Apple

Technologiczne równanie na dziś: COVID-19 + wojna = koniec globalizacji

Mirosław Mazanec
Technologiczne równanie na dziś: COVID-19 + wojna = koniec globalizacji
Reklama

Apple będzie zwiększać inwestycje w ojczyźnie. To skutek wojny na Ukrainie i niepewnej sytuacji na styku Tajwan – Chiny.

O zbyt dużej zależności Apple od Chin mówiło się już od kilku lat. Firma montuje tam aż 85 proc. swoich produktów.

Reklama

W swoim nowym raporcie analityk Gene Munster przytacza słowa Larry'ego Finka. To dyrektor generalny i prezes BlackRock, największej firmy doradczej na świecie.

Od dawna twierdzimy, że zależność Apple od Chin jest największym zagrożeniem dla przyszłości firmy, a ostatnio, że rosyjska inwazja na Ukrainę podkreśliła to ryzyko. Jeden koszmarny scenariusz może łatwo doprowadzić do drugiego. Chiny mogą być ośmielone tym, co widzą na Ukrainie, i zdecydować, że wreszcie nadszedł czas, aby przejąć kontrolę nad Tajwanem.

Putin właśnie zademonstrował, że Zachód nie może podjąć żadnych działań militarnych w obronie Ukrainy; groźba totalnej wojny nuklearnej jest zbyt przerażająca. Jedyne, co mogą zrobić nasze siły zbrojne, to siedzieć i patrzeć, mając nadzieję, że sankcje gospodarcze ostatecznie okażą się skuteczne.

Jego zdaniem rosyjska inwazja na Ukrainę położyła kres globalizacji, która trwała przez trzy ostatnie dekady.

Zagrożenie dla Tajwanu

Munster, jak i wielu innych analityków uważa, że Chiny wykorzystają to, że oczy świata są skupione na wojnie na Ukrainie i zdecydują się na zajęcie Tajwanu. Zwłaszcza, że sygnały o chęci rozwiązania „problemu tajwańskiego” płyną z Pekinu już od dłuższego czasu.  W październiku 2021 r. prezydent Chin Xi Jinping stwierdził, że „niepodległość Tajwanu jest największą przeszkodą na drodze do zjednoczenia ojczyzny… a historyczne zadanie jej całkowitego zjednoczenia musi zostać wypełnione i na pewno zostanie spełnione”.

Tą zapowiedź odczytano jako jasną deklarację odzyskania przez Chiny Tajwanu. Pytanie tylko o datę.

Sytuacja Apple komplikuje się więc jeszcze bardziej. Bo procesory z serii A i M są produkowane na Tajwanie, a urządzenia w Chinach.

Reklama

Inwestycje w ojczyźnie

Firma z Cupertino już w 2018 r. ogłosiła pięcioletni plan inwestycyjny w Stanach Zjednoczonych, w kwietniu zeszłego roku zwiększyła nakłady o 20 proc. – do 430 miliardów dolarów. Jednak zdaniem analityków w obecnej sytuacji te kwoty jeszcze wzrosną.

Intel zamierza wybudować 20 miliardów dolarów na swoją fabrykę chipów w Ohio. Biorąc to jako umowny punkt odniesienia, 430 miliardów dol. od Appla starczy na postawienie 20 fabryk w USA.

Reklama

Istotne jest również podejście samych Chin. Priorytetem władz tego kraju nie jest już eksport, który stanowił podstawę rozwoju gospodarki w ostatnich dekadach, ale zaspokojenie rosnących potrzeb rynku wewnętrznego. Widać to np. po rozkładzie pieniędzy przeznaczanych na inwestycje w tym kraju. Z ubiegłorocznych 173 mld dolarów większą część przeznaczono na usługi skierowane na rynek chiński.

W lepszej sytuacji od Apple jest drugi smartfonowy gigant, czyli Samsung. Firma jest w zasadzie samowystarczalna, produkując wszystkie podzespoły, od ekranów zaczynając, na procesorach kończąc.

Także Google rozpoczął produkcję swoich chipów – Tensor. Wg. różnych źródeł opierają się ona na architekturze Exynosa, czyli procesorach Samsunga.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama