Felietony

Telefon z klapką w 2020 roku. Można, da się i to nawet ciekawe przeżycie

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

1

Na określenie "telefon z klapką" reagujemy w ostatnim czasie zupełnie inaczej, niż te 2-3 lata temu. Wszystko za sprawą smartfonów, które posiadają zginające się ekrany, ale na rynku nadal można dostać klasyczne, składane telefony komórkowe. Ale wiecie, w takiej ulepszonej, nieco bardziej nowoczesnej wersji. Jak się używa takiego gadżetu w 2020 roku?

Samsung Galaxy Flip czy Motorola RAZR to nazwy telefonów, którymi interesowała się w ostatnich miesiącach nie tylko branża technologiczna, ale nawet osoby postronne. Wszystko dlatego, że na rynku pojawiło się coś zupełnie nowego i niespotykanego do tej pory, a jednocześnie coś bliskiego wielu użytkownikom telefonów komórkowych. Podczas seansu niejednego amerykańskiego filmu z okolic roku 2000 zauważycie, jak wiele osób używa tak zwanych flip phone'ów.

Telefon z klapką w 2020 roku

Składane komórki były wtedy na topie, także w Polsce, bo sam miałem do czynienia z kultową już Motorolą RAZR i niektórymi modelami Nokii oraz Sony Ericssona. Dzięki działalności HMD Global fińska marka wróciła na rynek nie tylko ze smartfonami, ale także z tradycyjnymi telefonami komórkowymi. Wśród nich pojawili się następcy wszystkim znanych modeli 3310 i 8110, ale nie zabrakło również nawiązań do składanych modeli. W zeszłym roku Nokia zaprezentowała model 2720 Flip, który z zewnątrz przywodzi na myśl zwykłe telefony z klapką, ale wewnątrz to urządzenie gotowe na obecne czasy.

Czytaj też: Składany smartfon Motorola Razr: wszystko co

Spędziłem z tą Nokią kilka tygodni i najważniejsza obserwacja, o której chcę napisać w pierwszej kolejności, dotyczy oczywiście samego mechanizmu składania telefonu. Ale nie skupię się teraz na aspektach technicznych, oceniając wytrzymałość zawiasów czy aspekty wizualne. Chodzi mi o wrażenia z obcowania z takim urządzeniem, w którym połączenia głosowe odbieramy i kończymy nie za pomocą przycisku na ekranie czy klawiaturze, a właśnie rozkładając czy składając telefon. Daje to... pewną satysfakcję, której brakuje mi do dzisiaj także w sytuacjach, gdy wspominam telefony stacjonarne.

Składanie telefonu ma w sobie to coś

Nie mam tu na myśli rzucania słuchawką, choć za tym również można zatęsknić, ale po prostu wykonywanie jakiejś dodatkowej czynności w związku z obsługą telefonu. Nie jestem w tym odczuciu odosobniony, bo takimi spostrzeżeniami dzieliło się wielu recenzentów nowych, składanych smartfonów od Samsunga, Huaweia czy Motoroli. Taka odskocznia od płaskich dotykowych ekranów jest równie intrygująca, co kiedyś możliwość korzystania z telefonu, który ma drugi wyświetlacz i jest nieco większy po rozłożeniu, więc wygodniej się przez niego rozmawia dzięki wygięciu.

Ale konstrukcja Nokii 2720 Flip to nie jedyna ciekawa cecha tego telefonu. Wewnątrz nie zabrakło bowiem wsparcia dla łączności LTE czy sieci Wi-Fi, a dzięki KaiOS telefon obsługuje takie aplikacje jak Twitter, Facebook, WhatsApp, Mapy Google czy Asystent Google. Przyznam, że to dość oryginalne uczucie powrócić do zwykłego telefonu, na którym znajdują się takie usługi, ale nie mógłbym śmiało zarekomendować używania tych aplikacji na co dzień w takim wymiarze, w jakim robimy to na smartfonach. Jeśli ktokolwiek przywykł do dość sprawnej pracy wymienionych aplikacji, nawet na tańszych czy wręcz budżetowych smartfonach, to zmierzenie się z klasycznym telefonem i dedykowanymi mu wersjami popularnych usług może być dość trudne.

WhatsApp, Facebook, Asystent Google i Mapy Google na zwykłym telefonie

Podobają mi się próby przeniesienia tak wygodnych platform jak WhatsApp czy Facebook na zwykłe telefony, ale podobnie jak w przypadku Messengera na testowanej przeze mnie Nokii 215, trudno byłoby mi z nich korzystać w codziennych warunkach. Do wymiany pojedynczych wiadomości lub sprawdzenia jednej, konkretnej informacji raz na jakiś czas są w sam raz, ale do niczego więcej. To coś więcej niż tylko lekkie wersje tychże aplikacji i tylko osoby korzystające z nich sporadycznie nie będą miały większych powodów do frustracji.

Wykraczając jednak poza próby uczynienia klasycznej komórki inteligentną, a właściwie wracając do podstawowych funkcji takich urządzeń, mogę śmiało napisać, że używanie telefonu z klapką w 2020 roku było... przyjemne. Jeśli swoją komunikację opieracie na rozmowach telefonicznych i SMS-ach, a aplikacje internetowe uznacie jako miły dodatek, z którego być może skorzystacie, to takie urządzenie może być czymś dla Was. Taki telefon nie jest dobrą propozycją dla osób aktywnych online, ale to oczywista oczywistość.

Z dala od ładowarki

Nie bez znaczenia jest też czas pracy na jednym ładowaniu, który w przypadku tego rodzaju telefonu powinien być jednym z kluczowych atutów (jeśli porównamy go do smartfonów). Faktem jest, że przez kilka dni możemy zapomnieć o ładowarce, ale to, czy będą to 2-3 dni czy 5-6 dni, zależy od naszego sposobu używania telefonu. Jeśli zrezygnujemy z łączności LTE i wyłączymy Wi-Fi, to ten dłuższy okres jest jak najbardziej osiągalny. Gdy telefon będzie stale używał obydwu technologii, a w tle pozostawimy uruchomione usługi jak WhatsApp, to trzeba się liczyć z częstszym ładowaniem akumulatora. Choć oczywiście nie tak częstym, jak to wygląda ze smartfonem.

Muszę przyznać, że powrót do składania telefonu i wprowadzania tekstu za pomocą klawiatury alfanumerycznej był ciekawym przeżyciem. Przypomniało mi to, o ile wolniejsza (jeśli tak to można ująć) była te kilkanaście lat temu komunikacja tekstowa i z rozbawieniem spoglądam na wszelkie metody, które dzisiaj stosujemy, by robić to jeszcze prościej i szybciej, pomimo obecności pełnych klawiatur (z gestami swipe) pod palcami. Takie SMS-y wymuszały na mnie skracanie wiadomości i wykonywanie połączeń w przypadku spraw, które wymagały dokładniejszego omówienia. To było ciekawe przeżycie, ale na nic więcej się nie odważę.

Polecamy: Samsung Galaxy Z Flip - recenzja składanego

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu