Przybywa nam filantropów w sektorze IT. Zazwyczaj w tym kontekście wspomina się Billa Gatesa, pojawia się także Mark Zuckerberg, który na cele charyta...
Przybywa nam filantropów w sektorze IT. Zazwyczaj w tym kontekście wspomina się Billa Gatesa, pojawia się także Mark Zuckerberg, który na cele charytatywne przeznaczył górę pieniędzy (oczywiście znacznie mniejszą od tej usypanej przez współzałożyciela Microsoftu), ale na nich lista się nie kończy. Co więcej - będzie się rozszerzać, a przykładem Tim Cook, który chce oddać cały swój majątek.
Pisałem jakiś czas temu o darczyńcach z Doliny Krzemowej. Bogacze z branży IT naprawdę szeroko otwierają portfele i przeznaczają na cele charytatywne miliardy dolarów. Przy tym interesują się, jak pieniądze są wydawane, zależy im na wynikach i chcą, by o tym mówiono - niekoniecznie dla poklasku, bardziej chodzi o nagłaśnianie jakichś problemów i akcji, w których może wziąć udział więcej osób. Te działania sprawiają, że przybywa ludzi z branży dzielących się majątkiem.
Media, nie tylko te branżowe, obiegła informacja, wedle której, obecny CEO Apple odda na cele charytatywne cały swój majątek. Nie pozbędzie się go zaraz i jednorazowo, ale będzie szedł śladem Gatesa. Na razie podobno uczy się filantropii, chce się w nią bardziej angażować i nie ograniczać swojej roli do umieszczania podpisów na czekach. Ponownie zatem można napisać, że chce pójść drogą Gatesa, który wraz z żoną większość czasu poświęca na prowadzenie fundacji.
Majątek Tima Cooka podobno wynosi teraz ponad 100 mln dolarów. Kolejne kilkaset milionów (ponad 650) ma "obiecane" - po spełnieniu pewnych warunków otrzyma nowe pakiety akcji, które będzie mógł spieniężyć. Na tym pewnie nie koniec, w przyszłości pojawią się nagrody/bonusy/premie. Zrobi się z tego ponad miliard dolarów. Taka kwota robi różnicę, gdy sensownie wyda się ją na działania charytatywne. Zresztą, nawet 100 złotych może mieć czasem wielkie znaczenie.
Zapowiedź Cooka jest godna podziwu. Oczywiście pojawią się zaraz głosy, że to element kampanii marketingowej, że Cook próbuje podrasować obraz firmy, dodać sobie punktów, że to jedna wielka ściema, że ma z czego oddawać, bo jest milionerem, wkrótce może być miliarderem. Zresztą, to tylko słowa, a zamiast nich mógłby np. przeforsować niższą cenę smartfonów z nadgryzionym jabłkiem w logo. Albo uczciwie zapłacić podatki we wszystkich krajach, w których sprzedawane są urządzenia Apple. Tak, takich głosów pewnie nie zabraknie.
Warto jednak zauważyć, ze mowa o Cooku, a nie o Apple - jako CEO ma robić wszystko, by firma zarabiała jak największe pieniądze. I nie ma przy tym władzy absolutnej. Biorę też pod uwagę, że w pewnym stopniu faktycznie chodzi o ocieplenie wizerunku. Jeżeli jednak Cook dotrzyma słowa i będzie systematycznie oddawał swój majątek potrzebującym, to nie będę wnikał, jakie były powody podjęcia takiej decyzji - przyklasnę człowiekowi, który stara się pomóc innym. Będę miał przy tym nadzieję, że pieniądze zostaną dobrze wydane, a w ślady CEO Apple pójdą kolejni bogacze. I tyle.
Źródło grafiki: youtube.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu