Jedni przekonują, że ryzyko w biznesie jest potrzebne, drudzy wolą go unikać i zapewniają, że niepewne pomysły omijają szerokim łukiem. Jeszcze inni pokazują, że są hazardzistami, ale... ryzyko przez nich podejmowane bywa pozorne. Tę ostatnią grupę reprezentował ostatnio Elon Musk, a wszystko za sprawą zakładu dotyczącego wielkiej baterii dla Australii Południowej. Udało się go wygrać, bo biznesmen i jego firma wykazali się sporym sprytem.
Tesla zbudowała największy na świecie akumulator. Pozwolił firmie wygrać zakład
Tesla triumfuje: udało się wybudować duży akumulator w czasie poniżej stu dni. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, przypomnę/poinformuję, że w marcu doszło do ciekawej rozmowy szefa energetycznego oddziału Tesli z australijskimi dziennikarzami, w której poruszono temat budowy magazynu energii dla stanu Australia Poludniowa nękanego przez blackouty - instalacja amerykańskiej korporacji miałaby ustabilizować sytuację w krótkim czasie.
Congratulations to the Tesla crew and South Australian authorities who worked so hard to get this manufactured and installed in record time! https://t.co/M2zKXlIVn3
— Elon Musk (@elonmusk) 23 listopada 2017
Na te deklaracje zareagował australijski miliarder Michael Cannon-Brookes, współzałożyciel firmy Atlassian, który postanowił zapytać szefa Tesli, na ile poważne są przechwałki. Elon Musk odpowiedział: magazyn będzie działał do 100 dni od chwili podpisania umowy. W przeciwnym razie firma nie weźmie za niego pieniędzy. A chodzi o około 25 mln dolarów. Niby dużo, szczególnie dla firmy, która cały czas jest pod kreską, ale z drugiej strony – to świetna szansa na promocję. Zwłaszcza, że wokół spawy zrobiło się głośno w Australii: politycy, przedsiębiorcy i aktywiści są zainteresowani instalacją.[źródło]
Potem temat nabrał rumieńców, stało się jasne, że Tesla będzie realizować projekt, w końcu podpisano umowę. I tu ciekawostka, wspomniany wątek sprytu: gdy finalizowano kontrakt i jednocześnie uruchamiano licznik... Tesla była już w trakcie prac. Nawet w ich połowie. Dzięki temu dzisiaj może się pochwalić, że ukończyła budowę akumulatora przed czasem. Złośliwi powiedzą/napiszą, że w przypadku tego gracza to coś niezwykłego - zazwyczaj zmiany w harmonogramie oznaczają opóźnienia... Akumulator o mocy 100 MW (pojemność 129 MWh) jest obecnie największą tego typu instalacją na świecie. A jak ma to działać?
Tesla will get the system installed and working 100 days from contract signature or it is free. That serious enough for you?
— Elon Musk (@elonmusk) 10 marca 2017
Akumulator zbudowany przez firmę Muska będzie połączony z farmą wiatrową. Gdy wiatraki będą pracowały na pełnych obrotach i wytworzą nadwyżkę energetyczną, trafi ona do baterii. Kiedy natomiast wiatr osłabnie, a potrzeby energetyczne nie spadną lub nawet zwiększą się, zostanie uwolniony zapas zgromadzony w instalacji. To ma zagwarantować dziesiątkom tysięcy osób, że nie dotknie ich blackout spowodowany niekorzystną aurą.
Budowa akumulatora już się zakończyła, teraz przeprowadzone zostaną testy, jeśli wypadną pomyślnie, z początkiem grudnia instalacja zacznie działać. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Australii, inicjatywa ta jest mało istotna - to niewielka część całego systemu. Stanie się jednak ważnym argumentem przemawiającym na korzyść OZE: do tej pory zwolennicy zielonej energii byli atakowani właśnie za niestabilność rozwiązań opartych o energię pozyskiwaną ze Słońca i wiatru. Teraz mogą powiedzieć, że wystarczy inwestować w akumulatory i problem zostanie rozwiązany.
Tesla kokosów nie zgarnie, projekt wyceniany jest na kilkadziesiąt milionów dolarów. Firma mogła się jednak pokazać, znowu zrobiło się o niej głośno. Musk i spółka mogą mówić, że stworzyli największy na świecie akumulator. Przy tym warto mieć na uwadze, że nie był to dla nich pierwszy projekt z tego zakresu - jakiś czas temu uruchomili mniejszą baterię w USA. Wypada założyć, że za jakiś czas pobiją wynik uzyskany w Australii...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu