Gdy uderzy nas fala nostalgii, nie ma przebacz, szukamy czego się da, aby dosięgnąć wspominanych momentów. Gdyby tylko istniało miejsce, które to ułatwia... Otóż istnieje.
Co jakiś czas, szczególnie gdy przechodzę koło historycznego miejsca, którego mury pamiętają kawałek historii; myślę sobie, jak ciekawie byłoby przenieść się w czasie. Zobaczyć coś, co nie przetrwało brutalnej siły zapomnienia. Niewiarygodnie byłoby także poczuć to co ludzie wtedy mogli przeżywać. Niestety taki wehikuł czasu nie istnieje, ale mogę zaproponować inny!
Cyfrowe archiwum marzeń
Jakiś czas temu zdecydowałem się przeprowadzić do większego miasta z mojej rodzinnej miejscowości. Przez te ostatnie trzy dekady, mimo mojej kontroli ilości posiadanych rzeczy, trochę się gratów nazbierało. Zatem w perspektywie wyprowadzki trzeba było zrobić porządki. W taki oto sposób, namacalne dowody mojej przeszłości trafiły do jednego z archiwów: niebieskiego, żółtego lub zielonego.
Tak mnie naszło ostatnio, że fajnie by było poczytać archiwalne numery magazynu, które dawniej posiadałem. W ten sposób trafiłem na stronę, którą chyba już powinienem był prędzej znać, lecz najwyraźniej umykała mojemu radarowi. Całkiem przypadkiem, wpisując losowe hasła w Google, trafiłem na Internet Archive.
Naprawdę najciemniej jest pod latarnią.
Wszystko, czego zapragniesz
Oczywiście znalazłem to czego szukałem, ale zamiast zabrać się za czytanie magazynów, wsiąknąłem, na sam nie wiem jak długo. Jest to archiwum marzeń i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jest tutaj naprawdę wszystko. Na przykład, pamiętacie, jak w szkolnej klasie robiło się zawody Mistrza Klawiatury? Ja też nie, bo był to koszmar zdawania na ocenę (nie miałem w domu komputera, więc ćwiczenia ograniczały się do szkoły). W każdym razie można sobie powtórzyć tę przyjemność. Ukazała mi się także dodatkowa wartość tej strony, możliwość poznania odpowiedzi na pytania, których się za dziecka nie miało.
Icy Tower był oczywiście moim kolejnym kierunkiem, po otwarciu zakładki moją uwagę przyciągnęła linia... Developer? Nigdy nawet sobie nie zadałem trudu zastanowienia, kto stworzył tę grę? Kto napisał kod gry tak silnie zakorzenionej w milenialistycznych umysłach? Wspomniany Mistrz Klawiatury, całkowicie z mojej pamięci zniknęło istnienie gazety Mama, Tata (komputer) i Ja, do której dodawano programy PC. Przywołując falę kolejnych, zagubionych tytułów Dede Reporter, Gigantos czy Click!.
Najpierw wciąga nostalgia, zachęca do skakania od jednego punktu do drugiego. W miarę zaspokajania głodu powrotu do przeszłości zaczyna przodować zwykła ciekawość. Co jeszcze się tutaj kryje? W końcu poza tym czego my doświadczyliśmy, działo się wokół tak wiele! Setki tysięcy rzeczy do poznania, wiedza do zdobycia. Moc dziedzictwa kulturowego całego świata na wyciągnięcie ręki. Poszedłem nawet tak daleko, żeby zobaczyć czy może są jakieś historyczne druki w języku serbskim, no i są. Audycje radiowe, zdjęcia pokojów z lat 80. od których zakręci się łza w oku. Uniwersyteckie zbiory, a nawet strony internetowe, które już nie istnieją.
Cyfrowe dziedzictwo
Dawniej przestrzeń cyfrowa nie była jeszcze tak przesiąknięta wyborem, który mamy teraz. Popatrzcie na sklep Steama czy eShop Nintendo. Twórcy muszą wymyślać najbardziej niekorzystne metody wskakiwania na szczyt list. Tylko po to, aby znaleźć się w zasięgu wzroku użytkowników. A kiedyś?
Po prostu patrzyło się na płytkę dodaną do jakiegoś czasopisma. Instalowało się co się da, po to, by sprawdzić, czym to coś właściwie jest? Nawet nie musiał to być jakiś wybitny kod, ale w tamtej chwili, przy ograniczonym dostępie? Średniaki były super rozrywką, tworzącą miłe punkty w naszej pamięci.
Daje to do myślenia, bo w zasadzie nie mają (mówiąc bardzo brutalnie) wartości w skali ludzkości, lecz wielką, sentymentalną dla nas. Tworzą etapy zamknięte wbrew naszej woli. Na zapomnienie są również skazani twórcy tych rzeczy, co brzmi już o wiele gorzej. Mam wrażenie, że wciąż nie ma tak silnej świadomości o chronieniu tego, co nie jest obiektem fizycznym. Przy gąszczu programów, które wychodzą każdego dnia. Inicjatywy takie jak Internet Archive czy Video Game History Foundation są teraz potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. Nawet najgorsza gra w historii E.T. na Atari, skrywa za sobą niesamowitą historię, która odeszłaby w zapomnienie, gdyby nie wysiłek życzliwych ludzi. Wracam do Internet Archive!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu