Felietony

Txtr Beagle, czytnik ebooków za 10 euro. Właśnie tego oczekuje rynek?

Tomasz Popielarczyk
Txtr Beagle, czytnik ebooków za 10 euro. Właśnie tego oczekuje rynek?
Reklama

E-czytniki Kindle są tanie, to nie ulega żadnej wątpliwości. Między innymi ta niska cena stawia je w tak korzystnym  świetle i czyni atrakcyjnymi na t...

E-czytniki Kindle są tanie, to nie ulega żadnej wątpliwości. Między innymi ta niska cena stawia je w tak korzystnym  świetle i czyni atrakcyjnymi na tle innych urządzeń. A co byście powiedzieli na czytnik ebooków jeszcze tańszy? Niemieckiej firmie Txtr udało się zjechać ceną do... 10 euro. Co takie cacko potrafi?

Reklama

Co powinien mieć najprostszy czytnik ebooków? Możliwość wyświetlania książek, to oczywiste. Ale czy istnieją inne elementarne funkcje, bez których e-czytnik nie mógłby być e-czytnikiem? Firma Txtr twierdzi, że nie i zapowiada urządzenie najprostsze, najtańsze i prawdopodobnie tez najmniejsze (waży zaledwie 128 gram) w tym segmencie - Beagle'a.

Niemiecki czytnik ma mieć ekran o przekątnej 5 cali i rozdzielczości 800 x 600 px. Będzie on zatem zauważalnie mniejszy niż w Kindle'u, ale nie powinno się to aż tak niekorzystnie odbić na komforcie czytania. Wyświetlacz ma obsługiwać 8 odcieni szarości. Spekuluje się, że będzie to dość przestarzały już (choć ciągle stosowany) E-ink Vizplex. Nie spodziewajcie się tutaj oczywiście podświetlenia, panelu dotykowego i innych bajerów. Ma być prosto i tanio.


W myśl tej zasady zaprojektowano też obudowę oraz oprogramowanie. Beagle ma mieć trzy przyciski - do przełączania stron w przód, w tył oraz ich zmiany. Tym samym nie znajdziemy tutaj żadnych opcji zmiany czcionki, wyszukiwania tekstu, zakładek etc. Przy dolnej krawędzi można znaleźć zauważalne wybrzuszenie - to miejsce na baterie. I tutaj niespodzianka, bo czytnik będzie działał na dwóch paluszkach typu AAA. Mają one wystarczyć na około rok pracy (w praktyce kilkanaście książek). To bardzo odważne posunięcie ze strony producenta, ale biorąc pod uwagę niewielkie zapotrzebowanie na energię tego typu gadżetów, dość rozsądne.

To nie koniec niespodzianek. Na obudowie czytnika nie znajdziemy bowiem żadnych portów USB ani pokrewnych. Nie liczcie też na łączność WiFi czy 3G. Jak więc umieszczać  nim książki? Poprzez łączność... Bluetooth. Ten zapomniany przez wielu sposób połączenia ma w dużej mierze wykorzystywać naszego smartfona, który po zainstalowaniu specjalnej aplikacji będzie mógł wysyłać bezprzewodowo ebooki. Ale spokojnie, kilka zagranicznych serwisów wspomina też na analogicznej aplikacji dla Windows, więc jeżeli tylko dysponujemy odpowiednim modułem w laptopie, nie będziemy mieli problemu z ładowaniem książek na czytnik. Takie rozwiązanie to nie tylko oszczędność na porcie USB i kablu (ich implementacja kosztowałaby grosze), ale przede wszystkim możliwość kontroli nad treściami przesyłanymi na czytnik. Założę się, że dostarczona aplikacja będzie jednocześnie mini sklepem z reklamami, co da producentowi szansę na dodatkowy zarobek. Nie zdziwiłbym się też, gdyby zablokowano całkowicie możliwość przesyłania ebooków innych, niż te kupione za pomocą udostępnionej platformy.


Reklama

Kolejną niespodzianką jest jednak liczba tytułów, które jednocześnie umieścimy w niemałej przecież (4 GB) pamięci czytnika. Nie wiedzieć czemu producent zdecydował się zastosować tutaj blokadę 5 publikacji jednocześnie. Nie wiem, czy powodem jest tutaj proste do bólu oprogramowanie, które nie poradziłoby sobie z większą ilością czy może coś innego. Prawda jest jednak taka, że znaczna przestrzeń w pamięci czytnika pozostanie niezagospodarowana. Inna sprawa, że książki przed wysłaniem będą konwertowane do formatu bitmap, ale nie chce mi się wierzyć, żeby mogły one ważyć aż tyle. Wyobraźcie sobie wysyłanie kilkusetmegabajtowego pliku przez Bluetooth... Dlatego ten aspekt działania urządzenia pozostaje póki co wielką niewiadomą i jednocześnie może być jego największą wadą.

Czy właśnie takiego urządzenia potrzebują miłośnicy elektronicznej literatury? Txtr Beagle ma kosztować zaledwie 10 euro (lub 13 dolarów), jednak najprawdopodobniej będzie to się wiązało z dodatkowymi zobowiązaniami, gdyż producent planuje nawiązać bliską współpracę z operatorami sieci komórkowych. Może się zatem okazać, że pieniądze wydane na Beagle'a nie będą ostatnimi, jakie będziemy zmuszeni wyłożyć. Nie sądzę jednak, żeby całkowita kwota była wysoka - nie z takimi parametrami i możliwościami. Podejrzewam, że jednym z pomysłów na dystrybucje czytników będzie dorzucanie ich za symboliczną kwotę do smartfona w abonamencie.

Reklama

Jak Wam się podoba taki pomysł na czytnik ebooków? Przyznam szczerze, że nie pogardziłbym nim, gdyby u nas był dostępny za około 50-100 zł. Taka cena by w zupełności rekompensowała skromne możliwości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama