Spędziłem dziś kilka godzin na dniu prasowym targów Tokyo Games Show 2024. Wracam z ogromną fotorelacją i... kilkoma rzeczami, które mnie zaskoczyły.
Targi growe to zawsze ogrom emocji, przeciskania się przez tłumy i stania w kolejkach by spróbować nadchodzących tytułów. Dzisiaj miałem przyjemność odwiedzić Tokyo Game Show 2024 i mimo że był to pierwszy z (jeszcze zamkniętych dla szerszej publiczności) dni, to i tak tłumów nie brakowało. Nie brakowało też kolejek. Część rzeczy była poza moim zasięgiem przez barierę językową. Zdarzały się tytuły, które widziałem pierwszy raz na oczy, ale... w gruncie rzeczy, jeżeli ktoś śledzi azjatycki rynek gier, raczej nie było tam tak obco, jak mogłoby się na początku wydawać.
Powiedziałbym, że było wręcz przeciwnie. Dla mnie — może poza sceną indie (gdzie, swoją drogą, nie zabrakło także polskich akcentów!) - znaczna część była mniej lub bardziej znajoma. Nie zabrakło spektakularnych stoisk największych twórców i wydawców, ze szczególnym uwzględnieniem Konami, Capcomu (o którym za chwilę kapkę więcej), Google Play czy Sony. Nie brakowało także zaskoczeń.
Największe zaskoczenia Tokyo Game Show 2024
Myślałem, by skupić się na tym, co tam widziałem i co ograłem. Ale po dłuższym namyśle — uznałem że do tej fotorelacji bardziej pasować będzie... podzielenie się największymi zaskoczeniami z imprezy. A tych było kilka.
Jedna marka nie miała sobie równych. Monster Hunter Wilds
Nie ośmielę się powiedzieć, że Monster Hunter w Polsce nikogo nie interesuje. Mam jednak świadomość jak ogromną marką jest on w Japonii i to było widać. To NAJWIĘKSZE stanowisko z grą, jakie istniało. Ogromna ilość stanowisk (i niekończąca się kolejka) w strefie Capcomu. I równie wielka (największa ze wszystkich) ilość stanowisk w strefie PlayStation. A jako wisienka na torcie — na strefie sprzedawców sklep Nitori (czyli tzw. "japońska IKEA") również miał urządzone stanowisko całe w motywach Monster Hunter Wilds. SZALEŃSTWO.
Level 5 ciągle żywy. Professor Layton ma się znakomicie
Professor Layton to jedna z ponadczasowych serii gier, których chyba nie da się nie kochać. Nadchodzi nowa odsłona — i z tej okazji Level 5 wystawił przeogromne (i przepiękne) stanowisko, do którego kiedykolwiek nie podszedłem — trzeba było czekać co najmniej kilkadziesiąt minut. Nigdy mniej niż 20. Często więcej niż 50. Ze względu na barierę językową i charakter gry, cierpliwie poczekam na premierę dema po angielsku...
Astrobot, wszędzie Astrobot! To dobrze!
Stanowisko PlayStation było sporych rozmiarów i można tam było zarówno zagrać, jak i zobaczyć wiele produktów. Przepiękne stanowisko, przepiękne maskotki, a w sklepie sprzedażowej - równie przepiękne gadżety z przemiłym bohaterem. Tak nawiasem dodam, że zaskoczyła mnie też ilość gadżetów z Ape Escape. Marki, której PlayStation nie odgrzało od... trzynastu lat.
PlayStation 5 Pro. Nie zachwyciło limitką, nie zachwyciło ofertą
O tym że na żywo PlayStation 5 Pro w limitowanej edycji nie zrobiło na mnie absolutnie żadnego wrażenia, już wspominałem. Jest po prostu nudne - i choć kontroler wygląda świetnie (a kabel do ładowania z charakterystyczną końcówką nie przestaje mnie urzekać), o tyle sama konsola już taka o. Zdecydowanie bardziej podobała mi się limitka rocznicowa PlayStation 4.
Można było jednak zagrać w ulepszone wersje kilku gier — w tym ostatniego Final Fantasy VII. I faktycznie w 60 klatkach na sekundę wygląda lepiej, ale dla mnie zdecydowanie nie na tyle lepiej, by zainwestować w nie kilka tysięcy złotych. Jeśli tak mają wyglądać wszystkie ulepszenia, to ja chyba poczekam na więcej powodów.
Kolejna rzecz to taka, że na stanowisku PlayStation poza Astrobotem były przede wszystkim gry firm trzecich. I to większości takie, które miały swoje stanowiska nieopodal.
Brak Nintendo. Choć gier na Switcha było multum
Oficjalnie Nintendo nie miało swojego stoiska — szkoda. Uwielbiam ich dopieszczanie szczegółów. Uwielbiam wygląd Nintendo Store'ów i to, jak wygląda ich sekcja Universal Studios -- jestem przekonany, że równie pięknie byłoby i tutaj. Mimo wszystko Switchów sprzedało się tyle, że gry / porty na Switcha były niemalże na każdym kroku. I to nie tylko w strefie indyków.
Ogromne, spektakularne, stoisko do gry, o której słyszałem... po raz pierwszy!
Wspominałem, że większość gier mimo wszystko nie była mi obca. Ale był wyjątek z gigantycznym stanowiskiem. GIGANTYCZNYM. Mowa o The First Berserker: Khazan. I być może jestem jedynym — bo kolejka na targach była do dema ogromna. Ale rozpytałem też redakcyjnych graczy - i tylko jednemu tytuł się przewinął. Także tak: to dla mnie koreańskie zaskoczenie które... pewnie chętnie sprawdzę.
Gothic Remake NIKOGO nie interesował. Podobnie jak kilka innych zachodnich klasyków
Na targach nie zabrakło remake'u Gothica. I może nie powinienem być taki DO KOŃCA zaskoczony, ale niewiele gier dzisiaj było bez graczy i bez kolejek. Kilka jednak się zdarzyło — i wśród nich znalazły się wspomniany Gothic, FC25, Path of Exile czy Football Manager. Wielkie hity, które przecież sprzedadzą się jak świeże bułeczki, zarobią miliony. Najwyraźniej niekoniecznie w tej części świata. Albo na targi nie przyszli fani ;-).
Kairosoft wciąż żyje! Miał swoje stanowisko i piękne gadżety
Na początku smartfonowej rewolucji, tak gdzieś w okolicy czasów świetności iPhone'a 3GS, "wszyscy" zagrywaliśmy się w rozkoszne, pikselowe, gry od Kairosoft. Wypuszczali ich na tyle dużo, że w pewnym momencie był przesyt — bo zmieniała się tylko skórka. Szczerze mówiąc — na śmierć o nich zapomniałem, aż tu... niespodzianka! Studio wciąż żyje — i nie zabrakło go na targach Tokyo Game Show 2024.
Palworld jest tak wielki, że miał spektakularne stanowisko
Palworld jest jedną z najbardziej komentowanych gier ostatnich lat. Budzi ogrom kontrowersji. Z dnia na dzień stał się hitem, później świat o nim "zapomniał". Cudzysłów stąd, bo skończyło się to początkowe szaleństwo. Niebawem jednak doczeka się wersji na PlayStation 5 i... kto wie, może ożyje na nowo. Twórcy na pewno są dość pewni swojej oferty, bo ich stanowisko robiło ogromne wrażenie!
Fotorelacja z Tokyo Game Show 2024. Tak wyglądają tegoroczne targi!
Kilka wielkich hal z dość wyraźnym podziałem. Były takie tylko z grami, były takie z produktami, były też tematyczne z VR i tylko rzeczami, które można było kupić (te pokażę wam w osobnym wpisie). W skrócie — prawdziwe szaleństwo!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu