Mobile

Targi IFA wygrały chińskie firmy, bo niewielu mają dzisiaj konkurentów...

Maciej Sikorski
Targi IFA wygrały chińskie firmy, bo niewielu mają dzisiaj konkurentów...
Reklama

Tomasz podsumował swój wyjazd do Berlina, napisał, które rzeczy zrobiły na nim spore wrażenie, okazuje się, że w przypadku smartfonów był to chiński s...

Tomasz podsumował swój wyjazd do Berlina, napisał, które rzeczy zrobiły na nim spore wrażenie, okazuje się, że w przypadku smartfonów był to chiński sprzęt. I ja się z nim zgadzam - gracze z Państwa Środka faktycznie pokazują coraz ciekawsze urządzenia, ich oferty stają się bardzo interesujące, nie wypada już generalizować i pisać o "jednej wielkiej chińskiej tandecie". Przy tym warto mieć jednak na uwadze, że Chińczycy na targach wygrali, bo trudno dla nich o sensowną konkurencję...

Reklama

Gdy porównuje się zestawienie największych producentów telefonów sprzed dekady ze świeżym rankingiem tego typu, to w oczy muszą się rzucać różnice. Niektórzy gracze wypadli z biznesu, inni są cieniem dawnej potęgi, a na ich miejsce wskoczyły marki, których przed dekadą się tam nie spodziewaliśmy. Temat nowy nie jest - jeśli ktoś stale śledzi ten biznes, to wie o co chodzi. Wie także, iż dzisiaj rynek mobilny, zwłaszcza sektor smartfonów jest podbijany przez Chińczyków. Wcześniej dotyczyło to głównie liczby sprzedawanych produktów, teraz można też mówić o budowaniu pozycji przez jakość.


Liderem rynku nadal jest Samsung, drugie miejsce zajmuje Apple, a zatem firmy, które chińskie nie są. Wśród większych graczy spoza Chin trzymają się jeszcze LG czy Sony. Reszta? To Chińczycy z różnych grup. W jednej znajdziemy duże marki: Lenovo, Huawei, ZTE, w drugiej ambitnych mniejszych producentów: Xiaomi, Meizu, Oppo, w trzeciej całkowicie lokalne firmy, o których na Zachodzie słyszymy rzadziej, w czwartej... marki z Tajwanu. Nie można zapominać, że to też Chińczycy. Owszem, wyspę od kontynentalnego giganta sporo różni, ale nie jest to państwo, które można odrębnie klasyfikować. Asus, Acer czy HTC w tym ujęciu także są firmami chińskimi, choć wiele osób może oczywiście kręcić nosem nad taką klasyfikacją.

Mamy już obraz silnej branży smartfonowej związanej z Chinami, teraz warto się zastanowić, co konkurencja spoza Państwa Środka przedstawiła w Berlinie. Samsung ważną premierę zorganizował przed targami (Note 5). Apple omija takie wydarzenia, LG chyba nie przygotowało nic na targi. Sony wybiło się na tym tle, firma pokazała trzy nowe smartfony, było sporo szumu. Czyli Sony i pakiet Chińczyków. Nie chcę umniejszać prezentacji Huawei, ale prawda jest taka, że w Berlinie firma miała spore pole do popisu, bo konkurencja spoza ich kraju nie przyjechała masowo, by walczyć o swoje. W dużej mierze wynika to z faktu, że trudno w tym przypadku mówić o jakiejś masowości - dużych graczy spoza Chin jest już niewielu. Globalnych graczy można wymienić na palcach jednej ręki.


Na rynku zaszły spore zmiany, nadchodzi era dominacji Chińczyków, ale i oni będą się mierzyć z problemami różnego typu. Z jednej strony na rodzimym rynku robi się tłoczno i trzeba szukać klientów poza matecznikiem (a to nie musi być proste), z drugiej strony w siłę mogą rosnąć np. firmy z Indii, z trzeciej zwiększane muszą być wydatki na badania, by poprawiać jakość i stopień zaawansowania produktów - oczekiwania klientów rosną, niska cena przestanie wystarczać. Chińczycy zderzą się w końcu z przeszkodami, które wykoleiły starszych producentów. Na razie jednak idą po swoje, a targi typu IFA pokazują, jak rośnie ich dominacja.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama