Mobile

Test Huawei P8. Sprawdzamy jednego z najlepszych chińskich smartfonów na świecie

Tomasz Popielarczyk
Test Huawei P8. Sprawdzamy jednego z najlepszych chińskich smartfonów na świecie
Reklama

Huawei już rok temu postanowiło raz na zawsze zerwać z wizerunkiem chińskiej tandety i wskoczyć do czołówki producentów smartfonów. Nie były to ambicj...

Huawei już rok temu postanowiło raz na zawsze zerwać z wizerunkiem chińskiej tandety i wskoczyć do czołówki producentów smartfonów. Nie były to ambicje bez pokrycia: potwierdzono je takimi premierami, jak Ascend P7 czy Mate 7. Nowy P8 to kolejny, bardzo ważny krok na tej drodze.

Reklama

W tym roku dokonała się dość symboliczna zmiana w ofercie Huawei. Producent zrezygnował z marki Ascend i nowy flagowiec nazywa się po prostu Huawei P8. O wiele łatwiej zapamiętać i wymówić przeciętnemu użytkownikowi. Już samo Huawei sprawia większości osób przecież niemało problemów.

Wygląd i wykonanie

Wizualnie Huawei P8 wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Smukła, prosta konstrukcja o minimalnie zaokrąglonych rogach przywodzi trochę na myśl smartfony Xperia. Całość wykonano z aluminium, co czyni obudowę bardzo solidną i wytrzymałą. Mało tego, jest to konstrukcja typu unibody, a więc mamy do czynienia z jednym kawałkiem metalu. Trzymając P8, trudno oprzeć się wrażeniu obcowania z jakością premium. Szczególnie wrażenie robi grubość obudowy - zaledwie 6,4 mm. Dla mnie to absolutna czołówka i zarazem jeden z najlepiej wykonanych smartfonów na rynku.

Dużą zaletą wyświetlacza są bardzo wąskie ramki po bokach. Dobre wrażenie psuje trochę czarna oblamówka. Urządzenie wyglądałoby znacznie lepiej, gdyby jej nie było. Nad wyświetlaczem klasycznie umieszczono głośnik rozmów, czujniki światła i zbliżeniowy oraz obiektyw kamerki 8 Mpix. Pod ekranem mamy nieco niewykorzystanej przestrzeni - taki urok dzisiejszych smartfonów.

Tylny panel czaruje minimalizmem. W oczy rzuca się tutaj przede wszystkim biała, szklana wstawka z obiektywem aparatu 13 Mpix i dwiema diodami doświetlającymi LED. Jej rozmiary nie są przypadkowe - podejrzewam, że chodzi o zoptymalizowanie działania anteny GSM. Warto zwrócić uwagę, że obiektyw nie wystaje ponad obudowę, jak miało to miejsce np. w Galaxy S6. To duży plus. Poniżej mamy logo producenta. Przy dolnej krawędzi umieszczono jeszcze tabliczkę znamionową i kolejną wstawkę - tym razem znacznie cieńszą i plastikową i zachodzącą na boczne krawędzie.

Boczne ścianki są delikatnie wypukłe i wyróżniają się szlifowanymi krawędziami. Dodają one urządzeniu nieco elegancji. Na lewej nie znajdziemy żadnych elementów. Na prawej upchnięto regulację głośności, przycisk zasilania (oba metalowe) oraz szufladki na karty Nano SIM oraz Micro SD. Tutaj niespodzianka, bo ten drugi w razie potrzeby możemy wykorzystać również jako gniazdo na drugą kartę SIM. Musi ona jednak być w wersji Micro.

Wyświetlacz i bateria

Huawei P8 posiada 5,2-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości Full HD. Daje to zagęszczenie pikseli na poziomie 424 PPI. Więcej do szczęścia użytkownikowi nie potrzeba, wierzcie mi (szczególnie przy tej przekątnej). Ekran charakteryzuje się bardzo dobrymi parametrami. Kąty widzenia są satysfakcjonujące, nasycenie kolorów i kontrast dobre, a odwzorowanie barw stoi na przyzwoitym poziomie. Nie budzi żadnych zastrzeżeń również intensywność podświetlenia, co pozwala dość sprawnie korzystać ze smartfona poza pomieszczeniami. Warto dodać, że oprogramowanie zostało rozbudowane o funkcje kalibracji ekranu, cop pozwoli każdemu dostosować jego parametry do własnych preferencji.

Urządzenie jest zasilane przez akumulator o zaskakująco niskiej pojemności 2860 mAh. To stosunkowo mało, jak na topowy smartfon. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to fantastyczna optymalizacja software'u i hardware'u pod kątem niskiego zużycia energii. Niestety nie do końca tak jest i mało pojemne ogniwo daje się we znaki. Jeden dzień przeciętnego użytkowania to maksimum, jakie może dać z siebie Huawei P8. W statystykach Androida zanotowałem w tym czasie 3 i pół godziny aktywnego wyświetlacza. Nie ukrywam, że spodziewałem się więcej, ale też nie liczyłem na cud, bo smukła obudowa ma swoją cenę. W tym wypadku dość wysoką.

Reklama

Huawei P8 pod względem łączności GSM jest naprawdę ciekawym urządzeniem, bo posiada dwa sloty na karty SIM, o czym już wspomniałem. Szkoda, że wersja, którą testujemy nie trafi do Polski. Pozostaje się pocieszać obecnością LTE Cat 6, z którego jednak w Polsce raczej użytku nie zrobimy. Zaskakujące jest to, że Huawei P8 nie dysponuje modułem łączności WiFi 802.11 ac. Mało tego, smartfon nie wspiera również pasma 5 GHz. To duże niedopatrzenie ze strony producenta. Na szczęście nie zabrakło ob sługi WiFi Direct oraz DLNA. Takich problemów nie będziemy mieć na pewno z Bluetooth, bo ten nosi tutaj numerek 4.1. Moduł A-GPS spisuje się na medal i szybko łapie fiksa. Zadbano też o obsługę satelitów GLONASS. Uzupełnieniem tego wszystkie go są NFC oraz tuner FM. Nie ma niestety portu podczerwieni, co nie pozwoli wykorzystać smartfona w roli pilota do telewizora.

System, aplikacje i wydajność

Tradycyjnie Huawei zastosował w swoim urządzeniu nakładkę graficzną EmotionUI. W Huawei P8 nosi ona numerek 3.1 i całkowicie eliminuje stylistykę skrytego pod spodem Androida 5.0 Lollipop. Jeżeli czytaliście już wcześniej recenzje produktów Huawei, zdajecie sobie sprawę z braku szuflady aplikacji typowej dla Androida. Zamiast tego, wszystkie ikonki są umieszczane na pulpicie, niczym w iOS. W odróżnieniu od platformy Apple'a, mogą im towarzyszyć widżety. EMUI 3.1 wprowadza jeszcze jedną fajną funkcję. Szczypiąc ekran uzyskujemy dostęp do ukrytej szuflady, gdzie możemy trzymać np. aplikacje banku.

Reklama


Takich smaczków jest tutaj cała masa. Przeciągając palcem po dolnej belce zmniejszamy interfejs tak, aby korzystanie jedną dłonią było wygodniejsze. Tak samo działa to z klawiaturą. Potrząsając telefonem przy edycji pulpitów natomiast uporządkujemy ikony. Jeśli diabeł faktycznie tkwi w szczegółach, to Huawei P8 jest kwintesencją diabelstwa. W stosunku do czystego Androida różnic jest jednak na tyle dużo, że mogą odstraszyć niektórych użytkowników. Warto zatem wcześniej obejrzeć np. nasze wideo i przekonać się, czy taki interfejs nam będzie odpowiadał. Moim zdaniem jest on po prostu fantastyczny i nic nie traci w wyniku odcięcia od Material Design. Niestety w miarę instalowania aplikacji z Google Play odczujemy brak spójności między nimi a systemem.


Interfejs jest bardzo ładny. Z jednej strony minimalistyczny ze spłaszczonymi ikonkami, a z drugiej wypełniony całą paletą pastelowych barw. Znajdziemy tutaj również elementarne funkcje i rozwiązania znane z innych urządzeń oraz nakładek. Menedżer telefonu wyczyści go ze zbędnych śmieci, WPS Office pozwoli na edycję dokumentów, a system motywów na personalizację. Mamy tutaj też notatnik, moduł backupu oraz prawdziwą perełkę - tryb reżyserski. Pozwala on na nagrywanie wideo wspólnie z kilkoma innymi P8 i płynne przełączanie ujęć. To jednak wymaga posiadania kilku telefonów.


Reklama


Smartfon ma tylko 16 GB pamięci wewnętrznej, co w praktyce daje nam 10,5 GB wolnego miejsca. Na szczęście mamy też slot na kartę MicroSD, co pozwala na rozbudowę o dodatkowe 128 GB. Pamięci RAM mamy tutaj 3 GB, z czego często 2 GB pozostają wolne. To bardzo dobry wynik.

Huawei P8 jest napędzany przez autorski procesor Kirin 930, na który składają się cztery rdzenie 2 GHz oraz cztery 1,5 GHz. Wspiera go bardzo leciwy już GPU Mali-T628 i to największy mój zarzut w kierunku P8 jeśli chodzi o wydajność. W grach po prostu nie sprawdza się on zadowalająca. Bardziej wymagające produkcje nie działają na tyle płynnie, by zapewnić komfortową zabawę. Jest nawet gorzej, bo obciążenie generuje wysokie temperatury, a te skutkują agresywnym throttlingiem. W rezultacie wydajność spada jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że Huawei poprawi to choć trochę software'owo. Niestety GPU wymienić już się nie da. Jeśli kogoś interesują benchmarki, w AnTuTU mój P8 uzyskał ponad 47 tys. pkt. Dało mu to miejsce... tuż za Samsungiem Galaxy Note 4.

Aparat i kamera

Choć rozdzielczość matrycy zastosowanej w Huawei P8 nie jest rekordowo wysoka (czego producenci używają jako triku marketingowego), to zastosowany tutaj aparat robi naprawdę dobre zdjęcia. To z pewnością zasługa zastosowanej matrycy Sony RGBW, która poza trzema podstawowymi barwami rozpoznaje również biel. Teoretycznie ma to korzystnie wpływać na zdjęcia przy słabszym oświetleniu. Wsparto ją systemem optycznej stabilizacji OIS, autofocusem oraz dwiema diodami LED.

Zastosowana aplikacja oferuje dość duże możliwości. Znajdziemy tutaj tryb HDR, funkcję tworzenia panoram, cztery tryby nocne, zdjęcia seryjna, a także rozproszoną ostrość. Ciekawostką są funkcje notatek głosowych oraz znaków wodnych. Niektórzy docenią natomiast możliwość nakładania filtrów w czasie rzeczywistym. Na tym nie koniec, bo mamy tutaj również funkcje upiększania twarzy oraz mechanizm szybkiego uruchamiania aparatu poprzez dwukrotne wciśnięcie przycisku głośności (który może też pełnić rolę fizycznego spustu migawki). Działa to nawet przy wygaszonym ekranie.

Robienie zdjęć odbywa się szybko. Ostrość jest ustawiana w sposób właściwy i precyzyjny. Diody LED świecą na tyle intensywnie, by odratować większość zdjęć robiony po zmroku. Jestem pełen uznania dla aparatu w Huawei P8. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć (tradycyjnie w pełnym rozmiarze są dostępne po kliknięciu).





Podsumowanie

Huawei P8 to fantastyczne urządzenie, któremu jednak sporo brakuje do ideału. Żadnych zastrzeżeń nie mogę mieć na pewno do jakości wykonania, która stoi na absolutnie najwyższym poziomie i może śmiało być nazywana "premium". Im dalej w las, tym więcej drzew. I tak po krótkich testach okazało się, że ta smukła obudowa to niezbyt pojemna i krótko trzymająca bateria. Potem zauważyłem brak WiFi 802.11 ac i wsparcia dla sieci 5 GHz. Na minus zaliczam też tylko 16 GB pamięci wewnętrznej oraz słaby układ graficzny. Sytuacji nie poprawia też agresywny throttling. To wszystko za ok. 2 tys. złotych. Kupowałbym?

Niestety nie. Poczekałbym chwilę, aż P8 stanieje. Za nieco poniżej 2 tys. złotych jest to już smartfon zdecydowanie godny uwagi, a już na pewno lepszy od np. Zenfone'a 2 64 GB, którego wyceniono na 1,7 tys. zł. Wydawać by się mogło, że oba urządzenia dzieli wręcz przepaść. Dlatego uzbrójcie się w cierpliwość i polujcie na Huawei P8 za 1,7-1,9 tys. złotych. W tej cenie będzie to bez wątpienia urządzenie bezkonkurencyjne. Zakładając oczywiście, że nie lubicie grać w gry mobilne lub macie do tego alternatywę (np. odpowiednio mocny tablet).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama