Motoryzacja

Toyota Auris Hybrid (2016): moim zdaniem znacznie lepsza od Priusa

Tomasz Niechaj
Toyota Auris Hybrid (2016): moim zdaniem znacznie lepsza od Priusa

To już moja druga Toyota Auris Hybrid i jednocześnie trzecie hybrydowe auto – wliczając w to Priusa – tego koncernu, jakie miałem okazję testować. Hybrydowy Auris eliminuje niemal wszystkie wady Priusa i moim zdaniem jest wręcz autem… lepszym, a do tego tańszym. Jak to możliwe? Już tłumaczę.

Z mojego poprzedniego materiału nt. hybrydowej Toyoty Prius mieliście się już okazję dowiedzieć jak tego typu napęd działa, jak się sprawuje w praktyce i co o nim sądzę. W samochodzie Auris Hybrid znaleźć można dokładnie ten sam silnik, zespół jednostek elektrycznych, skrzynię biegów itd. Jest to po prostu ten sam napęd, ale umieszczony w jakby nie patrzeć zwykłym aucie z segmentu C.

I właśnie to jest największa przewaga hybrydowego Aurisa nad również hybrydowym Priusem. To auto nie krzyczy: „jestem ekologiczne, jestem zielone, jadę o kropelce”. Auris jest po prostu bardzo oszczędny nie chwaląc się tym wszem i wobec. Bo z zewnątrz Toyota Auris Hybrid wyróżnia się jedynie kilkoma detalami. Względem „zwykłej” wersji: mamy w sumie trzy napisy „Hybrid” oraz logo producenta, które ma niebieski akcent. I to w zasadzie tyle. Reszta samochodu jest… „normalna”.




W środku nie czuć, że ktoś na siłę próbuje nas przekonać do bycia „eko” za wszelką cenę. Wykończenie jest typowe dla Aurisa – typowe dla aut tej klasy. Nawet gałka służąca do wyboru trybu jazdy, choć żywcem przeniesiona z Priusa, nie razi. Wszystko jest na swoim miejscu, tak jak w każdym innym aucie tego segmentu. Dopiero spojrzenie na zegary za kierownicą zdradza, że mamy do czynienia z wersją hybrydową, bo brak tutaj typowego obrotomierza, w miejsce którego jest miernik przepływu energii. Jednak już samo osadzenie zegarów, ich kształt i estetyka sprawia, że czujemy się jak w normalnym aucie. Dla mnie to bardzo duża zaleta, bo nie mam wrażenie jakbym siedział w jakimś statku kosmicznym :)

Jak jeździ Toyota Auris Hybrid?

Toyota Auris Hybrid pod względem napędu jeździ tak samo jak Prius. Ten sam silnik i ta sama charakterystyka działania sprawia, że auto zachowuje się podobnie. Tak, oczywiście tutaj również zastosowana jest bezstopniowa skrzynia biegów, przez co przyspieszanie – szczególnie mocniejsze – owocuje jednostajnym wyciem silnika, który niektórym przeszkadza. Ale zaprawdę powiadam Wam: da się z tym żyć, szczególnie gdy popatrzy się na średnią spalania, o czym za chwilkę.




To co jednak odróżnia Aurisa od Priusa, to zawieszenie. Prius jest zestrojony bardzo komfortowo. Auris to może nie jest całkowite przeciwieństwo, ale auto prowadzi się jak… Golf, a wtajemniczeni wiedzą, że to komplement. Ja otrzymałem samochód z oponami Dunlop Sport FastResponse w rozmiarze 225/45R17 i muszę powiedzieć, że auto prowadziło się bardzo dobrze. Tak się złożyło, że przejechałem większą trasę tym samochodem i w jedną stronę miałem sucho, a w drugą wyjątkowo mokro. Opony świetnie odprowadzały nadmiar wody spod siebie, a układ kierowniczy dawał całkiem dobrą informację zwrotną na temat stanu przednich kół. Na zakrętach można było nieco zaszaleć bawiąc się przyczepnością, której nie brakowało.

Jednym zdaniem: Auris Hybrid prowadził się wręcz sportowo, a przede wszystkim bardzo pewnie i przewidywalnie, nawet przy wysokich prędkościach na zakrętach. W Priusie próba takiej jazdy wymagała dużej odwagi, bo auto nie było tak stabilne i często kończyła się brutalną interwencją ESC. Mógłbym wręcz zacząć mówić o sportowej przyjemności z jazdy Aurisem, ale się powstrzymam, bo wiecie, że mimo wszystko to nie jest prawdziwa sportowa „fura”. Ale biorąc pod uwagę klasę samochodu i jego przeznaczenie, tak właśnie wypadałoby napisać.

Do pełni szczęścia życzyłbym sobie tylko foteli z dłuższym siedziskiem i większą regulację kolumny kierownicy. Wówczas pozycja za kierownicą byłaby naprawdę dobra. Świadom jednak jestem, że większość aut z segmentu C tego nie oferuje.

Toyota Auris Hybrid: spalanie

Jeśli chodzi o spalanie, to okazuje się, że Toyota Auris Hybrid nie jest w tym względzie wiele gorsza od Priusa. Oczywiście lepsza aerodynamika droższej hybrydy daje o sobie znać przy wyższych prędkościach, a przez to Aurisem rekordów niskiego spalania nie osiągniecie, ale moim zdaniem różnice są naprawdę symboliczne i zwykle sprowadzają się do około 0,1 – 0,3 l/100 km. W każdym razie po mieście można jeździć niemal równie oszczędnie, a w trasie jadąc Aurisem można wybrać pomiędzy oszczędną jazdą, a szybką i w sumie też oszczędną. W Priusie wybór jest węższy. Wartości? Szybka jazda po mieście: około 5l/100 km (tak samo jak w Priusie). Oszczędna: 4 lub mniej. Bardzo oszczędna: da się zejść do około 3,5 l/100 km może nawet niżej jeśli ktoś się bardzo postara.


Test „na trasie” zrobiłem jadąc na południe Polski i uzyskałem wynik w okolicach 6 l/100 km. W jedną stronę trochę mniej, w drugą trochę więcej. To naprawdę nie była wolna jazda i na tej trasie to mój rekordowo niski wynik. Żadnym dieslem jadąc z takimi prędkościami nie osiągnąłem takiego rezultatu – zwykle było to jednak powyżej 7 l/100 km, czasem dużo powyżej. Po resztę wyników odsyłam do mojej recenzji Priusa, w której przedstawiłem wyniki podczas jazdy ze stałą prędkością drogami szybkiego ruchu. Dla Aurisa wyniki są bardzo podobne.

Moja opinia

Ceny Priusa zaczynają się od blisko 120 tys. złotych. Hybrydowy Auris startuje od 80 900 zł, a wersja jaką testowałem to Prestige za 100 400 zł. Została ona jeszcze doposażona w dwa pakiety: Executive (17-calowe felgi, skórzane siedzenia) oraz Skyview (dach panoramiczny z elektryczną roletą) – oba po 4500 zł. Po zsumowaniu to wciąż znacznie mniej niż podstawowy Prius, nie mówiąc o jego wersji dobrze doposażonej (ponad 140 tys. zł). Oczywiście wiem, że Auris jest z niższego segmentu, jest nieco mniejszy itd. ale moim zdaniem różnice nie są duże jak na taką różnicę w cenie.

Jeśli więc zapragnąłeś hybrydy, ale odrzucają Cię zewnętrzne cechy Priusa, to Auris jest właśnie dla Ciebie. Jest ładny, dobrze wykonany, pewnie się go prowadzi, bardzo oszczędny, naprawdę bardzo oszczędny, a co najważniejsze: stosunkowo tani. Teraz wreszcie mogę powiedzieć: „I love Hybrid!”


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu