Wydaje się, że minęła cała wieczność od postawienia pierwszych kroków w mieście Hawkins w stanie Indiana, a jednak! To już dziewięć długich lat. Ostatni sezon nadchodzi wielkimi krokami, ale już wszyscy mają go dość, włączając w to twórców.
O tym, że kolejny, ostatni już sezon Stranger Things, wiemy od jakiegoś czasu. Teraz jednak zaczynają do nas spływać informacje z produkcji, która niedawno zakończyła zdjęcia i w końcu będzie mogła zacząć być kształtowana w finalny obraz. Nie obyło się bez poświęceń, które odczuli wszyscy zaangażowani.
To już film, czy wciąż serial? Liczba szokuje
Dziewięć długich lat minęło odkąd świat przedstawiony w Stranger Things, dosłownie nawiedził nasze domy. Przez cztery sezony, bohaterowie musieli się zmagać z koszmarami innego wymiaru. Do mety dobiegną pewnie niemniej zmęczeni niż wszyscy zaangażowani, o czym opowiedzieli twórcy serialu przy okazji wczorajszego wydarzenia Netflixa. Platforma przedstawiła ogromny rozkład na bieżący rok, w którym naturalnie został uwzględniony i piąty sezon Stranger Things.
Twórcy zapowiadają największe dzieło w ich karierze, a wypracowane liczby zwalają z nóg. To oznacza, że zakończyły się zdjęcia i pozostaje teraz obrobić nakręcony materiał, którego jest tak wiele, że aż trudno powiedzieć czy nagrano kilka filmów, czy to wciąż serial:
"Poświęciliśmy cały rok na kręcenie tego sezonu. Pod sam konie, mieliśmy nagranych ponad 650 godzin zdjęć. Zatem chyba mówi samo za siebie, że jest to nasz największy i najbardziej ambitny sezon do tej pory. To jest jak osiem kinowych hitów. Naprawdę, to jest naprawdę szalone", powiedział Ross Duffer, jeden z dwóch braci odpowiedzialnych za stworzenie serii
Pomimo tego jak wycieńczające to musiało być zadanie pod kątem fizycznym, to nie da się ukryć, na pewno i emocjonalnie. Rzadko kiedy ekipy filmowe mają szansę spędzić wspólnie tyle lat, a jeszcze rzadziej przy okazji pracując z dziećmi i móc obserwować jak aktorsko dorastają przez całą dekadę. Bracia Duffer również się do tego odnieśli, wspominając, że ostatni klaps był bogaty w miks emocji.
"Było to na pewno smutne. Nie będziemy już opowiadać tej historii z tymi bohaterami, z tą ekipą i tymi aktorami. Wszyscy jesteśmy wymęczeni, ale jednocześnie musieliśmy ten moment uczcić chwilą ciszy"
Niewiadome gonią niewiadome, pracy nie brakuje
650 godzin zdjęć to naprawdę wiele materiału do obrobienia, a w tym wszystkim, jest jeszcze wiele niewiadomych. Matt i Ross Duffer od razu startują z postprodukcją. Rozdzielają materiał tak, aby jednocześnie trwały prace nad efektami specjalnymi, żeby te były gotowe na premierę piątego sezonu. Co jest zabawne, twórcy są w tej kwestii na równi z resztą świata, czyli w niewiedzy.
Zdradzili bowiem, że ta rozmowa się dopiero wydarzy i musi zostać ustalona tak jak i inne rzeczy. Pomimo czekających ustaleń z Netflixem, bracia nie zwalniają, niesieni doświadczeniem ostatnich lat, pracują na pełnych obrotach. Bowiem chociaż od poprzedniego sezonu minęły aż trzy lata, to cień trudnej pracy wciąż nad nimi wisi. Wciąż pamiętają, jak ostatnie szczegóły efektów specjalnych były dodawane... Jeszcze po premierze.
Tym razem nerwów dostarcza jeszcze więcej czynników. Przyznają, że jest to także ich najbardziej osobista opowieść. Łez na planie i poza nim nie brakowało. Trudno też z nimi nie sympatyzować, każdy miał na pewno okazję czuć te dziwne nerwy zmieszane z oczekiwaniem, żalem i radością. To jest trochę jak występ na zakończenie ostatniego roku szkoły. Jednocześnie się wszystko docenia, chce iść do przodu i przy okazji martwi się tym, co będzie dalej i jak świat nas przyjmie. Jak będzie tym razem? Jeszcze nie wiemy, lecz przekonamy się już w tym roku.
Źródło: Variety 1, 2, Deadline, watchinamerica
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu