Uber

Te informacje Uberowi raczej nie pomogą w naprawieniu wizerunku...

Jakub Szczęsny
Te informacje Uberowi raczej nie pomogą w naprawieniu wizerunku...
Reklama

Uber - z jednej strony bardzo lubię tę firmę i świadczone przez nią usługi (bo serio, na taksówkarską "kastę" reaguję czymś w rodzaju alergii), ale z drugiej strony niesamowicie nie podoba mi się to, czego dowiadujemy się w związku ze sporem przedsiębiorstwa z Waymo. Jeżeli dobrze pamiętacie, obydwa podmioty poróżniła sprawa rzekomej kradzieży własności intelektualnej. I trzeba przyznać, że robi się znacznie ciekawiej niż wcześniej.

Jeżeli dobrze orientujecie się w planach na przyszłość Ubera oraz Waymo, to zapewne wiecie, że obydwie firmy łączy chęć zrewolucjonizowana rynku motoryzacyjnego za pomocą samojezdnych pojazdów. Autonomiczne auta to z całą pewnością "kolejna wielka rzecz" i mam nadzieję, że dzięki temu osiągnięciu nie tylko uzyskamy nowy poziom komfortu w motoryzacji, ale i podniesiony zostanie ogólny poziom bezpieczeństwa na drogach. Wróćmy jednak do Ubera i Waymo - w ostatnim czasie sporo uwagi poświęca się sporowi, którego podstawą jest domniemanie, iż Uber wykradł własność intelektualną Waymo po to, aby zaadaptować nielegalnie pozyskane informacje w własnych rozwiązaniach. Sprawa wypłynęła w trakcie "wielkiej fali kontrowersji" w Uberze związanych m. in. z nieprawidłowościami w stosunkach między pracownikami oraz szpiegowaniu użytkowników usługi transportowej przez jej pracowników.

Reklama

Nowe informacje w sporze na linii Uber - Waymo. Operator usługi transportowej rzekomo dysponował wyspecjalizowaną grupą osób, które miały za zadanie wykradać własność intelektualną konkurencji

Według tych rewelacji, Uber miał dysponować specjalną jednostką osób, których obowiązkiem miało być pozyskiwanie danych konkurencyjnych firm, które następnie można by było zaadaptować w Uberze. W skrócie - zajmować tym miała się właściwie... grupa przestępcza. I wszystko to na usługach transportowego giganta. Oczywiście, do czasu prawomocnego wyroku sądu nie można przesądzać o winie Ubera, jednak cała sprawa robi się naprawdę dziwna i niestety, ale Uber w ostatnim czasie może narzekać na brak dobrego PR-u. Nowe informacje w sporze z Waymo wcale mu nie pomagają w odbudowaniu swojego wizerunku.


Wspomniane doniesienia wynikają z listu opublikowanego przez amerykański sąd zajmujący się sprawą Ubera oraz Waymo. Richard Jacobs, były pracownik transportowego giganta twierdzi, iż rzeczywiście, w szeregach Ubera znajdowała się grupa ludzi, którzy mieli wykradać tajemnice handlowe nie tylko Waymo, ale i innych firm. Sam Jacobs, jako że czuł się niedoceniany, zrezygnował z posady w Uberze.

W odpowiedzi na ten list, Uber nie odniósł się w żaden sposób do prawdziwości (lub nie) słów Jacobsa, ale zapewnił o tym, że nowe kierownictwo ma stanowić gwarant uczciwej konkurencji - tym samym spycha ewentualną odpowiedzialność za tę aferę na wysoko postawione osoby, które w ostatnim czasie opuściły firmę. Nie można obecnie stwierdzić, czy słowa Jacobsa są prawdą - wiadomo jednak, że ten "dogadał się" z Uberem na kwotę 4,7 mln dolarów i stwierdził, iż część jego stwierdzeń była nieprawdziwa.

Mimo wszystko - Uber musi unikać podobnych wpadek

W Uberze sporo się zmieniło. Najbardziej znamienna była jednak zamiana na stanowisku CEO - to w opinii ekspertów miało pomóc firmie w odbudowaniu straconego dobrego wizerunku. Niemniej, sprawa na linii Waymo - Uber jeszcze się nie skończyła, a mało kto obstawia, że wyrok będzie dla tego drugiego przedsiębiorstwa korzystny. Oznacza to zatem, że obecny prezes będzie miał przed sobą bardzo ważne zadanie, które będzie polegało na zminimalizowaniu wizerunkowych strat związanych z niekorzystnym orzeczeniem sądu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama