Felietony

Gdzie jest ta telewizja nowej generacji? Wolę kablówkę i satelitę

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

21

Telewizja internetowa to wynalazek ostatnich lat. Niewielkie dekodery, dodatkowe funkcje i integracja z serwisami VOD. Wszystko fajnie, tylko z niezależnością i niezawodnością klasycznej telewizji nie ma to nic wspólnego.

Oglądacie jeszcze telewizję? Podejrzewam, że część z Was wręcz zapomniała już o takim wynalazku i jedyne, co niektórych z Was z nią łączy to posiadanie telewizora, który mógłby ją odbierać. Obecnie wystarczy nawiązać połączenie Wi-Fi i każdy nowszy model smart TV można wyposażyć w przeobszerne pakiety TV wybierając spośród wielu platform, jak Polsat Box Go, Player czy CANAL+ online i wiele innych. Dzięki nim możemy oglądać filmy i seriale, a także dokumenty, kanały tematyczne, sportowe czy informacyjne. Choć na platformy internetowe coraz częściej trafiają transmisje sportowe na wyłączność, to w dużej mierze można je oglądać dzięki klasycznym nadawcom, dla których sygnał nadawany online jest "tylko" dodatkiem.

Telewizja nie zmieniła się od lat

I niezależnie, czy chodzi o program informacyjny czy sport na żywo (lub powtórka), zawsze wybieram klasyczną telewizję ponad tę nowoczesną. Przykładem telewizji 2.0 są transmisje z polskiej Ekstraklasy na CANAL+ online, gdzie w dodatkowo wyświetlanych panelach można podejrzeć statystyki na żywo, sytuację w tabeli i składy drużyn, ale żadna inna dyscyplina oraz inne rozgrywki nie oferują tego na tak dużą skalę. Żużlowa Ekstraliga mogłaby być świetnym miejscem dla tego rodzaju nowinek, tym bardziej że śledzimy na punkty poszczególnych zawodników, zaglądamy w wyniki biegów i czasy zwycięzców, lecz ten potencjał nie jest wykorzystywany. Polsat Box Go i Player nie stawiają na takie rozwiązania, a przecież na ich łamach można oglądać spore ilości sportu i to z najwyższej półki.

Nie dostrzegam więc żadnej wartości dodanej w telewizji przez Internet poza krótkimi zobowiązaniami i bardziej elastyczną ofertą. To dla niektórych kluczowe i w pełni rozumiem ten argument, ale jeśli kibicuję zespołom lub zawodnikom w konkretnych dyscyplinach rok po roku, to nie widzę problemu z podpisaniem umowy na nieco dłużej. Tak naprawdę tylko platformy dedykowane konkretnym markom, jak NBA, NHL, F1 czy WRC są chyba przykładami tego, jak to powinno wyglądać. Wybierając klasyczną telewizję, z kabla albo z satelity, dostaję zazwyczaj lepszą jakość, mniejsze opóźnienia i niezależność. Do dziś wracam do skrzętnie zaplanowanego wieczoru, gdy z liczną grupą kibiców mieliśmy obejrzeć jedne z zawodów, a wszystko pokrzyżowała awaria operatora internetu na osiedlu.

Nie poradził sobie z nią w ciągu dnia i klienci mierzyli się z problemem do późnego wieczora. Uratował nas internet mobilny, ale takich kłopotów satelita czy kablówka mi nie przysporzyły. A nawet jeśli by do tego doszło, to przecież internet będzie tym drugim medium, z którego skorzystam w drugiej kolejności. Jeśli nie ma dostępu do sieci, a dysponujemy tylko abonamentami online i/lub telewizją internetową, to można się srogo rozczarować.

Sportowe transmisje online? Okej, ale zaoferujcie coś więcej

Tym bardziej martwią mnie zakusy i zapędy mniejszych oraz większych firm, które regularnie inwestują w przejmowanie praw do transmisji. Viaplay nadaje u nas już Premier League i Bundesligę, za chwilę rozpocznie się nowy sezon Formuły 1. Polsat przejął prawa do Ligi Mistrzów i w rozdzielczości 4K spotkania oglądamy tylko online, zaś jedynie na Playerze transmitowano m. in. żużlowe Grand Prix czy całe olimpiady. Gdyby te transmisje były czymś więcej, niż tylko sygnałem audio wideo przekazywanym online, byłbym wielkim fanem postępu i swobody w dostępie na dowolnym urządzeniu, ale skoro to nie różni się od tego, co potrafi kablówka i satelita, a awaryjność i opóźnienia przeszkadzają w odbiorze, to chyba wolałbym, żeby ta ewolucja odbywała się nieco wolniej.

Źródło: Depositphotos

Tym bardziej, że poza sportem nie dostrzegam żadnych innych prób rozszerzenia możliwości odbierania takich transmisji czy programów, bo przewijanie czy nagrywanie oferują też tradycyjne dekodery. Niezależnie od rodzaju i tematyki kanału przepustowość satelity to zawsze lepsza jakość obrazu i zazwyczaj dźwięku, bo nadawcy online muszą odpowiednio skompresować całość, by w miarę wcześnie sygnał docierał do odbiorcy internetowego. Na ekranach o przekątnej ok. 55 cali i więcej taka telewizja nie nadaje się często do oglądania.

Być może klasyczna telewizja to relikt przeszłości, bo wygrywa dziś wygoda serwisów VOD i (bardzo często) głębokie kieszenie ich właścicieli, ale czasami to linearna ramówka jest nadal moim pierwszym wyborem z wcześniej wymienionych powodów. Nikt i nic nie jest w stanie zaoferować mi czegoś lepszego lub czegoś więcej, a o ewolucji lub rewolucji na rynku mówi się od tak dawna.

Grafika główna: Depositphotos.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu