W okresie pandemii wydawało się, że losy kina są przesądzone. Sieci miały problemy finansowe, dystrybutorzy stawiali na premiery online, a widzowie mieli wybrać komfort domowej kanapy ponad wyprawy do multipleksów. Czyżby jeden człowiek powstrzymał to wszystko jednym filmem?
Gdy jesienią 2021 roku Paramount ogłosił, że premiera sequela "Top Guna" zostanie opóźniona, chyba nikt nie podejrzewał, jak istotna to będzie decyzja studia dla całego rynku. Zamiast 19 listopada 2021 wybrano 27 maja 2022 roku. Wszystko spowodowane było rosnącymi obawami o frekwencję w kinach, która mogła ponownie paść ofiarą pandemii. Sytuacja ustabilizowała się na tyle, że nowy film z Tomem Cruisem ostatecznie zebrał w kinach blisko 1,5 mld dolarów, a niedawno był ponownie wprowadzany do IMAX-ów. Teraz zobaczymy go na SkyShowtime, ale ta premiera (w abonamencie) odbywa się aż 263 dni po wprowadzeniu filmu do kin. Wcześniej "Top Gun Maverick" był dostępny tylko w ramach sprzedaży lub wypożyczeń w serwisach VOD.
Top Gun: Maverick idealnym sequelem?
Gigantyczny sukces tego filmu to nie tylko finanse, ale także demografia widzów, którzy wybrali się do kin. Tak różnorodnej grupy nie widział dawno żaden inny film, a wpływ tego triumfu na branżę jest bezsprzeczny. Ponownie zauważono, jak ogromne zainteresowanie przekłada się na aspekt biznesowy i choć wielu widzów deklarowało seans filmu Josepha Kosinskiego dopiero w domu na telewizorze, to trudno uwierzyć, że wszyscy dotrzymali swoich słów biorąc pod uwagę liczbę widzów odwiedzających kina wokół globu. Oczywiście nie był to jedyny kasowy hit ostatnich kilkunastu miesięcy, ale o znaczeniu tej premiery może świadczyć także fakt słów wypowiedzianych przez Stevena Spielberga do Toma Cruise'a podczas ich ostatniego spotkania.
Spielberg do Cruise'a: Uratowałeś Hollywood i kina
Panowie mieli szansę wymienić uprzejmości podczas tak zwanego obiadu nominowanych do Oscarów. "Uratowałeś tyłek Hollywood" - mówił reżyser "Fabelmanów" do Cruise'a. "I mogłeś uratować [całą] dystrybucję kinową" - dodał po chwili. Nagranie błyskawicznie rozniosło się po sieci i trudno nie zgodzić się ze słowami Spielberga, bo "Top Gun: Maverick" faktycznie pokazał, co oznaczają premiery w kinie i jak ważny jest ten element dla całej branży. Zachłyśnięcie się popularnością serwisu VOD majaczyło na horyzoncie jeszcze zanim nastąpiła pandemia, a w czasach społecznej izolacji klasyczna dystrybucja dużych filmów w kinach odchodziła do lamusa i to nie tylko z powodów sanitarnych.
Sytuacja ewidentnie wróciła do normy, ponieważ granica pomiędzy debiutami online i offline nadal obowiązuje. Oczywiście nie dzielimy w ten sposób filmów na lepsze i gorsze, po prostu wytwórnie i serwisy podejmują teraz decyzje w oparciu o inne oczekiwania i potrzeby widzów, niż wcześniej. Coraz częściej produkcje o mniejszym budżecie lub mniejszym potencjale trafiają na platformy streamingowe, ale nie jest to wcale regułą. Z drugiej strony chętniej zamawia się i kręci duże filmy (lub po prostu blockbustery), ponieważ dostrzeżono szansę na dotarcie do widzów każdego rodzaju. To naturalnie przekłada się na większe wpływy, ale i polityka jest teraz prowadzona nieco inaczej. HBO Max zakończyło eksperyment z wcześniejszymi debiutami jakiś czas temu i będę stawał po stronie tych, którzy twierdzą, że skrócenie okna zaszkodziło "Batmanowi", którego stać było na lepsze wyniki i większą popularność.
Nic nie wskazuje na to, by Warner Bros. Discovery, Universal, Paramount, Sony czy Disney miały wrócić do tak rychłego wprowadzania filmów do streamingu, nawet jeśli miałoby się to odbywać przy dodatkowej opłacie oprócz abonamentu. Co więcej, każdy taki tytuł błyskawicznie trafiał na nielegalne usługi, więc studia były pozbawiane przychodu z wypożyczeń. "Top Gun: Maverick" nie tylko wprowadzono do dystrybucji w klasycznym modelu, to jeszcze wydłużano czas wyświetlania w kinach ze względu na ogromne zainteresowanie. Niedawno film wrócił nawet do kin IMAX, które też błyskawicznie się zapełniały. To coś, co każde studio pragnie powtórzyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu