Toyota C-HR, czyli przedstawicieli segmentu crossoverów należy do najpopularniejszych modeli japońskiego producenta, nie dziwi więc fakt, że szykowany jest kolejny samochód o podobnych rozmiarach. Toyota właśnie potwierdziła, że crossover bazujący na nadwoziu nowego Yarisa zadebiutuje jeszcze w tym roku.
Yaris na sterydach, czy to się sprawdzi?
Europejczycy kochają crossovery, ich sprzedaż z roku na rok rośnie i z tego też powodu, coraz większa liczba producentów samochodów rozszerza swoją ofertę właśnie o ten segment. Najnowszym hitem wydają się być małe modele z segmentu B-SUV, takie jak Nissan Juke czy Ford Puma, które łączą w sobie zalety małego auta miejskiego oraz SUVa. Dzięki kompaktowym rozmiarom można nimi zaparkować praktycznie wszędzie tam gdzie autem z segmentu B, a wyższa pozycja za kierownicą i linia nadwozia sprawiają, że wnętrze jest bardziej przestronne i wydaje się bezpieczniejsze.
Toyota dosyć późno weszła na ten rynek z modelem C-HR, który jednak należy bardziej do segmentu C-SUV, dlatego teraz zamierza uzupełnić swoją ofertę. I trudno się temu dziwić, bo C-HR okazał się sprzedażowym hitem. Nowy crossover ma natomiast bazować na nadchodzącym Yarisie, którego zaprezentowano pod koniec zeszłego roku. Będzie produkowany w tej samej fabryce we Francji i co ciekawe ma bazować na płycie podłogowej z niedawno pokazanego modelu GR Yaris łączącej platformę TNGA-B i C. To może oznaczać wielowahaczowe zawieszenie z tyłu, większy rozstaw osi i możliwość napędu na 4 koła. Jednocześnie nadal ma to być auto mniejsze niż C-HR, długość nadwozia nieznacznie może przekroczyć 4 metry.
Swoją wariację na temat Yarisa w wersji "SUV" opublikował ostatnio Auto Express. Finalny projekt będzie się pewnie wyraźnie różnił, ale daje to pewien pogląd na to, jak może wyglądać. Według różnych doniesień, nowy crossover powinien zostać zaprezentowany w połowie bieżącego roku, a do salonów może trafić już na początku 2021 roku.
W środku nie będzie wielkich zmian
O ile z zewnątrz Yaris w wersji podniesionej wyraźnie będzie się wyróżniał od swojego bliźniaka z segmentu B, o tyle w środku mają to być praktycznie bliźniacze modele. Deska rozdzielcza powinna wyglądać bardzo podobnie do tego co widzieliśmy już w nowym Yarisie w listopadzie zeszłego roku. I całe szczęście, bo jest to całkiem zgrabny kokpit, w którym wszystko znajduje się na swoim miejscu, łącznie ze sporym wyświetlaczem systemu inforozrywki, który obsługuje Android Auto i Apple Car Play. Podobnie będzie pod maską, na pewno znajdzie się tam nowy silnik hybrydowy o pojemności 1,5 litra, który zadebiutuje w Yarisie. Można się też spodziewać jednostki benzynowej o tej samej pojemności, choć podejrzewam, że jej popularność będzie znikoma.
Toyota podkreśla, że segment B nadal ma się w Europie i na świecie bardzo dobrze, po części prawdopodobnie dlatego, że oferuje po prostu tanie, ale funkcjonalne auta. Nie odnotowuje się w nim takich spadków sprzedaży jak chociażby w segmencie D, który bardzo ciąży niektórym markom. Dlatego japoński producent wiąże spore nadzieje również z nowym crossoverem, bo mimo wszystko ma on oferować nieco więcej niż Yaris, a przy tym nadal będzie bardzo atrakcyjnie wyceniony. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że konkurencja w tym segmencie jest bardzo mocna i hybrydowy napęd wcale nie jest już takim wyróżnikiem.
źródło: Autoexpress
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu