Platformy streamingowe to nie tylko dostępne na nich treści. To również aplikacje, które powinny być responsywne, płynne i po prostu przyjemne.
HBO GO to był prekursor paskudnie działającego VOD
Każdy, kto korzystał jeszcze z HBO GO (tak, to, co teraz jest znane jako HBO Max, a zaraz będzie tylko Max), doskonale wie, o co mi chodzi. Ta platforma streamingowa była absolutnie najgorsza ze wszystkich — brzydki, ciemno-szary design, ale przede wszystkim okropne lagi w samym menu i serwery działające… no praktycznie niedziałające. Premiera każdego odcinka ostatniego sezonu Gry o tron była też pięknym dowodem tego wszystkiego, bo po topornym poruszaniu się po menu, przyszedł czas na godzinę frustracji, wynikającej z tego, że serwery oczywiście spadły z rowerka przez duże zainteresowanie widzów. Takie sytuacje były normą.
HBO Max nieco naprawiło całość — zmiana designu z szarego na fioletowy/magenta zadziałała bardzo dobrze, a sama aplikacja również zyskała na płynności. Nie jest jednak aż tak różowo, jakbyśmy tego chcieli. Powiadomienie „W tej chwili nie można odtworzyć wybranej treści”, które lubi czasem wyświetlić się podczas seansu bez absolutnie żadnego powodu, szybko nie wyjdzie mi z głowy.
Do tego dochodzi fakt PASKUDNYCH napisów w serialach, które są ogromne, nałożone na szare tło, a do tego nie rozkładają się równo… to sprawia, że płacąc za VOD, które kojarzy się z najwyższą jakością, mam wrażenie, że oglądam filmy pobrane z pirackiej zatoki — brakuje jedynie żółtych koreańskich napisów w tle.
Disney+, czyli król przeciętności oraz Amazon z „webowym” stylem
Disney+ to najzwyklejsza platforma streamingowa ze wszystkich, która nie wyróżnia się szczególnie na plus, ani na minus. Nie jestem do końca fanem nawigacji wewnątrz apki, ale to już personalne preferencje — w ogólnym rozrachunku jest po prostu przeciętnie. Muszę jednak przyznać, że cofanie materiału w aplikacji na PlayStation 5 wielokrotnie doprowadzało mnie do absolutnego szału; to po prostu nie działało i skakało do przodu i do tyłu — aż przypominały mi się pokrętła od klimatyzacji w mojej starej i wysłużonej Renault Lagunie 2.
Tego samego nie mogę napisać o Amazon Prime Video. Tutaj mamy za to aplikację, która do bólu przypomina przeglądarkowe wersje streamingów. Całość działa dosyć topornie, ma dziwne podziały proponowanych sekcji (znalezienie „Oglądaj dalej”, przynajmniej na PlayStation 5 czy Apple TV, nie jest tak łatwe, jak powinno), a wielokrotnie do tego miałem sytuację, w której po cofnięciu/przewinięciu treści zostawało na środku ekranu kręcące się kółko loadingu. Wymagało to wyłączenia i włączenia tytułu od nowa — i chociaż są to zaledwie dwa kliknięcia, no to takie sytuacje po prostu nie powinny mieć miejsca. Tutaj jednak na pozytywne wyróżnienie zasługuje X-Ray, którego brakuje mi w innych miejscach, od kiedy zobaczyłem to u Amazona.
Wiem, że może to wyglądać, jakbym szukał powodu do narzekania i wynalazł te słynne problemy pierwszego świata, ale wydaje mi się, że każdy z nas miał taką sytuację z platformami streamingowymi i każdego irytowała ona w podobny sposób. To teoretycznie zawsze jest tylko wyłączenie i włączenie danego tytułu, zrestartowanie aplikacji albo przyzwyczajenie się do napisów — ale jednak płacąc za jakąś usługę, oczekuję braku takich trywialnych problemów. I taki komfort na rynku VOD gwarantują mi dwie platformy.
Netflix i Apple TV+ zostawiają konkurencję w tyle jeśli chodzi o jakość wykonania aplikacji
O Netfliksie można mówić naprawdę wiele rzeczy, ale trzeba przyznać, że ich aplikacja jest wzorem do naśladowania. Wszystkie podziały na kategorie, rankingi popularności i przede wszystkim wyszukiwanie oraz działanie tej platformy to absolutny TOP. Do tego charakterystyczny dźwięk „TUDUM” podczas włączania aplikacji, płynne animacje, schludne napisy; tu po prostu wszystko się zgadza.
To samo mogę napisać o Apple TV+, które nawet w wersji na PlayStation 5 działa tak, jak cały software Apple TV; i to jest największa potęga tego VOD. Są tutaj zatem pływające ikony, a poza tym mamy przejrzyste napisy, sensowne segregowanie treści, tytuły których oglądanie chcemy kontynuować na samej górze, a przy okazji jakość tych produkcji na nowszych wyświetlaczach to złoto. To teoretycznie zwykła aplikacja z filmami i serialami, ale Apple zdołało tu dodać nieco swojej magii — i to naprawdę działa. Niby niewiele, ale jednak sprawdzając na upfliksie, gdzie dostępny jest tytuł który chcę obejrzeć, to widząc Netflix czy Apple TV+ jestem najbardziej zadowolony.
W świecie pełnym serialowych hitów i filmowych arcydzieł, znaczenie ma nie tylko to, co widzimy, ale i to, co słyszymy. Dlatego właśnie, jako wymagający miłośnik doskonałej jakości dźwięku, warto zainwestować w sprzęt audio, który odda każdy niuans ścieżki dźwiękowej, potęgując wrażenia z oglądania. Na tophifi.pl znajdziesz szeroką gamę urządzeń audio, które spełnią oczekiwania nawet najbardziej wymagających odbiorców. Zaproś niepowtarzalną głębię i czystość dźwięku do swojego domowego kina. Przekonaj się, jak wielką różnicę może wprowadzić w Twoje filmowe doświadczenia wysokiej klasy sprzęt audio, który pozwoli Ci usłyszeć każdy szczegół i poczuć pełnię emocji płynących z ekranu.
Grafika wyróżniająca: Depositphotos
Artykuł zawiera linki do partnerów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu