Niespełna tydzień po hucznym rozpoczęciu dostarczania klientom (pracownikom) nowego samochodu, Tesla zaprezentowała raport kwartalny. Sporo w nim ciekawostek i ważnych informacji. Prócz tych dotyczących finansów, mamy doniesienia na temat popytu na Model 3. Okazuje się, że klienci znowu tłumnie zapisują się w kolejce, w której... trochę poczekają. Jednocześnie warto jednak wspomnieć, że w ubiegłym roku spora część kolejkowiczów wycofała zaliczki. Najwyraźniej termin dostawy ich przeraził.
Tesla zaliczyła niezły kwartał, przełożyło się to na kurs akcji - ten znowu rośnie. Firma w poprzednim kwartale wypracowała przychód na poziomie 2,8 mld dolarów. To więcej, niż prognozowali analitycy, jest też znacznie wyższy od tego osiągniętego w drugim kwartale 2016 roku - wówczas było to 1,3 mld dolarów. Co z zyskami? Tych nadal nie widać, straty w okresie kwiecień - czerwiec wyniosły ponad 330 mln dolarów i były wyższe od ubiegłorocznych. Ale trudno się temu dziwić: swoje zrobiły przygotowania do rozpoczęcia produkcji nowego auta, jego promocji. Chociaż w tym miejscy trzeba podkreślić, że firma nie zamierza stawać na głowie, by teraz przyciągać masę ludzi do salonów - na razie poziom produkcji jest zbyt niski, by odpowiedzieć na duży popyt.
Od zeszłego piątku średnio 1800 osób dokonuje rezerwacji na Model 3. Gdyby firma Muska ruszyła z zakrojoną na szeroką skalę kampanią, pewnie wynik byłby lepszy. Tylko jak potem wytłumaczyć klientom, że na samochód muszą czekać kilka kwartałów. A może i lat... Ta wizja odstraszyła ubiegłym roku kilkadziesiąt tysięcy kolejkowiczów, ich liczba skurczyła się z 518 do 455 tysięcy. Sporo, ale trudno się temu dziwić, dopiero jesienią produkcja przyspieszy, pod koniec roku klienci spoza firmy mogą się spodziewać pierwszych aut. W czasie oczekiwania część osób kupi inne auto, nacieszy się nim i... sprzeda, by wrócić do amerykańskiego gracza, gdy produkcja wzrośnie.
Podobnie może być z instalacjami dachów solarnych. Firma informowała jakiś czas temu, że ruszyła z instalacjami, teraz mówi o funkcjonujących już dachach produkujących energię elektryczną. Pierwszeństwo znowu należy do ludzi z Tesli. Powody są zasadniczo dwa: po pierwsze, to rodzaj nagrody, wyróżnienia za pracę w korporacji. Ważniejsza jest jednak druga kwestia: ci klienci pełną rolę królików doświadczalnych. Poprawiane są błędy, produkt jest dopieszczany, by do klientów spoza firmy trafił jak najlepiej funkcjonujący towar. Poważne wady i niedociągnięcia na początku drogi nie są mile widziane, Musk poważnie się nagimnastykował, by przejąć SolarCity i nie chciałby zepsuć jego potencjału.
Wracam do tematu samochodów. W ubiegłym kwartale firma wyprodukowała ich ponad 25,7 tys. To o 40% więcej, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Do klientów dostarczono ponad 22 tys. aut, w pierwszej połowie roku było to ponad 47 tys. samochodów. Podobno rosną udziały Tesli w segmencie pojazdów premium w Stanach Zjednoczonych. pojawia się przy tym pytanie, jak na sprzedaż S i X wpłynie wprowadzenia do oferty nowego produktu? Model 3 odciągnie klientów od droższych samochodów czy nakręci zainteresowanie producentem i całym katalogiem? Odpowiedź pojawi się nieprędko, musi upłynąć trochę czasu, by pojawiły się wiarygodne dane.
Wypada dodać, że Tesla rozbudowuje sieć superładowarek, przybywa też salonów i serwisów amerykańskiej korporacji, w zeszłym kwartale ich liczba wzrosła o blisko 30, globalnie jest ich już 300. To oczywiście niewiele, gdy porównamy z wynikami wielkich koncernów motoryzacyjnych, ale obecnie porównania w prawie każdej kwestii wskazują na to, że Tesla to wciąż mikrus. Powoli firma wkracza jednak na nowy poziom rozwoju, rozpoczyna się "produkcyjne piekło", o czym wspominał niedawno Musk. Można się spodziewać, że w nadchodzących miesiącach czas euforii będzie się mieszał w jego życiu z częstymi chwilami załamania...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu