Im dłużej zastanawiam się nad opuszczeniem przez Nokię biznesu mobilnego (przynajmniej jego konsumenckiej części), tym bardziej upewniam się w opinii,...
Im dłużej zastanawiam się nad opuszczeniem przez Nokię biznesu mobilnego (przynajmniej jego konsumenckiej części), tym bardziej upewniam się w opinii, iż Finowie dokonali słusznego wyboru. Niby szkoda, bo tradycja, nostalgia i niszczenie legendy, ale prawda jest taka, że lepiej przetrwać i skupić się na innych rzeczach, niż całkowicie wypaść z branży. Ostatnie doniesienia dotyczące fińskiej korporacji pokazują, że nie miała ona już czego szukać w komórkowym biznesie.
Kilka dni temu pisałem o wynikach finansowych Microsoftu, poświęciłem wówczas sporo miejsca Nokii, ponieważ tego dnia zakończono transakcję między dwiema korporacjami – sprzedano słynny już dział Devices&Services. Nie brakowało wówczas pytań o wyniki tej części fińskiej korporacji: nie pojawiły się w raporcie giganta z Redmond (co nie powinno dziwić), zaczęto więc wyczekiwać raportu Nokii. Ten w końcu się pojawił i nie ma pozytywnych informacji. Przynajmniej w zakresie sprzedaży sprzętu mobilnego.
Oddział mobilny fińskiej korporacji osiągnął przychody na poziomie 1,93 mld euro i jednocześnie zanotował ponad 325 mln euro strat. W porównaniu z pierwszym kwartałem 2013 roku nie wygląda to zbyt dobrze – przychody spadły, straty wzrosły. W obu przypadkach mówimy o sporych zmianach (sprzedaż zmniejszyła się o 30%, straty wzrosły ze 120 mln euro). Warto dodać, że znikają dokładne dane dotyczące sprzedaży sprzętu - Finowie zawsze przedstawiali to dość klarownie, w kolejnych kwartałach prawdopodobnie nie dowiemy się, jak sprzedają się Lumie oraz tradycyjne telefony - Microsoft wprowadza swoje porządki.
Nokia może się zatem cieszyć z tego, że w końcu pozbyła się nierentownego oddziału, za który ostatecznie otrzyma od Microsoftu blisko 5,45 mld euro (to więcej, niż ustalono w roku 2013). Teraz to Microsoft będzie musiał dokładać do tego biznesu. Pytanie brzmi: ile pieniędzy pochłonie komórkowy biznes i kiedy stanie się rentowny (o ile w ogóle do tego dojdzie)? Giganta z Redmond stać na to, by długo inwestować w nowy nabytek - w przypadku Nokii sprawy miały się zupełnie inaczej i dłuższe utrzymywanie statu quo mogłoby w końcu doprowadzić korporację do bankructwa. A po co niszczyć firmę, skoro można się skupić na innym biznesie?
Fińska korporacja zapewne wolałaby pochwalić się wyłącznie wynikami tych oddziałów, które obecnie stanowią część korporacji. Ich przychody wyniosły w I kwartale 2014 roku 2,67 mld euro, zysk operacyjny 242 mln euro. Wspomniane oddziały to Nokia Networks (do niedawna NSN, czyli Nokia Solutions and Networks, a jeszcze wcześniej Nokia Siemens Networks), HERE oraz Technologies. Najważniejszą rolę w finansach odgrywa ten pierwszy dział, ale warto podkreślić, że zyskowne okazały się wszystkie trzy gałęzie firmy – szczególnie dobrze wyglądają tabelki komórki Technologies, która ma się zajmować patentami, opracowywaniem nowych technologii i czerpaniem z nich korzyści.
Pod koniec ubiegłego tygodnia informowałem, iż nowym CEO Nokii zostanie Rajeev Suri – pochodzący z Indii top menedżer, który z Nokią związany jest od dawna (zaczął u nich pracę jeszcze pod koniec XX wieku). Dzisiaj potwierdzono te doniesienia, poinformowano również o innych roszadach na najwyższych stanowiskach w fińskiej firmie. Nie ma sensu o nich pisać, bo te nazwiska nie będą się zbyt często przewijać w branżowych doniesieniach, ale warto mieć na uwadze, że zmiany w Nokii nie polegają wyłącznie na odcięciu jednego oddziału i zmianie CEO: część starej ekipy odeszła do MS, zmieniono strukturę i nazwy pozostałych oddziałów, obsadzono je nowymi ludźmi, przedstawiono nową strategię, która musi odpowiadać obecnej budowie Nokii.
Priorytetem będzie oddział Networks, którym do niedawna zarządzał Rajeev Suri (z sukcesami – dowodził nim przez kilka lat i ponoć udało mu się przeprowadzić restrukturyzację zakończoną sukcesem), nadal rozwijane mają być usługi związane z HERE, co zapewne ucieszy wielu fanów Nokii. Osobiście jestem najbardziej zainteresowany planami korporacji dotyczącymi rozwijania nowych technologii - czy będzie to jedynie dodatek do głównych filarów, czy też Nokia postanowi inwestować tam naprawdę duże środki i liczyć na wysokie wpływy z tytułu licencjonowania nowych rozwiązań? W tym drugim przypadku korporacja nadal miałaby spory wpływ na to, co dzieje się w IT - jestem przekonany, że jej inżynierów stać na naprawdę ciekawe projekty.
Skoro w tekście dotyczącym Microsoftu pisałem o Nokii, to w tekście o Nokii napiszę o Microsofcie. A dokładniej rzecz ujmując, o ich najświeższym nabytku. Zacznę od reklamy, którą gigant z Redmond niejako przywitał w swoich szeregach dział Devices&Services:
Co z niej wynika? Właściwie, nic nowego - Lumie były kolorowe i takie pozostaną. Nadal nie wiadomo, jak będzie się nazywał ten sprzęt, ale przynajmniej możecie się domyślać, jak będzie wyglądał. Co ciekawe, krążą już plotki dotyczące następnych premier smartfonów z Windows Phone (już w wersji 8.1). Gigant z Redmond ma w pierwszej kolejności zaprezentować światu inteligentny telefon funkcjonujący pod nazwą Nokia Superman. Sprzęt ma się wyróżniać na tle konkurencji dobrej jakości przednią kamerą. Z jednej strony, pomysł nie jest zły: po pierwsze, Nokia ma spore doświadczenie w zakresie fotografii smartfonowej i zapewne dobrze sobie poradzi z tym zadaniem (tym razem już pod szyldem MS, ale w praktyce to niewiele zmienia), po drugie, rośnie moda na selfie, więc dobra kamera z przodu urządzenia może się ludziom podobać.
Jednocześnie mam pewne wątpliwości: Nokia poszła w kierunku fotografii komórkowej i od strony technicznej nieźle sobie poradziła, ale pod względem sprzedaży nie wyglądało to imponująco – klientów trudno było przyciągnąć do swoich produktów świetnej jakości aparatem. I tu pojawia się kolejny problem: od pewnego czasu chińscy producenci chwalą się coraz lepszymi aparatami przednimi w swoich smartfonach i będą oni robili Nokii konkurencję. Nawet, jeśli ich rozwiązania nie są tak dobre, jak te stosowane przez Finów, to liczy się przecież krótki przekaz ze skrótem Mpix…
Co z innymi urządzeniami? Zapewne pojawi się flagowiec (funkcjonuje pod nazwą Goldfinger), ale trudno stwierdzić, z czym będziemy mieli do czynienia. Bardziej niż flagowcem, interesuję się w tym przypadku smartfonami ze średniej i niższej półki cenowej, bo to na nich Microsoft musi oprzeć swoją sprzedaż. Rozpoznawalny model to ważna sprawa, ten sprzęt powinien nakręcać sprzedaż innych produktów, ale nie ulega wątpliwości, że potrzebna jest oferta, którą ta lokomotywa ma ciągnąć. Przykład HTC One i sytuacji tajwańskiego producenta w roku 2013 pokazał, że jednym smartfonem, nawet bardzo dobrym, niewiele można zdziałać (chyba, że jest się Apple).
Czekam zatem na tanie Lumie oraz decyzje dotyczące smartfonów z Androidem - nie można zapominać, że Microsoft przejął od Nokii także ten bonus i teraz pewnie wiele tęgich głów w Redmond zastanawia się, co z nim zrobić. Każdy scenariusz działania ma swoje wady i zalety, może przynieść korzyści albo zaszkodzić Microsoftowi, więc do sprawy naprawdę trzeba podejść poważnie. Należy przy tym pamiętać, iż Microsoft nie będzie mógł ewentualnym niepowodzeniem obarczyć swojego partnera, bo teraz mają w rekach wszystkie karty i od nich zależy, co z nimi zrobią. Spore pole do popisu, ale przy tym olbrzymie wyzwanie i presja. Szczególnie, że mówimy o korporacji, która nadal ma na koncie więcej wpadek niż sukcesów, gdy mowa o tworzeniu i sprzedaży sprzętu. Niemniej, życzę powodzenia, bo to sprawi, że rynek będzie ciekawszy.
Źródła informacji: company.nokia.com, gsmarena.com, engadget.com, theverge.com
Źródła grafik: Microsoft, hi-tech.mail.ru
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu