscach, gdzie faktycznie miały one miejsce. Mowa tutaj nie tylko o więzieniu, ale też całym jego otoczeniu. I mimo że to opowieść, której najważniejsze fakty można streścić w dwóch, góra trzech, zdaniach — producenci serialu przedstawili ją w kilku odcinkach. Pokazując wyraźnie emocje i motywacje, które targały tamtejszymi bohaterami. To historia, która dla wielu jest oczywista — w końcu całą tę sytuację na bieżąco relacjonowały media z całego świata, szokując nagłówkami o miłosnych trójkątach i narodowej zdrajczyni. Jednak forma w której została przedstawiona na małym ekranie zasługuje na chwilę uwagi — dlatego uwierzcie, że nie chcecie obok Ucieczki z Dannemory przejść obojętnie. Tym bardziej, że serial dostępny jest na platformie HBO Go!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama