AntyTeka

Tego się nie spodziewałem: uchodźcy masowo korzystają ze smartfonów i sieci społecznościowych

Maciej Sikorski
Tego się nie spodziewałem: uchodźcy masowo korzystają ze smartfonów i sieci społecznościowych
Reklama

Temat uchodźców szybko nie zniknie, to nie jest kwestia, o której media przestaną mówić za tydzień i która w wyniku tej ciszy przestanie istnieć. Z za...

Temat uchodźców szybko nie zniknie, to nie jest kwestia, o której media przestaną mówić za tydzień i która w wyniku tej ciszy przestanie istnieć. Z zagadnieniem będziemy się pewnie mierzyć przez lata, z różnym skutkiem, prawdopodobnie w atmosferze kłótni i odsuwania problemu na dalsze tory. Wśród doniesień dotyczacych sprawy, znalazłem takie, które naprawdę mnie zdziwiło - okazuje się, że uchodźcy mocno korzystają z nowych technologii, smartfon oraz Internet są ważnym elementem ich wędrówki.

Reklama

Wpis z serii AntyTeka, więc odeślę Was w inne miejsce. Konkretnie do artykułu z The New York Times: A 21st-Century Migrant’s Essentials: Food, Shelter, Smartphone. Tekst chodzi za mną od kilku dni i postanowiłem się podzielić, bo można w nim znaleźć kilka zaskakujących informacji. Pierwsza jest taka, że uchodźcy przekraczając kolejne granice kupują karty SIM, ładują smartfony i starają się mieć dostęp do cyfrowego świata. Nie taki obraz uciekiniera funkcjonował w mojej głowie. Ale na dobrą sprawę, nie powinno mnie to aż tak dziwić.

Wspomniani ludzie korzystali wcześniej ze smartfonów, w swoich krajach poznawali nierzadko zalety tego urządzenia, możliwości, jakie daje Internet. Są do nich przyzwyczajeni, jednocześnie próbują ułatwić sobie wędrówkę: to z pomocą inteligentnych telefonów określają swoje położenie, kroczą wedle ustalonej trasy, zdobywają informacje dotyczące granic, problemów, cen, pomocy, to dzięki nim utrzymują kontakt z bliskimi. Człowiek szybko dochodzi do wniosku, że gdyby miał uciekać, też zabrałby swój telefon.

Smartfony pełnią rolę przewodników i coraz częściej zastępują podobno przemytników. W serwisach społecznościowych, głównie na Facebooku powstają profile i grupy, dzięki którym można zdobyć informacje dotyczące podróży do Europy, przemieszczania się w jej granicach. Ponoć można tam znaleźć wszystkie wartościowe dane, dokładne trasy z opisami. Rozwój takich "pomocy" sprawił, że grupy szmuglujące ludzi tracą klientów, muszą obniżać ceny. Najpierw ludzie używali Facebooka do kontaktowana się w trakcie rewolucji, teraz z jego pomocą opuszczają swój kraj. Zuckerberg chyba nie spodziewał się takiego rozwoju wypadków, nie przewidywał, że jego serwis o raczej rozrywkowym charakterze będzie miał i takie oblicze.

Jeszcze raz odsyłam do tekstu z NYT - warto przeczytać.

thomas koch / Shutterstock.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama