Apple

Taylor Swift ma gdzieś streaming muzyki - nawet ten od Apple

Jakub Szczęsny
Taylor Swift ma gdzieś streaming muzyki - nawet ten od Apple
32

Owa artystka jest znana ze swojego bardzo jednoznacznego stosunku do usług streamingowych - ostatni wydany przez nią album, "1989" nie pojawił się w żadnej ze znanych obecnie platform muzycznych. Apple jednak miało nadzieję, że Taylor uda się przekonać - byłoby to świetne zagranie wizerunkowe: "u ni...

Owa artystka jest znana ze swojego bardzo jednoznacznego stosunku do usług streamingowych - ostatni wydany przez nią album, "1989" nie pojawił się w żadnej ze znanych obecnie platform muzycznych. Apple jednak miało nadzieję, że Taylor uda się przekonać - byłoby to świetne zagranie wizerunkowe: "u nich jej nie ma, a u nas jest - to coś znaczy!".

W Apple robiono co się dało, by Taylor Swift zainteresowała się współpracą z platformą muzyczną. Odpowiedź cały czas była taka sama: nie. Dlaczego nie? Po prostu nie. Nie pomogły liczne koneksje Apple ze światem muzyki. Cóż, na Taylor świat się nie kończy - mimo, że jest to artystka naprawdę rozchwytywana. Mimo jej braku obecności w Spotify, Apple Music i innych, jej płyta "1989" rozeszła się w 5 milionach egzemplarzy. To zaś uczyniło 1989 najlepiej sprzedającym się albumem w 2014 roku.

Powodem, dla którego Taylor Swift ma taki, a nie inny stosunek do streamingu muzyki to przede wszystkim jej przekonanie, że muzykę powinno się sprzedawać albumami - robienie tego "na sztuki" to według niej barbarzyństwo. Utwory składające się na płytę są ze sobą połączone. Przy okazji - artystka woli, żeby ktoś zapłacił za wszystkie utwory w płycie, a nie tylko za kilka najlepszych.

Ponadto, Taylor Swift wychodzi z założenia, że Spotify, czy Apple Music płaci artystom za mało. W tym wypadku udało się przedstawić artystce bardzo mocno dane - zrobił to sam CEO pierwszej wymienionej firmy. Model streamingu się sprawdza i oprócz tego, że oddala od nas problem piractwa, uczy nas kultury płacenia za treści objęte prawami autorskimi, to w dodatku artyści wcale nie są poszkodowani. Nawet, gdyby miało się okazać, że wcale nie dostawaliby dużo pieniędzy za swoje utwory od Spotify, czy Apple Music, to zawsze lepiej być w tego typu usługach. Po pierwsze promocja. Dwa - mniejsze ryzyko, że ludzie masowo będą pobierać treści z torrentów.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu