Elon Musk w ubiegłym tygodniu rozpoczął rewolucję na rynku transportu drogowego. Pewnie będzie przybywać opinii tego typu, fani marki stwierdzą, że ciężarówka Semi wprowadza nową jakość do tego segmentu. Bo szybciej, taniej, bardziej ekologicznie, bezpieczniej, mniej awaryjnie - czego może chcieć więcej firma zajmująca się przewozem towarów? Czego może chcieć więcej kierowca jeżdżący dużymi pojazdami? Okazuje się, że w tym ostatnim przypadku odpowiedzi będzie przynajmniej kilka...
Kierowca ciężarówki studzi emocje po premierze Tesla Semi: nie jest tak kolorowo
Tesla Semi nieprędko pojawi się na rynku, podczas premiery wskazywano na rok 2019 (pewnie niektórzy liczą się z tym, że firma znowu nie dotrzyma terminu, harmonogram się posypie), ale to nie przeszkodziło niektórym podmiotom złożyć zamówienia. Sprawa dotyczy nie tylko mniejszych graczy, o zainteresowaniu tym pojazdem poinformowali nawet giganci obracający miliardami dolarów. Gdyby postanowili zbudować całe floty z elektrycznych ciężarówek, to Tesla mogłaby liczyć na naprawdę duże kontrakty. Idylla? Na razie tak. Ale pytań i wątpliwości przybywa.
Jeden z ciekawszych tekstów podejmujących ten wątek napisał człowiek, który pracował jako kierowca ciężarówki. Trzy kwartały za kółkiem i blisko 150 tysięcy przejechanych kilometrów może nie czynią z niego starego wygi w tym fachu, ale z pewnością ma większe doświadczenie niż... masa dziennikarzy, blogerów, jutuberów oraz czytelników, widzów i komentujących, którzy od kilku dni poświęcają ciężarowce sporo uwagi (ostatnio pisałem, że dzisiaj to Tesla jest liderem emejzingu). Sam podejmowałem ten temat niejednokrotnie, ale przyznaję bez bicia, że nigdy w życiu nie prowadziłem ciężarówki - nie wiem, jak to wygląda w praktyce, więc można mi wcisnąć niejedną głupotę. Niestety, prawda jest taka, że większość z nas nie jest w stanie zweryfikować rewelacji zaserwowanych przez Muska i spółkę, odnieść się do porównań, ocenić stopień innowacyjności nowych rozwiązań. I przede wszystkim ich przydatność.
Wspomniany kierowca podaje kilka przykładów. Ulokowany centralnie fotel, który chwaliłem, stawia pod znakiem zapytania, bo to niepraktyczne np. przy podawaniu dokumentów przez szybę. Traci się także możliwość fizycznego oglądania przyczepy, które czasem okazuje się kluczowe i chroni nie tylko pojazd przed uszkodzeniem, ale też innych kierowców przed zderzeniem z ciężarówką. Pomocne mają się okazać kamery i czujniki, lecz autor przywołanego wpisu nie ufa im do końca, nie uznaje za rozwiązanie idealne. Sceptycznie podchodzi też do kwestii eliminowania lusterek, stwierdza, że w nowych ciężarówkach jest ich naprawdę dużo i bardzo pomagają kierowcom. A Tesla chce je ograniczyć do minimum. I znowu: sprawę mają rozwiązać kamery. Czy można jednak zaufać wyłącznie elektronice?
Kolejny wątek to ekrany umieszczone w kabinie. Po pierwsze zasłaniają część widoku, po drugie... męczą. Skoro nie ma lusterek, kierowca musi na nie często spoglądać. A to może źle wpływać na oczy czy koncentrację. Dwa duże, rozświetlone obiekty ponoć nie wpłyną zbyt dobrze na komfort jazdy. Do Muska skierowano też pytanie o hamowanie, bo to ono, a nie przywołane przez CEO korporacji przyspieszenie, ma być ważną kwestią dla kierowców tak dużych maszyn. Były tirowiec zwrócił też uwagę na podkręcanie premiery w niektórych momentach, odniósł się np. do opisywanego przez Muska tankowania, w czasie którego człowiek ma być uziemiony przy wlewaniu paliwa do baku. Stracony kwadrans. W rzeczywistości jest ponoć tak, że kierowcy intensywnie wykorzystują ten moment: na czyszczenie szyb i lusterek, sprawdzanie świateł, oglądanie pojazdu z różnych stron.
Autor podkreśla, że Semi może być dobrym rozwiązaniem na krótkie trasy o określonej płynności ruchu, na przemieszczanie się między magazynami i sklepami, centrami dystrybucji a portami i lotniskami, lecz na długie odcinki może to nie wystarczyć. Pytanie tylko, czy Tesla chce atakować te długie trasy? Czy zamierza to robić przywołanym pojazdem, jego pierwszą wersją? Problem z tym pojazdem, ogólnie z całym rynkiem, polega na tym, że nie poznamy zbyt szybko odpowiedzi - to nie segment smartfonów, w którym kilka lat stanowi całą epokę. Tesla Semi musi trafić na rynek i być przez jakiś czas używana przez szerszą grupę kierowców, by stało się jasne, co jest wadą, a co zaletą.
Bo chociaż wspomniany kierowca ma doświadczenie, to... patrzy na sprawę z perspektywy osoby, która poruszała się pojazdem starszego typu. Nie miał okazji sprawdzić, jak wspomniane kamery czy centralnie ulokowany fotel sprawdzają się w praktyce. A zatem sam trochę wróży z fusów. Nie można też zapominać, że Tesla będzie się uczyć i poprawiać błędy - wersja Semi, która trafi do produkcji może się mocno różnić od tej pokazanej kilka dni temu. A w połowie przyszłej dekady, gdy spłyną już dane od firm i kierowców, maszyna zostanie dopracowana, przeprojektowana, może nawet stworzą ją od nowa.
Na razie nie ma sensu się zachwycać, ale nie widzę też powodów, by krytykować. To samo dotyczy pojazdu Roadster - trzeba poczekać...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu