"Świat się zmienia" to najczęściej wykorzystywana wymówka na wyjaśnienie przemian dokonujących się w społeczeństwie. Truizmem staje się już tłumaczeni...
To zatrważające, że najmłodsi dorastają z gadżetami w dłoniach
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
"Świat się zmienia" to najczęściej wykorzystywana wymówka na wyjaśnienie przemian dokonujących się w społeczeństwie. Truizmem staje się już tłumaczenie gloryfikujące poprzednie pokolenie, jednocześnie niepozostawiające suchej nitki na tym dorastającym. Pewnych zmian nie ma jednak możliwości rozsądnie wytłumaczyć, tym bardziej, że w wielu przypadkach tymi, którzy ponoszą za nie winę są sami rodzice.
Przemieszczając się w tłumie w ciągu ostatnich dwóch dni po raz kolejny zdałem sobie sprawę z tego, o ile istotniejsze dla wielu osób jest to, gdzie się nie znajdują, niż to, gdzie właśnie przebywają. Nie oczekuję od wszystkich pełnego zaangażowania w przeżywanie Dnia Wszystkich Świętych, lecz powszechnie wiadomo, że w pewnych miejscach obowiązują przyjęte jakiś czas temu normy zachowania. Normy, których nie przestrzega coraz więcej osób. Nie jestem w stanie uwierzyć, że umieszczenie smartfonu w kieszeni na czas kilkunastu czy kilkudziesięciu minut będzie zdarzeniem, z którego takie osoby się później nie otrząsną. Sama czynność wpatrywania się w ekran nie jest jednak na tyle irytująca, co odtwarzane co kilka sekund dźwięki powiadomień, na które nikt poza użytkownikiem telefonu nie reaguje. Takie zachowanie przyjmuje się już za normę, podobnie jak wręczanie tabletu lub smartfonu dwu- czy trzylatkom.
Pośród treści, które przygotowała na 2. listopada redakcja New York Times'a, znalazł się artykuł przywołujący wynik badań przeprowadzonych w Filadelfii, lecz nie tylko. Nie są to statystyki o zasięgu krajowym, a dane opierają się o informacje przesłane samodzielnie przez rodziców. Trudno mi jednak uwierzyć w to, że wnioski, które wynikają z tego badania byłyby w pozostałych częściach Stanów Zjednoczonych lub innych krajach rozwiniętych zgoła inne. Podejrzewam, że nastąpiłyby pewne odchylenia od tych liczb, lecz wyłaniający się z nich obraz pozostałby bardzo podobny.
Z raportu wynika, że 75% z rodziców nadsyłających odpowiedzi wręczało urządzenia mobilne swoim pociechom w wieku od 6 miesięcy do 4 lat na czas wykonywania obowiązków domowych. Aż 65% z nich przyznało, że zrobiło to w celu złagodzenia zachowania w miejscu publicznym. Wiemy też, że połowa z dzieci poniżej 1 roku życia każdego dnia używa gadżetu do grania, oglądania filmów i innych czynności. Wiekszość dwulatków korzysta ze starego tabletu czy smartfona codziennie.
Tym, co jest dla mnie jeszcze bardziej przerażające to informacja na temat tak zwanej "podzielności uwagi". Okazuje się, że 1/3 z trzy- i czterolatków po prostu lubi korzystać z dwóch gadżetów jednocześnie. Do tego 3/4 dzieciaków poniżej 4 roku życia, które otrzymały smartfon czy tablet, korzystały z nich bez jakiegokolwiek nadzoru, a świecący ekran to dla wielu maluchów ostatnia rzecz, którą widzą przed snem.
I jest to kolejne zachowanie przyjmowane za normę. Pozostawianie najmłodszych przed ekranem telewizora, laptopa, tabletu czy smartfona to rozwiązanie uniwersalne, "uwalniające" opiekunów od obowiązku na jakiś czas. Nieporuszając już kwestii wpływu na zdrowie dziecka, należy wspomnieć o braku jakichkolwiek informacji na temat efektów, jakie wywołują takie okoliczności. Nie mamy tak naprawdę zielonego pojęcia w jaki sposób wpłynie to na rozwój i adaptację społeczną. Wszędobylskie gadżety są już dziś dla wielu najmłodszych jedynym źródłem rozrywki, jedynym sposobem na relaks. Nie jestem jeszcze rodzicem, ale zdaję sobie sprawę przed jak wielkim wyzwaniem stoją dzisiaj rodzice próbujący zachować pewien balans. Nie można też bagatelizować projektów, na przykład mobilnych aplikacji, będących świetnym sposobem na edukację i które mają potwierdzony pozytywny wpływ na rozwój najmłodszych. Właśnie o tym pisało czasopismo Science odnosząc się do rezultatów zawdzięczanych aplikacji matematycznej.
Po raz kolejny powtórzę więc, że "wszystko jest dla ludzi", ale tylko i wyłącznie przy zachowaniu zdrowego rozsądku. A szczególnie, gdy spada na nas odpowiedzialność za przyszłość naszej pociechy.
Zdjęcia: Alec Couros (Flickr), Kesha Phillips (Flickr).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu