Nie muszę chyba mówić, że na hasło "zarabianie w internecie" Google atakuje nas setkami mniej lub bardziej wiarygodnych magicznych recept na zbicie fo...
TestCloud - bierz udział w testach beta i zarabiaj. Pomysł ciekawy, ale czy będą chętni?
Nie muszę chyba mówić, że na hasło "zarabianie w internecie" Google atakuje nas setkami mniej lub bardziej wiarygodnych magicznych recept na zbicie fortuny? Dziś przytoczę Wam jeszcze jeden, choć nieco bardziej rzetelny i niemający w sobie nawet szczypty czarów. Mowa o TestCloud - platformie organizującej testy beta serwisów i aplikacji, których uczestnicy mogą zarabiać.
Pomysł jest bardzo oryginalny, ale jednocześnie wcale nie tak błyskotliwy jak by się mogło wydawać. W końcu producenci od dawna organizują betatesty, w których biorą udział na ogół wybrani ochotnicy. TestCloud ma być jednak miejscem, w którym to organizator przedsięwzięcia zgłosi się do internauty i zaproponuje mu udział.
Serwis narodził się za naszą zachodnią granicą (był prezentowany m.in. na marcowym London Web Summit), zatem z początku otrzymywane zlecenia mają niemieckojęzyczne opisy dotyczą tamtejszych usług oraz serwisów. O każdym zaproszeniu do testów uczestnik jest informowany mailowo. Może wówczas zapoznać się z zasadami akcji, okresie trwania oraz stawkami za poszczególne typy znajdowanych błędów. Pod tym względem nie można narzekać, bo są one dość dobre (choć to oczywiście zależy od organizatora testów). W jednej z ostatnich akcji ceny wahały się od 1 do 20 euro. Przy czym najwięcej otrzymywało się oczywiście za znalezienie krytycznego błędu. Naturalnie trudno to porównać z producentami przeglądarek, którzy płacą za to w tysiącach, ale i znajdowanie luk jest tam o wiele bardziej trudniejsze.
Co można testować w TestCloud? Na ogół będą to serwisy internetowe (raczej startupy) oraz aplikacje mobilne. Wczoraj dla przykładu otrzymałem zaproszenie do testów mobilnej wersji strony Bundesligi. Dziś natomiast zaproponowano znalezienie błędów w sklepie internetowym. Propozycji nie jest na razie zbyt wiele, bo i sam serwis dopiero raczkuje. Myślę jednak, że z czasem może ten stan rzeczy się zmienić, na co z pewnością wpływ będzie miała liczba ewentualnych użytkowników/testerów.
Trzeba tutaj jednak zaznaczyć, że testowanie aplikacji i serwisów to nie taka prosta sprawa. Uczestnik musi zapoznać się zatem przedtem ze szczegółową dokumentacją dotyczącą zgłaszania błędów oraz opisywania scenariuszy w jakich występują. W tym celu twórcy na swoim blogu przygotowali cykl artykułów, które powinny ułatwić przynajmniej częściowe wdrożenie się w temat.
Po zakończeniu testów otrzymujemy informację o tym jak długo trwały, ile błędów znaleziono i oczywiście ile na nich zarobiliśmy. Twórcy planują uruchomienie rankingu testerów, co pomoże zleceniodawcom w skuteczniejszym dobieraniu użytkowników. Jednocześnie wiąże się to z ryzykiem, że nowe osoby, znajdujące się w rankingu na szarym końcu nie będą otrzymywały zbyt wielu ofert. Znacząco zmniejszyłoby to atrakcyjność usługi.
W teorii wygląda to bardzo interesująco i ciekawie. Ale czy przełoży się na praktykę? TestCloud budzi kilka wątpliwości, wśród których największą jest zainteresowanie producentów. Na chwilę obecną nie jest tragicznie, bo zgłaszają się niemieckie firmy. Ale przy rosnącej liczbie użytkowników to za mało. Ponadto dla wielu osób proponowane stawki mogą być zbyt małe. Szukanie błędu za 1 euro to nieszczególnie kusząca sytuacja, nawet jeśli istnieje perspektywa znalezienia krytycznego buga za kilkanaście euro. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - ile krytycznych błędów może się kryć w średnich rozmiarów serwisie/aplikacji?
Niemniej sama idea bardzo mi się podoba i ma szansę na odniesienie sukcesu. Twórcy muszą tylko zachować złoty środek, czyli równowagę między korzyściami producentów, a zarobkami testerów (a także własnym udziałem finansowym w tym wszystkim). Wówczas TestCloud może wyrosnąć na bardzo obiecujący projekt.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu