Toyota jest liderem jeśli chodzi o napęd hybrydowy, ale w przypadku aut elektrycznych mocno odstaje od konkurencji. I szybko się to nie zmieni, bo okazuje się, że założenia poczynione przez Japończyków były błędne, rynek aut elektrycznych rośnie znacznie szybciej niż oczekiwano.
Toyota zaskoczona wzrostem sprzedaży aut elektrycznych
Toyota jest dzisiaj bez wątpienia największą firmą motoryzacyjną na świecie, przynajmniej pod względem wielkości sprzedaży. Japończycy doskonale radzą sobie na wielu rynkach, zarówno w USA jak i w Europie, wygrywając dzięki temu, że 20 lat temu postawili na napęd hybrydowy. Wygląda jednak na to, że przespali nieco elektryczną rewolucję. Firma zakładała, że do 2030 roku sprzedaż aut elektrycznych będzie stanowiła zaledwie 30% całości i nie śpieszyła się z rozwojem tego rodzaju napędu. Teraz okazuje się, że wedle najnowszych szacunków, nawet połowa aut sprzedawanych w 2030 roku może być w pełni elektryczna. Toyota na taki scenariusz nie jest gotowa i mocno odstaje od konkurencji szczególnie pod względem kosztów produkcji aut elektrycznych.
Jak donosi dzisiaj Reuters, we władzach Toyoty panuje spore zamieszanie i podejmowane są bardzo nerwowe decyzje. Obecnie podobno wstrzymano wszystkie prace nad nowymi autami bazującymi na platformie e-TNGA. To w oparciu o to rozwiązanie, do 2030 roku firma chciała wprowadzić na rynek nawet 30 nowych elektrycznych modeli. Pierwszym z nich był spory SUV - Toyota bZ4X, który jednak zaliczył spory falstart z powodu luzujących się nakrętek kół grożących ich odpadnięciem. Sam samochód zbiera jednak dobre recenzje i wkrótce na rynek ma też trafić Lexus RZ 450e bazujący na tych samych rozwiązaniach. Wczoraj w Chinach zadebiutował też sedan bZ3 zbudowany wspólnie z chińską spółką BYD, ale okazuje się, że może to być ostatni podryg platformy e-TNGA przed jej uśmierceniem.
Platforma e-TNGA jest za droga
Koncepcja Toyoty przewidywała, że samochody elektryczne będą produkowane na tych samych liniach produkcyjnych co modele spalinowe. Dlatego e-TNGA mocno bazuje na platformie TNGA stosowanej obecnie w samochodach z silnikami benzynowymi i diesla. Nakłada to jednak pewne techniczne ograniczenia na auta elektryczne, które ciężko będzie przeskoczyć. Co jednak najgorsze, podnosi też koszty produkcji. Stworzenie uniwersalnej platformy nie było dobrze przemyślanym pomysłem i teraz spółka zastanawia się co z tym fantem zrobić. Toyota podobno szczególnie obawia się Tesli, która stosuje nowatorskie metody produkcji i bardzo skutecznie obniża koszty. W takim zestawieniu japońskie auta będą musiały być wyraźnie droższe przy podobnych możliwościach, a to przepis na porażkę.
Według źródeł do jakich dotarł Reuters, Toyota rozważa nawet całkowitą rezygnację z platformy e-TNGA i stworzenie całkiem nowej podstawy dla swoich samochodów elektrycznych. Oznaczałoby to jednak, że cały program elektryfikacji przesunie się o dobre 5 lat, bo tyle minimum będzie trwało zaprojektowanie i wdrożenie do produkcji nowej platformy. Decyzja nie jest zatem łatwa. Możliwe jest także znaczące zmodyfikowanie obecnej platformy, szczególnie pod względem zarządzania energią cieplną, co mogłoby dać oszczędności i zwiększyć zasięg samochodów. Ostateczne decyzje zapadną w najbliższych miesiącach.
Pewnym paradoksem w całej tej sytuacji jest fakt, że jeszcze w 2012 roku Toyota miała udziały w Tesli i wspólnie tworzyła elektryczny model RAV4, który nie cieszył się zbyt dużą popularnością. Z tego powodu Japończycy wycofali się ze współpracy i sprzedali udziały w Tesli w 2018 roku, na krótko przed tym jak wycena spółki diametralnie urosła. Wtedy inżynierowie Toyoty twierdzili, że nic od Tesli się nie nauczą. Dzisiaj każda firma motoryzacyjny na świecie podgląda jak zbudowane są Modele 3 i Y, bo pomysł z wyciskaniem ogromnych części podwozia i nadwozia w gigantycznych prasach wydaje się dawać wymierne efekty. Rywalizacja na rynku aut elektrycznych z pewnością będzie się zaostrzać i jeśli Tesla faktycznie będzie tak dynamicznie zwiększać sprzedaż jak zapowiada (o 50% rocznie), to nic dziwnego, że Toyota zamierza zrewidować swoje obecne założenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu