Android

Test LG G Watcha R z Androidem Wear. Wreszcie smartwatch, który jest też zegarkiem

Tomasz Popielarczyk
Test LG G Watcha R z Androidem Wear. Wreszcie smartwatch, który jest też zegarkiem
40

Android Wear nad Wisłą brzmi równie egzotycznie co Netflix (a może nawet bardziej). To jedna z tych marek, na których oficjalny debiut musimy ciągle czekać. Wraz z Androidem Wear Polskę omijają zatem inteligentne zegarki pracujące pod jego kontrolą. Google po prostu nie pozwala producentom na sprzed...

Android Wear nad Wisłą brzmi równie egzotycznie co Netflix (a może nawet bardziej). To jedna z tych marek, na których oficjalny debiut musimy ciągle czekać. Wraz z Androidem Wear Polskę omijają zatem inteligentne zegarki pracujące pod jego kontrolą. Google po prostu nie pozwala producentom na sprzedaż produktów z niekompletnym oprogramowaniem. Na szczęście są inne sposoby, czego rezultatem jest wprowadzenie na nasz rynek LG G Watcha R. Co to za sprzęt?

LG G Watch R trafia do Polski za sprawą sieci Play, która tuż przed minionymi świętami wprowadziła go do swojej oferty. Równolegle zegarek pojawił się w kilku popularnych sieciach sklepów, a niebawem pewnie dołączy do kolejnych. LG nie jest oficjalnie zaangażowane w dystrybucję, podobnie zresztą jak Google, a to oznacza, że nie mamy co liczyć na spolszczony interfejs, obsługę komend głosowych w rodzimym języku czy inne przystosowania do lokalnych warunków. Czy mimo to nadal jest to gadżet, na który warto się skusić?

Małe pudełeczko kryjące LG G Watcha R nie zaskoczyło niczym szczególnym. Poza zegarkiem znalazłem tutaj trzy książeczki zawierające instrukcje obsługi w różnych językach (co ciekawe, jest również polski), kabelek USB, ładowarkę oraz stację dokującą dla zegarka. Wyposażono ją w magnes, który delikatnie utrzymuje G Watcha R w jednym miejscu. W oczy rzuca się również pięciopinowe złącze - umożliwia ono ładowanie baterii w gadżecie, a także transmisję danych z komputerem.

Metalowa koperta, skórzany pasek

Pierwszymi wrażeniami dotyczącymi LG G Watcha R dzieliłem się z Wami już we wrześniu, podczas targów IFA w Berlinie. Wówczas miałem do czynienia z modelem z tandetną, plastikową kopertą. Ten, który trafia do Polski został wykonany z metalu, co zdecydowanie podnosi jego wartość. Całość utrzymano w czarnym kolorze - innych wersji kolorystycznych producent nie przewidział. W oczy rzuca się mocno sportowy charakter urządzenia. Koperta jest duża i masywna (46,4 x 53,6 x 9,7 mm, 62 g), a wokół wyświetlacza zastosowano grubą, opadającą ku środkowi ramkę z oznaczeniami minut. Wszystko to sprawia, że jest to gadżet przeznaczony raczej dla mężczyzn. Na smukłym kobiecym nadgarstku nie będzie wyglądał dobrze (na smukłym męskim pewnie również...). Ogólnie LG G Watch R mocno przypomina zwykły zegarek i pod tym względem zdecydowanie przypada mi do gustu.

To bardzo solidna konstrukcja, która bardzo długo nie powinna nosić żadnych śladów użytkowania. Całość jest zgodna z normą IP67, co daje jej wodoodporność do 1 metra głębokości. Spokojnie możemy w nim myć ręce, a nawet zabierać pod prysznic. Pływania bym nie ryzykował, choć teoretycznie to również możliwe (nie sprawdzałem).

Na prawej krawędzi umieszczono przycisk przypominający nieco pokrętło. Jednak mimo, że możemy nim obracać, nie spełnia takiej roli i pozostaje jedynie prostym guziczkiem, po którego wciśnięciu wybudzamy/usypiamy zegarek (możemy to zrobić również poprzez podniesienie ręki lub stuknięcie w ekran - wszystko zależy od tego, jak skonfigurujemy urządzenie). Dłuższe przytrzymanie wywołuje natomiast ekran z ustawieniami, gdzie znajdziemy polecenia wyłączenia, resetu oraz opcje konfiguracyjne. Przycisk ma wyraźny skok i mocno odstaje od obudowy, ale nie przeszkadza podczas noszenia zegarka Na dolnej krawędzi, tuż przy mocowaniu paska można zauważyć malutki otwór - to tutaj kryje się mikrofon, który rejestruje tak ważne w Androidzie Wear polecenia głosowe.

Spód zegarka wykonano z plastiku. Zawiera on tabliczkę znamionową, a także pięciopinowe złącze stacji dokującej i pulsometr. W oczy rzucają się również cztery śrubki, które pozwalają zdjąć klapkę i uzyskać dostęp do wnętrza gadżetu. Z oczywistych względów tego nie robiłem.

Czarny (beżowy od wewnątrz), gruby pasek wykonano ze skóry. Producentowi nie zabrakło konsekwencji i zapięcie wykonano również całkowicie z metalu. Zegarek nosi się bardzo wygodnie. Duża ilość otworów na pasku pozwala na dość dużą regulację i założenie na nawet bardzo nietypowym nadgarstku. Pod tym względem LG G Watch R nie odstaje od dobrych, klasycznych zegarków.

Wyświetlacz P-OLED i bateria na 3 dni

Zastosowany w LG G Watchu R 1,3-calowy, okrągły wyświetlacz wyprodukowano w technologii P-OLED (Polymer-0LED). Pracuje on w satysfakcjonującej rozdzielczości 320 x 320 px i oferuje fenomenalne (jak przystało na OLED) parametry obrazu. Jestem pod dużym wrażeniem kontrastu oraz głębokiej czerni. Świetnie odwzorowano też kolory, które są bardzo żywe i intensywne. Wszystko to dopełnia zadowalające podświetlenie, które może mieć jeden z sześciu poziomów intensywności. W słoneczne dni możemy natomiast aktywować tryb Sunlight, który jeszcze bardziej ma podnosić widoczność. Niestety nie miałem okazji go sprawdzić ze względu na panujące o tej porze roku u nas warunki.

Wyświetlacz bardzo pozytywnie zaskakuje również oferowanymi możliwościami. Okazuje się bowiem, że może on pracować w trybie Always-On, w którym jest stale aktywny, ale przy przygaszonym podświetleniu. Aby cokolwiek zrobić, musimy go wówczas wybudzić jednym z trzech wspomnianych wcześniej sposobów. Naturalnie wpływa to na czas pracy baterii.

W LG G Watchu R zastosowano ogniwo o pojemności 410 mAh. Przy wyłączonym ekranie i normalnym użytkowaniu zegarka pozwala ona na 3 dni bezproblemowej pracy. Po aktywowaniu trybu Always-On czas ten skraca się do dwóch dni. Nie ma oczywiście najmniejszego problemu, aby rozładować gadżet w niespełna dzień - zrobiłem to pierwszego dnia, którego do mnie dotarł, intensywnie sprawdzając kolejne funkcje. Naładowanie do pełna trwa około godzinę, a więc jest to bezbolesny proces.

Android Wear

Android Wear to jedno z ostatnich osiągnięć Google'a. System opracowano specjalnie z myślą o inteligentnych zegarkach, a więc jest on bardzo prosty. Choć od momentu premiery minęło trochę czasu, twórcy zdążyli wypuścić kilka aktualizacji. Obecnie najnowsza wersja nosi numerek 5.0.1 i sprawdza się naprawdę dobrze w codziennym użytkowaniu.

Z uwagi, że system dla zegarków musi być możliwie najbardziej praktyczny i intuicyjny, Google zrezygnował ze zbędnych dodatków. Obsługę oparto głównie na gestach i poleceniach głosowych. Po aktywowaniu zegarka, jeżeli posiadamy jakieś powiadomienia, możemy je odczytywać przeciągając palcem w górę. Przy każdej pozycji możemy przeciągnąć w lewo i uzyskać dostęp do dodatkowych poleceń, jak odpowiadanie na maila czy wywołanie danej aplikacji na telefonie. Powiadomienia pochodzą z różnych aplikacji. Możemy w ten sposób odczytywać SMS-y, komunikaty z Facebooka, prognozę pogody, kursy akcji, wyniki meczów piłkarskich, liczbę zrobionych kroków itd. Jest tego naprawdę dużo i wszystko zależy od zainstalowanych w naszym urządzeniu aplikacji wykorzystujących możliwości Androida Wear. Zegarek synchronizuje się również z przychodzącymi połączeniami, które z jego poziomu możemy odbierać lub odrzucać.

 

Przeciągając z głównego ekranu palcem w dół uzyskamy natomiast dostęp do podręcznego panelu konfiguracji. Składa się on łącznie z czterech ekranów. Na pierwszym możemy wskazać, czy mamy otrzymywać wszystkie powiadomienia, czy też tylko te najważniejsze (lub nie otrzymywać ich wcale), na drugim aktywujemy tryb kinowy, w którym zegarek wybudza się tylko po wciśnięciu przycisku z boku koperty, trzeci włącza tryb Sunlight, a czwarty zawiera odnośnik do ekranu z zaawansowaną konfiguracją. Powrót do poprzedniego ekranu lub usunięcie powiadomienia odbywa się poprzez przesuwanie palcem w prawo. Wszystko to jest szalenie proste i intuicyjne.

Dotknięcie ekranu po wybudzeniu zegarka, wywołuje listę aplikacji. To tutaj znajdziemy najwięcej funkcji, a więc przeglądanie kalendarza, zapisywanie notatek, pokazywanie liczby kroków, mierzenie pulsu, nawigowanie oraz wyszukiwanie. To ostatnie odbywa się w sposób głosowy. Niestety wiele poleceń, które w USA wywołuję konkretne działania (nastawienie przypomnienia, wysłanie maila, wysłanie wiadomości) tutaj wywołuje jedynie ekran wyszukiwarki. Pod tym względem zegarek w Polsce jest jeszcze mocno ograniczony. Za pomocą zegarka możemy też sterować odtwarzaczem muzycznym, a także robić wiele innych rzeczy - wszystko zależy od zainstalowanych aplikacji, których dla Androida Wear w Google Play przybywa.

Ciekawostką jest możliwość wybrania dowolnej tarczy zegarka. Cyferblatów znajdziemy tutaj całkiem sporo, a jakby nam było mało, przynajmniej drugie tyle kryje wspomniany sklep Google Play. Jedne są ładniejsze inne brzydsze - wszystko jest kwestią gustu. Dobrze, że znajdziemy tutaj bardzo zróżnicowane propozycje - nie brakuje również mocno oryginalnych rozwiązań.

Nad tym wszystkim czuwa aplikacja dla smartfona. Z jej poziomu możemy właściwie zrobić wszystko to, na co pozwala zegarek. Znajdziemy tutaj cały panel konfiguracyjny, a także możliwość podejrzenia baterii oraz stanu pamięci LG G Watcha R. Fajnym rozwiązaniem jest funkcja wyciszania powiadomień w telefonie w sytuacji, gdy ten jest połączony z zegarkiem. Wykorzystywanie smartfona jest właściwie niezbędne, by cieszyć się tym gadżetem. Nie posiada on bowiem żadnych modułów łączności poza Bluetooth i łączy się z siecią czy też satelitami GPS za pośrednictwem naszego telefonu. Nawet wychodząc pobiegać, musimy pamiętać, żeby zabrać go ze sobą.

Z Androida Wear korzystało mi się bardzo przyjemnie. Zegarek działa płynnie i stabilnie. Nie zaobserwowałem, aby jakakolwiek aplikacja go przydusiła lub sprawiła, że klatkowanie animacji. Każda czynność jest wykonywana błyskawicznie, a na rezultaty nie trzeba na ogół czekać zbyt długo. To zasługa czterordzeniowego Snapdragona 400 1,2 GHz, który siedzi wewnątrz. Wspiera go 512 MB pamięci RAM oraz 4 GB pamięci wewnętrznej. To dość standardowy zestaw, jeśli chodzi o nowoczesne smartwatche z Androidem Wear. Ale już niedługo, bo niedawno do walki dołączył MediaTek.

Smartwatch moich marzeń?

Smartwatche są urządzeniami powstałymi w wyniku sztucznego generowania potrzeb przez producentów. To gadżety, bez których spokojnie można się w życiu obejść i to sprawia, że LG G Watch R oraz mu podobne urządzenia nie są dla każdego. Taki prezent na pewno nie ucieszy osoby, której nie kręcą nowinki technologiczne, ani takiej która nie korzysta na co dzień z usług Google'a. A nawet jeśli tak jest, to niektórym pewnie będzie bardzo ciężko znaleźć zastosowanie dla takiego gadżetu. Warto mieć to na uwadze.

Jeżeli jednak jest inaczej i wiecie, że Android Wear jest właśnie tym, czego oczekujecie od zegarka, musicie zdawać sobie sprawę z tego, że w Polsce nie oferuje on (jeszcze) pełni możliwości. Przede wszystkim kuleją funkcje obsługi głosem, które są esencją tej platformy. Pozostaje liczyć, że będzie się to sukcesywnie zmieniać.

Czy zatem odradzam zakup? Nic z tych rzeczy, po prostu staram się pokazać, że nie jest to sprzęt dla każdego. Trzeba jednak przyznać, że robi wrażenie. Za tysiąc złotych otrzymujemy świetnie wyglądający, wykonany solidnie i z wysokiej jakości materiałów zegarek z fantastycznym wyświetlaczem i bardzo intuicyjnym w obsłudze oprogramowaniem. To fajne narzędzie do monitorowania naszej aktywności fizycznej, szybkiego zarządzania powiadomieniami, sterowania odtwarzaczem i wielu, wielu innych. Ograniczeniem jest właściwie inwencja deweloperów, którzy znajdują dla zegarków z Androidem Wear coraz to nowe zastosowania w swoich aplikacjach.

Zniechęcił mnie trochę fakt, że bez telefonu z tego urządzenia właściwie nie da się korzystać. Nie posiada ono slotu na kartę SIM ani WiFi, zatem staje się niemalże bezużyteczne. Problemem jest też wprowadzanie tekstu. Brakuje wygodnego sposobu, by odpisywać na SMS-y lub maile bez wyciągania telefonu. Największa wada to jednak właściwie znikome wsparcie dla języka polskiego i ograniczone komendy głosowe. Ale to na szczęście ma szansę ulec zmianie.

Dziś oddaję LG G Watcha producentowi - pewnie pojedzie do kolejnych testerów. Jutro jednak spodziewam się własnego egzemplarza. Zdecydowałem, że spośród zegarków z Androidem Wear to właśnie ten model najbardziej mnie oczarował designem, a także wywarł pozytywne wrażenie innymi cechami z fenomenalnym ekranem na czele.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu