Felietony

Twórcy wideo przyparci do muru. Dołącz do YouTube Red albo wynocha

Paweł Winiarski
Twórcy wideo przyparci do muru. Dołącz do YouTube Red albo wynocha
Reklama

Pisaliśmy już o tym, że twórcy filmowych materiałów na YouTube zostaną najprawdopodobniej przymuszeni do dołączenia do programu płatnych subskrypcji. ...

Pisaliśmy już o tym, że twórcy filmowych materiałów na YouTube zostaną najprawdopodobniej przymuszeni do dołączenia do programu płatnych subskrypcji. I niestety okazało się to prawdą. Join or Die, tak brzmiał tytuł politycznej kreskówki stworzonej przez Benjamina Franklina. Pasuje jak ulał.

Reklama

O ogłoszonym wczoraj YouTube Red pisał wczoraj Konrad. Za 9,99 dolara miesięcznie otrzymamy nie tylko możliwość wyłączenia reklam w serwisie i dostęp do dodatkowych materiałów tworzonych specjalnie z myślą o paywallu, ale również dostęp do muzycznego YouTube Music. Mało? Dodajcie do tego dostęp do Google Music - dostaniemy więc dwie usługi w jednym abonamencie, wideo i muzyczną. Nie myślałem, że tak szybko będę myślał o zmianie zdania, w końcu kilka dni temu pisałem o tym, że nie widzę sensu w płaceniu za YouTube’a. W takim jednak układzie oferta wydaje się naprawdę konkurencyjna względem Spotify czy innych serwisów oferujących dostęp do muzyki w chmurze. To w skrócie tyle jeśli chodzi o widzów, ze strony twórców treści wideo nie wygląda to niestety już tak kolorowo.

Dołącz albo wynocha

Oferta wobec której nie można przejść obojętnie. Tak delikatnie można powiedzieć o propozycji Google skierowanej do twórców wideo na YouTube. Gdybym jednak miał napisać prawdę, wybrałbym „dołącz albo wynoś się stąd”. Filmy twórców, którzy nie zgodzą się na dołączenie do płatnego programu YouTube Red, zostaną zablokowane nie tylko na YouTubie płatnym, ale i tym zwykłym, darmowym. Dokładnie nie zablokowane, ale ukryte przed publicznością. Co z tego, że ktoś budował swój kanał przez lata, ma setki tysięcy albo miliony subskrybentów - Google po prostu schowa zarówno stare, jak i nie pokaże nowych materiałów wideo. Bo może. Propozycja nie do odrzucenia dotyczy między innymi popularnych twórców komediowych, muzyków, komentatorów gier. Nie dotknie statystycznego Johna Smitha czy Jana Kowalskiego, który raz na jakiś czas wrzuci do serwisu film. Jakie jest kryterium? Podejrzewam, że włączenie monetyzacji i posiadanie jakiejkolwiek znaczącej popularności na YouTube. Innymi słowy, chodzi praktycznie o wszystkich tych, których większość z nas ogląda.

Można było oczywiście jakoś oflagować materiały osób, które nie chcą dołączać do systemu płatnych subskrypcji, w końcu nie każdy ma w planach czerpanie z tego korzyści finansowych - niektórym wystarczyłyby reklamy. W naszym kraju nie są to kokosy, ale w USA czy Norwegii stawki bywają zdecydowanie większe, jest to więc dochód dla twórców znaczący. Można było, ale po co? Przecież Google nie chce by YouTube Red świecił pustkami, przymusi więc twórców do uczestnictwa w programie. Bo czemu nie, tak najłatwiej. Jak to się przełoży na faktyczną dostępność materiałów? Oby tylko nie dotknęła osób, które nie zdecydują się na tworzenie treści specjalnie dla usługi płatnej. No bo wyobraźcie sobie - macie ulubionego YouTubera, który chce robić wszystkie swoje materiały dla widzów niepłacących abonamentu. Boję się, że uczestnictwo w programie nie będzie oznaczać jedynie akceptacji nowych zasad, ale wymusi również dostarczanie „kontentu” dla paywalla.


Najzabawniejsze jest tłumaczenie Google - że to niby z myślą o widzach, którzy zapłacą, a mimo tego ich ulubieni twórcy nie znajdą się w usłudze bez reklam. Wydawało mi się, że w YTR będą wszystkie materiały z klasycznego YT - tyle, że bez reklam. A może ja coś źle zrozumiałem?

Będzie więcej pieniędzy?

Powiecie, że przecież nowy sposób zarabiania na YouTube może okazać się korzystny dla twórców. Tego niestety nie wie nikt, nie ustalono bowiem stawek. Spotify płaci 70%, Apple Music 71,5%, ostatnia zmiana w programie partnerskim YouTube wspominała o 55% - tyle ostatecznie miałoby trafiać do twórców - mało. Żeby było zabawniej, pieniądze będą dzielone pod kątem długości oglądania materiałów, twórcy krótkich filmów są więc na z góry przegranej pozycji. W dodatku co z muzykami? Skoro w abonament wejdą dwie usługi, spekuluje się, że wpływy twórców z obu kategorii będą niższe niż dotychczas.

Jestem bardzo ciekawy jak rozwinie się ten temat. Twórcy wideo nie mają bowiem zbyt dużego pola manewru i muszą zaakceptować nawet najmniej korzystne dla siebie rozwiązania. Może pomogą sieci partnerskie, w które przecież też uderzą nowości YouTuba. Alternatywa? Jest, inne serwisy wideo. Ale co z budowanym przez lata zasięgiem i subskrypcjami? Nie da się przecież powiedzieć widzom - „Hej, przenoszę się z YT na Dailymotion, chodźcie ze mną”, to tak nie zadziała.

Reklama

Na dobrą sprawę widza, a teraz i klienta, nie będzie interesować to, jak YouTube załatwia sprawy z twórcami. Przypomnę jednak za co lubimy ten serwis i osoby tworzące filmowe materiały. To nie są wielkie korporacje zajmujące się mediami, ale zwykli ludzie, którzy potrafili przenieść swoją charyzmę na wideo. Tu wypełnianie targetu i gonienie za pieniędzmi nie jest głównym celem. Tego typu działania uderzają moim zdaniem w twórców i na pewno nie zachęcają do współpracy z serwisem, a to może w jakiś sposób odbić się ostatecznie również na widzach. Obym się mylił, bo przecież za jakiś czas może się okazać, że przymuszone dołączenie do YouTube Red było dla większości twórców świetną opcją. Póki co jednak tak to nie wygląda.

grafika: 1, 2

Reklama

źródło


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama