Świat

The Vox „social eReader”, czyli odpowiedź Kobo na Kindle Fire. Kto wygra to starcie?

Kamil Mizera
The Vox „social eReader”, czyli odpowiedź Kobo na Kindle Fire. Kto wygra to starcie?
Reklama

Kobo i Amazon to w tym momencie chyba najbardziej zawzięcie rywalizujące ze sobą firmy w całej branży elektronicznych publikacji. Gdzie Amazon zrobi k...


Kobo i Amazon to w tym momencie chyba najbardziej zawzięcie rywalizujące ze sobą firmy w całej branży elektronicznych publikacji. Gdzie Amazon zrobi krok do zdobycia nowego rynku (na przykład Niemiec), tam kanadyjska firma depcze mu po piętach. Amazon wydaje nowy czytnik w lepszej cenie? Nie trzeba długo czekać na ten sam ruch Kobo. Tym razem gruntem dla konkurencyjnej walki stał się rynek tanich tabletów, o ile w ogóle możemy o takowym mówić.

Reklama

To, że Kobo nie pozostawi bez odpowiedzi pojawienia się Kindle Fire było więcej niż pewne, a pytanie brzmiało, nie „czy?”, ale „kiedy?” Teraz.

Niedawno pojawiła się zapowiedź nowego urządzenia od tej kanadyjskiej firmy. Ma to być tablet działający na Androidzie 2.3, o 7 calowym ekranie i wdzięcznej nazwie The Vox („social eReader”). Co w nim takiego społecznego? Kobo od dłuższego czasu stara się grać rolę tego dystrybutora, który czyni czytanie e-booków wydarzeniem bardziej społecznym. Do tego służyć ma Kobo Pulse, które ma ułatwiać dzielenie się wrażeniami z czytania, zdobywać znajomych i budować społeczność wokół danych tytułów lub autorów, a nawet przeglądać statystki z użytkowania własnych ebooków (nie ma to, jak wykresy). Połączony jest również w facebookowym Timeline’m i innymi social mediami. Teraz przedłużeniem tej polityki ma być nowy tableto-czytnik. Zresztą, zobaczcie sami:


 

I generalnie na tym się kończy. Kobo, w odróżnieniu od Amazonu nie poszedł w stronę muzyki czy filmu, więc jego tablet nie będzie raczej zamknięty, jak w przypadku konkurenta. I trudno się dziwić, co to za społeczne czytanie przy ograniczeniach software’u. Na Voxie będzie oczywiście można przeglądać sieć, czytać maile, korzystać generalnie z mediów, czyli jak na każdym innym tablecie z Androidem. Gorzej z Android Market, ale Kobo ma udostępnić swoim klientom około 15 tysięcy darmowych aplikacji.


Cena? 200 dolarów, tyle samo, co Kindle Fire.

Czy Kobo ma szanse powalczyć o rynek tanich tabletów/kolorowych czytników z Amazonem? Trudno powiedzieć. Z jednej strony wprowadzenie Fire’a przez Amerykanów ma sens – mają mnóstwo usług, które mogą za jego pomocą dystrybuować, więc czemu nie oddać taniego urządzenia w ręce klientów i zarabiać właśnie na usługach? Tej polityce podporządkowany jest również software Kindle Fire, zamknięty na zewnętrzne ingerencje, ale bynajmniej Amozon nie zamierza uczynić z niego martwej platformy – przeciwnie, rozbudowuje własny appstore. W działaniach Amazonu widać pewną konsekwencję i pomysł.

Z drugiej strony wprowadzenie taniego "tabletu" za 200 dolarów, pozbawionego wprawdzie głębszej integracji z Kobo, ale mogącego zyskać popularność samą ceną, jest dokładnie wymierzonym policzkiem w twarz Amazonu. Tylko czy Kobo będzie w stanie na tym w ogóle zarobić i czy ów cios w ogóle zostanie zauważony przez konkurenta? Tego nie byłbym już taki pewny. Jak na razie historia tego starcia między oba dystrybutorami pokazuje, że to głównie Amazon wyznacza trendy, a Kobo stara się za nimi nadążyć. Pytanie, jak długo ta firma będzie w stanie biec w tym maratonie bez zadyszki? Przekonamy się już przy wynikach sprzedaży za ostatni kwartał roku.

Reklama

Jak sądzicie, czy Vox od Kobo ma szansę stać się rywalem dla Kindle Fire? Który z nich byście wybrali?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama