Motoryzacja

Toyota rozpisała plan dla aut elektrycznych, nawet 1200 km zasięgu

Kamil Pieczonka
Toyota rozpisała plan dla aut elektrycznych, nawet 1200 km zasięgu

Toyota podchodzi do aut elektrycznych jak pies do jeża. Ma co w prawda w swojej ofercie jeden model - bZ4X, ale kolejnych nie widać na horyzoncie. Japończycy jednak o elektrykach nie zapomnieli i szykują się do większej ofensywy.

Toyota jest ostrożna

Japoński producent od początku bardzo ostrożnie podchodzi do aut elektrycznych. Z jednej strony nie musi się śpieszyć, bo dzięki technologii hybrydowej jeszcze spełnia europejskie normy emisji spalin, ale z drugiej cała konkurencja coraz szybciej ucieka. Historia zna przypadki gdy konserwatywne firmy, które nie podążyły za nowym trendem, zwyczajnie zniknęły. Toyocie raczej to nie grozi, bo wygląda na to, że w biurowych zaciszach intensywnie pracuje nad nowymi technologiami dla aut elektrycznych, które sukcesywnie powinny poprawić ofertę w najbliższych latach.

Polecamy na Geekweek: Japonia wysłała na Księżyc małego robota. Wygląda trochę jak z Gwiezdnych Wojen

Już w 2026 roku powinny pojawić się na rynku pierwsze auta nowej generacji z bateriami litowo-jonowymi oferującymi zasięg w okolicach 800 km oraz możliwość ładowania od 10 do 80% pojemności w czasie około 20 minut. Jednocześnie Toyota chciałaby aby takie baterie były o 40% tańsze niż te stosowane obecnie np. w modelu bZ4X. Jak pokazują osiągnięcia konkurencyjnych firm, szczególnie z Chin, powinno być to możliwe. W 2027 roku mają pojawić się natomiast modele z jeszcze wydajniejszymi ogniwami litowo-jonowymi, których zasięg będzie sięgał nawet 1000 km. Jednocześnie Toyota chce tak zmodyfikować swoją platformę dla aut elektrycznych aby zmniejszyć prześwit z obecnych 15 cm, do 12, a może nawet 10 cm w przypadku aut sportowych.

W tym samym roku mamy też otrzymać pierwsze samochody z bateriami o stałym elektrolicie, które zapowiadają się na sporą rewolucję. Początkowo mają one również zapewnić zasięg rzędu 1000 km, ale w swojej drugiej generacji Toyota planuje go zwiększyć nawet do 1200 km. Na samochody korzystające z tej technologii poczekamy jednak jeszcze przynajmniej 4-5 lat. Do tego czasu konkurencja zarówno w Europie jak i w Chinach czy Stanach Zjednoczonych również zrobi spore postępy w kwestii baterii. Wiele będzie zależało również od samych klientów. Obecnie widać pewne oznaki słabnącego popytu, zarówno u lidera - Tesli, jak i u innych producentów. Volkswagen już zapowiedział redukcję zatrudnienia w swojej największej fabryce elektryków w Zwickau. Elektryfikacja transportu jest zwyczajnie droga i jeśli ceny nadal będą wyższe niż aut spalinowych, to trudno będzie odwrócić ogólną tendencję.

źródło: Autoexpress

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu