Oceniając wydarzenia lubię spojrzeć na nie z kilku różnych punktów widzenia. Pozwala to nie ograniczać się do jednego, dominującego poglądu. Stąd też ...
Oceniając wydarzenia lubię spojrzeć na nie z kilku różnych punktów widzenia. Pozwala to nie ograniczać się do jednego, dominującego poglądu. Stąd też pomysł na ten tekst - dlaczego mamy ograniczać się do najpopularniejszej interpretacji faktów? Tyle osób załamuje już ręce z powodu wygranej Apple'a, że aż chce się z czystej przekory powiedzieć: "A dobrze Samsungowi, że przegrał".
Michał Szabłowski nie jest jedynym, który nie jest zachwycony (do czego ma święte prawo) wygraną przez Apple'a batalię o patenty. Krótki przegląd polskich serwisów i blogów pokazuje, że to dominujący pogląd. Komentarze internautów - jak zwykle - są jeszcze ostrzejsze. Wygrał wielki troll, czeka nas zalokowanie wszelkiej innowacyjności i ciemne wieki w IT. Nie wydaje mi się.
Zacznijmy od najoczywistszej oczywistości. Jak wiemy, czasem trzeba przegrać bitwę, aby wygrać wojnę. A ta oczywiście jeszcze się nie skończyła. Ławnicy wydali werdykt, owszem, pora na zdanie sądu, potem czekają nas kolejne apelacje i tak naprawdę długa jeszcze batalia między konkurentami na rynku urządzeń mobilnych. Nic więc nie jest przesądzone, a kwota 1 mld dolarów, którą ma zapłacić Samsung twórcy iPada może jeszcze znacznie zmienić.
Na zwycięstwo Apple'a należy więc patrzeć przez pryzmat raczej długiego niż krótkiego starcia przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.
Kolejna sprawa to... Microsoft. Ci, którzy zarzucają Apple'owi, że dąży do dominacji na rynku urządzeń mobilnych można dać za przykład firmę z Redmond. Wprowadzając Windows Phone Microsoft pokazał, że można zrobić dobry system, który nie jest kopią z iOS, tylko własnym, świeżym rozwiązaniem. Samsung zamiast popracować nad własnym rozwiązaniem, wolał narazić się na oskarżenia o plagiat.
Jednym z koronnych zarzutów osób krytykujących zwycięstwo Apple'a przed sądem jest taki, że firma z Cupertino dąży do wykoszenia konkurencji i nieuczciwego monopolu. Na te oskarżenia mam dwa kontrargumenty. Pierwszy niebezpośredni - a co innego robił Samsung? Oskarżając Apple'a zapominamy, że koreański producent wprowadzając swoje smartfony praktycznie wykosił konkurentów na rynku - HTC, Motorolę, LG czy Sony. Mam jednak wrażenie, że dla niektórych dominacja Apple'a jest zła, a dominacja Samsunga - już nie.
No i innowacyjność. W jednym z komentarzy na temat sprawy przeczytałem ciekawą opinię. Jak to jest, pyta internauta, że pomimo skomplikowanego, przez wielu uznawanego za przestażałe prawa patentowego, to właśnie Stany Zjednoczone są wylęgarnią najbardziej innowacyjnych technologii? Dla porównania Chiny, które w tej kwestii są daleko bardziej liberalne, dobre są co najwyżej w kopiowaniu rozwiązań i pomysłów. Może więc ochrona praw do patentów nie jest tak zła, jak to się powszechnie wydaje?
Drugi argument, który przychodzi mi do głowy to impuls do innowacyjności. Widzieliśmy to z Samsungiem Galaxy III. Koreańscy inżynierowie zostali zmuszeni przez prawników do odejścia od tworzenia smartfonów podobnych do iPhone'a. Efekt okazał się całkiem ciekawy, a co więcej, zdobył ogromne zainteresowanie wśród kupujących na całym świecie. Więc można. Wyrok sądu paradoksalnie może zmusić Samsunga i podobne mu firmy do ruszenia głową i spróbowania czegoś bardziej odważnego niż tylko mniej lub bardziej wyraźne naśladownictwo.
A na koniec odwrócenie problemu. A gdyby zwyciężył Samsung - co byśmy otrzymali? Prawo do nieograniczonego naśladowania i powielania tych samych pomysłów. Może więc lepiej, żeby niepowtarzalne pomysły pozostały niepowtarzalne?
Grafika: Rob Schultz
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu