Android

Test Tronsmart Vega S89. To pudełeczko rozbuja każdy telewizor

Tomasz Popielarczyk
Test Tronsmart Vega S89. To pudełeczko rozbuja każdy telewizor
16

Android rozpycha się łokciami na telewizorach, a będzie jeszcze bardziej, gdy tylko Android TV trafi na większą liczbę urządzeń. Zanim jednak tak się stanie, możemy zasmakować platformy Google’a na duzym ekranie, kupując jedną z niedrogich przystawek telewizyjnych. W moje ręce wpadł tym razem model...

Android rozpycha się łokciami na telewizorach, a będzie jeszcze bardziej, gdy tylko Android TV trafi na większą liczbę urządzeń. Zanim jednak tak się stanie, możemy zasmakować platformy Google’a na duzym ekranie, kupując jedną z niedrogich przystawek telewizyjnych. W moje ręce wpadł tym razem model Tronsmart Vega S89.

W założeniu Android nigdy nie miał być systemem operacyjnym dla telewizorów. Popularność, możliwości oraz zainteresowanie deweloperów sprawiły jednak, że zaczęto go wykorzystywać jako serce urządzeń z różnych kategorii. Dziś system Google’a gości już w m.in. telewizorach Philipsa jako natywne oprogramowanie. Za sprawą Android TV i Nexusa Playera prawdopodobnie niedługo stanie się jednym z najbardziej atrakcyjnych platform telewizyjnych i skuteczną przeciwwagą dla Apple TV czy Roku.

Tymczasem gdzieś w cieniu narodziła się idea połączenia Androida z popularnym XBMC i jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać kolejne przystawki telewizyjne, które miały nam zapewnić dostęp do ulubionych gier i aplikacji na dużym ekranie. Na łamach Antyweba było ich już kilka. Przyglądałem się propozycjom rodzimego Fergusona, a więc modelom FBOX i FBOX 2. Testowałem również dwa urządzenia marki Measy: U4A oraz B4S. Tronsmart Vega S89 wydał mi się interesującym materiałem na test z uwagi na nietuzinkową konstrukcję oraz całkiem przyzwoite parametry. Jeżeli spośród wymienionych gadżetów, żaden nie przypadł Wam do gustu, może wasze serca podbije właśnie ten gadżet. A ma kilka atutów, które temu sprzyjają.

Dysk? Serio?

Trzeba przyznać, że jak na budżetową konstrukcję, producent przyłożył się do wyposażenia. W pudełku poza zasilaczem i pilotem umieszczono też kabelki HDMI, USB oraz AV. Po rozpakowaniu możemy zatem od razu podłączyć sprzęt do dowolnego telewizora lub monitora, bez zbędnych komplikacji.

Konstrukcja przystawki Tronsmart Vega S89 jest dość nietypowa, bo urządzenie ma postać dysku (bynajmniej nie twardego). Okrągły kształt okazuje się jednak całkiem praktyczny. Całośc wykonano z wątłego i taniego plastiku (przez większość czasu sprzęt będzie stał przy telewizorze, więc trudno traktować to jako wadę). Wierzch ma przyjemną fakturę, co zawdzięcza równomiernie rozchodzącym się prążkom, które przyjemnie odbijają promienie światła. Producent w ten sposób zamaskował trochę wątłe tworzywo użyte do konstrukcji obudowy, ale nie uchronił jej przed zbierającym się kurzem.

Krawędzie to już klasyczny, błyszczący i zbierający odciski palców plastik. Co ciekawe, podstawę oraz część ze złączami (która stanowi z nią jeden element) wykonano już z matowej odmiany tego tworzywa. Znajdziemy tutaj zaledwie jeden przycisk, który odpowiada za włączanie i wyłączanie urządzenia. Oprócz niego producent zadbał o obecność portów: USB 2.0 (x2), AV, DC-IN, Ethernet, HDMI 1.4b, SPDIF oraz Micro USB (ze wsparciem dla OTG). Pomiędzy nimi ulokowano też slot na karty pamięci TF. Na przeciwległej stronie znajdziemy też diodę LED informująca o statusie sprzętu oraz port podczerwieni komunikujący się z pilotem.

Na spodzie umieszczono niewielką siatkę otworów wentylacyjnych, tabliczkę znamionową oraz trzy gumowe stopki, które sprawiają, że całośc stoi bardzo stabilnie. Jak na tak lekkie urządzenie, to spory wyczyn, że po podłączeniu kilku przewodów nie jeździ ono po blacie stolika telewizyjnego.

Załączony doz estawu pilot jest jednym z atutów testowanej przystawki. W innych urządzeniach na ogół traktowano ten element po macoszemu. Tutaj ma on bardzo przyjemną dla oka postać i oferuje całkiem sporo możliwości. Centrum stanowi oczywiście czterokierunkowy D-Pad, wokół którego ulokowano androidowe przyciski home, menu i back. Nie zabrkało klasyczny guzików z cyferkami oraz przycisków multimedialnych. Największą wadą jest brak wbudowanego żyroskopu, który by pozwolił wykorzystac pilot jako Air-Mouse – bez tego sterowanie Androidem na telewizorze jest po prostu niekomfortowe.

Możliwości i wYDAJNOŚĆ

Podobnie jak większość testowanych do tej pory przystawek Tronsmart Vega S89 pracuje pod kontrolą Androida 4.4.2 zmodyfikowanego za pomocą nakładki graficznej zaprojektowanej z myślą o telewizyjnych ekranach. Czy zdaje to egzamin? Nakładka jest właściwie identyczna jak w przypadku Measy B4S, a więc podejrzewam, że to jakiś uniwersalny twór, który trafia do większości tych urządzeń. Wykorzystanie kolorowych kafelków wydaje się niezłym rozwiązaniem i mnie osobiście przekonuje. Całość działa płynnie i jest względnie intuicyjna. Poza standardowymi aplikacjami systemowymi znajdziemy kilka dodatkowych, które równie dobrze moglibyśmy zainstalować sami w sklepie Google Play.

Największą siłą tego rozwiązania jest XBMC, a więc nieodłączny towarzysz androidowych przystawek telewizyjnych. W tym przypadku zastosowanie znalazła wersja 14.0 Gotham. Platforma ta jest rozwiązaniem typu media center i kładzie duży nacisk na zarządzanie oraz odtwarzanie multimediów. Ogrom możliwości konfiguracyjnych, szereg wbudowanych modułów oraz setki dodatkowych wtyczek (pozwalających m.in. na streaming wideo z sieci) sprawiają, że możemy wykorzystywać XBMC jako podstawowe oprogramowanie i zapomnieć o Androidzie. Zresztą twórcy to przewidzieli bo zostawili przełącznik pozwalający na uruchamianie przystawki bezpośrednio do tej paltformy.

Pod maską Tronsmart Vega S89 kryje raczej standardowe podzespoły, choć w żadnym wypadku nie można nazwać ich słabymi. Sercem jest procesor Amlogic S802 z czterema rdzeniami Cortex-A9 o taktowaniu 2 GHz. Wspiera go ośmiordzeniowy GPU Mali-450 z zegarem 600 MHz oraz 2 GB pamięci RAM DDR3. Mój model posiadał 8 GB pamięci wewnętrznej (w praktyce 5,2 GB), ale są też wersje z 16 GB. Różnią się ona dwuzakresowym WiFi oraz sprzętowym dekodowaniem dźwięku Dolby i DTS (dotyczy najdroższego modelu S89-H). W testowanym egzemplarzu WiFi jest kompatybilne jedynie z sieciami 802.11 b/g/n 2,4 GHz. Na szczęście nie zabrakło Bluetooth 4.0, dzięki czemu można do przystawki podłączyć bezprzewodowe gamepady lub mysz i klawiaturę.

W przeciwieństwie do Measy B4S testowany Tronsmart Vega S89 obsługuje kodek H.265 HEVC. Producent zapewnia, że z powodzeniem radzi sobie z dekodowaniem wideo 4K. Tylko czy to ma sens? Pisałem juz o tym przy okazji testu Measy B4S – obsługa 4K w przystawce za 300 złotych wydaje mi się jedynie chwytem marketingowym i nie widze powodu, dla którego ktokolwiek miałby robić z tego użytek w praktyce. Może patrzę na razie zbyt wąsko i z czasem zacznę dostrzegać jakiekolwiek praktyczne korzyści. Na razie uruchamiałem na tym sprzęcie (z poziomu XBMC oraz wbudowanego MX Playera) filmy w rozdzielczości 1080p i żadnych, nawet najmniejszych problemów nie miałem, a to dobry znak.

W grach opisywane urządzenie sprawdza się świetnie. Z powodzeniem uruchomimy na nim zdecydowaną większość najnowszych produkcji. Ja testowałem tutaj FIFĘ 15, Asphalt 8, Riptide 2, Dead Trigger. Nie zaobserwowałem żadnych spadków płynności. Gry wyglądały przyzwoicie i dawały sporo frajdy – w porównaniu do sporo wydajniejszego Measy B4S chyba nie było różnicy (lecz to moja mocno subiektywna opinia oparta na odczuciach).

Na sam koniec zamieszczam jeszcze wynik z benchmarku AnTuTu, który jest potwierdzeniem powyższych wrażeń z użytkowania. Wnioski z nich możecie wyciągnąć samodzielnie.

Do czego i dla kogo?

Czy to sprzęt marzeń? Prawdę mówiąc Tronsmart Vega S89 ma sporą konkurencję, a wśród niej modele z procesorami Rockchip 3288, które oferują fenomenalną wydajność. Nie znaczy to jednak, że ten sprzęt jest z góry skazany na porażkę. Do jego atutów można zaliczyć z całą pewnością przyzwoitą ilość portów, ergonomiczny (choć pozbawiony żyroskopu) pilot, satysfakcjonującą wydajność i całkiem przyjemną nakładkę graficzną. W połączeniu z ogromnymi możliwościami multimedialnymi (co jest zasługą XBMC) daje to sprzęt, który powinien z powodzeniem radzić sobie z większością filmów w różnych formatach i rozdzielczościach (w tym 4K, jeśli już komuś naprawdę zależy...).

Trudno mi jednak nie odnieść wrażenie, że testuję kolejnego klona. Oba modele FBOX, Measy B4S, a teraz Tronsmart Vega S89 to urządzenia robione tak naprawdę na jedno kopyto i różniące się detalami. To właśnie na nie powinniśmy zwracac uwagę przy ewentualnym zakupie. Na niekorzyść opisywanego urządzenia przemawia też dostępność, bo najprościej zamówić je w zagranicznych sklepach (m.in. na Geekbuying, skąd użyczono mi sprzęt). Ceny wahają się od 99 do 120 dolarów, a więc nie są zbyt wysokie. Pytanie, czy jest to gra warta świeczki, skoro pod nosem mamy równie atrakcyjne opcje, które przytoczyłem wyżej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu