To, że TikTok jest hitem nikomu nie trzeba udowadniać. Tylko w Chinach i Japonii platforma może pochwalić się 260 milionami użytkowników i dla reklamodawców jest niezwykle interesującym miejscem. Według nich jednak, największy problem jest z tym, że jest to miejsce głównie dla młodych osób, również takich, które jeszcze nie są pełnoprawnymi konsumentami i ich zmonetyzowanie może być po prostu trudne.
Ale TikTokowi to się udaje - chociażby za pomocą mikropłatności w aplikacji. W marcu tego roku media rozpisywały się o tym, że od początku swojego istnienia, udało mu się zarobić już 75 milionów dolarów. W ciągu tylko jednego miesiąca jest w stanie wygenerować nawet kolejne 9 milionów i te kwoty cały czas rosną. Rośnie również kapitalizacja TikToka, któremu pozostało teraz jedynie odcinać kupony od swojego biznesu. Słusznie.
Czytaj więcej: TikTok tworzy smartfona. Wariactwo? Dziwactwo?
Najnowszy pomysł TikToka (niepotwierdzony oficjalnie, ale bardzo prawdopodobny) zakłada stworzenie sieci reklamowej opartej na użytkownikach TikToka, która będzie w stanie docierać do nich nie tylko za pomocą centralnej aplikacji (jaką jest TikTok), ale również w oprogramowaniu firm trzecich. To całkiem sprytny krok - reklamodawca przychodzi do TikToka z pieniędzmi i życzy sobie dotarcia do użytkowników TikToka w takiej i takiej aplikacji. Tym samym może lepiej dostosowywać swoje reklamy do odbiorców, których poszukuje.
Dotychczas w kontekście "machinacji" w kontekście reklam oraz targetowania mówiło się głównie o Facebooku. Wygląda na to, że Chińczycy nie chcą stać z tyłu i TikTok wyrasta na kolejnego giganta, który świetnie czuje się w handlu ludzkimi danymi. Rzecz jasna nie jest to nic bardzo nieetycznego z punktu widzenia realiów, jakie obowiązują w obecnym świecie technologii. Ale słusznie stawia nas to przed pytaniem, czym powoli staje się TikTok. Czy bliżej mu już do Facebooka, czy w dalszym ciągu będą nękać go porównania do znacznie mniejszego i w mojej opinii już nieco zapomnianego Snapchata?
Chińczycy nie próżnują. Bójmy się Chińczyków
Chińczycy doskonale czują się w świecie nowych technologii i wielokrotnie już to udowodnili. Zresztą, obserwacja chińskiego rynku usług elektronicznych szybko doprowadza człowieka do ciekawych spostrzeżeń. Właściwie dla każdego zachodniego giganta usługowego można znaleźć odpowiednik w Państwie Środka. Ale od pewnego czasu Chińczycy mają znacznie większe aspiracje - wychodzą poza swój kraj, aby atakować cały świat. I wychodzi im to świetnie, nie tylko w kontekście urządzeń mobilnych. Wystarczy spojrzeć na TikToka.
Pytanie tylko, czy transformacja TikToka w coś na wzór Facebooka (głównie w kontekście wykorzystania danych użytkowników) nie przyniesie nam kolejnej afery pokroju Cambridge Analytica. Uwierzcie mi, że w razie jej wykrycia (o ile do tego dojdzie) będzie znacznie trudniej kogokolwiek pociągnąć do odpowiedzialności w Chinach...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu