Myśląc Metal Gear Solid - myślimy Hideo Kojima. To oczywiste jak wiosna po zimie i ból brzucha po zapiciu ogórków kiszonych mlekiem. Choć to wciąż plo...
Myśląc Metal Gear Solid - myślimy Hideo Kojima. To oczywiste jak wiosna po zimie i ból brzucha po zapiciu ogórków kiszonych mlekiem. Choć to wciąż plotka (prawie pewna, ale jednak plotka) Hideo, wraz z całym Kojima Productions, odchodzą z Konami. Konami natomiast twierdzi, że będzie tworzyć kolejne gry z serii Metal Gear. Dziwne i zakręcone.
Póki co jedynym oficjalnym stanowiskiem podzieliło się Konami - według firmy Hideo Kojima pozostanie zaangażowany w MGSV: Phantom Pain, będą również powstawać pod skrzydłami Konami kolejne odsłony serii.
Wygląda na to, że Japończyk nie dogadał się z szefostwem Konami, wchodząc z nimi w konkretny konflikt. Efekt? Koncert zapowiedział, że rozpoczyna rekrutację na kluczowe stanowiska związane z produkcją gier pod szyldem MG. Wystarczy połączyć te dwa fakty i odpowiedź jest prosta - szukani są następcy kultowego producenta i jego zdolnego zespołu.
Plotka ma jednak swoje źródła, które wydaje się dość konkretne. Przy tytułach tworzonych przez niego gier od lat pojawiał się dopisek „a Hideo Kojima game”. Identyczny podpis widniał od dawna na bannerze reklamowym Metal Gear Solid V. Jeśli zajrzycie teraz na stronę gry zauważycie, że takowego podpisu już tam nie ma.
Jakby tego było mało, plotkę podkręca jej główny bohater, Kojima. 16 marca umieścił on na swoim Twitterze tweet z obrazkiem i podpisem „wyruszam”. Trudno o bardziej wymowny komentarz.
Metal Gear to kultowa seria i nawet jeśli (jak chociażby ja) niespecjalnie za nią przepadaliście, zapisała się na kartach elektronicznej rozrywki złotymi literami. Za grą jak i jej producentem, Hideo Kojimą stoją miliony fanów, którzy byli z nim na dobre i na złe. To te miliony rzucą się jak oszalałe na najnowszą odsłonę serii, która podobnie jak poprzednie części, wzbudza sporo kontrowersji. Podejrzewam również, że przypięcie łatki „ostatni MG od Kojimy” pozwoli sprzedać się grze jeszcze lepiej niż spekulowano. Oczywiście może to być tylko chwyt marketingowy przed premierą gry, ale to zachwiałoby zaufanie do producenta.
Kompletnie nie umiem sobie natomiast wyobrazić Metal Geara bez Kojimy. Jakkolwiek dobrych producentów Konami nie zatrudni, jak bardzo wykręconych rzeczy nie wymyśli, tego człowieka nie da się podrobić. Jeśli więc te doniesienia okażą się prawdą, wraz z premierą The Phantom Pain pożegnamy markę Metal Gear raz na zawsze. Tylko w takim układzie co z Silent Hills? Demo P.T. wgniotło mnie w fotel i zaserwowało takie ciarki na plecach, jak żadna gra przez ostatnie kilka lat. Szkoda byłoby nigdy nie zobaczyć rozwinięcia tych pomysłów.
grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu