Toyota bZ4X zaliczyła niezbyt udany debiut na rynku aut elektrycznych, bo krótko po tym jak pierwsze samochody trafiły do klientów, trzeba było je zwrócić z powodu ryzyka odpadania kół. Na szczęście problem udało się już rozwiązać.
Toyota bZ4X z problemami
Toyota nie jest specjalnie przekonana do elektrycznej rewolucji. Powody takiego podejścia do sprawy to jednak temat na osobny artykuł, bo pod wieloma względami to bardzo sensowna taktyka biorąc pod uwagę, że większość ich samochodów posiada napęd hybrydowy. Firma jednak powoli zaczyna wprowadzać na rynek modele elektryczne, zaczynając od sporych rozmiarów SUVa - bZ4X. Samochód trafił już nawet kilka miesięcy temu do pierwszych klientów, ale ich radość nie trwała długo. 2700 pojazdów, z których znaczna większość (ponad 2200) trafiła do Europy, wróciła do salonów z powodu usterki, która mogła skutkować... odkręceniem się koła podczas jazdy. Tak, wygląda na to, że Toyota źle zaprojektowała śruby, które podczas ostrych skrętów kierownicą i intensywnego hamowania mogły się poluzować i odpaść.
Nie był to żart i z pewnością do śmiechu nie było nabywcom nowych samochodów, którzy nie mogą do tej pory nimi jeździć. Wywiązała się z tego nawet mała afera, gdy okazało się, że wstrzymano produkcję, a osoby, które zamówiły swoje samochody muszą czekać dodatkowe 6-8 miesięcy i zapłacić wyższą cenę. Toyota jednak wyszła naprzeciw swoim klientom i zmieniła w tej kwestii zdanie, pozostawiając cenę z dnia zamówienia. Niestety produkcję modelu bZ4X wznowiono dopiero dzisiaj, po ponad 4 miesiącach od wykrycia usterki kół. Wydawało się, że będzie to prosty problem do rozwiązania i tak faktycznie było. Jednak firma wolała się upewnić, że nowe "szpilki" zachowują się prawidłowo, a każdy samochód wyjeżdżający z fabryki będzie miał dobrze dokręcone koła.
Co ciekawe przy okazji wyszła jeszcze jednak usterka związana z montażem kurtyn powietrznych, które nie działały prawidłowo. To byłby równie poważny problem związany z bezpieczeństwem, który z pewnością nie przysporzyłby Toyocie sympatyków. Wygląda jednak na to, że Japończycy poradzili już sobie z wszystkimi mankamentami wieku dziecięcego i ich pierwszy elektryczny model wreszcie zacznie trafiać do klientów.
źródło: Autonews
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu