Smartfony z Chin szturmem biorą rynki zachodnie. Lider rynku w segmencie Androida, Samsung już czuje oddech na plecach ze strony Huawei, a to zaledwie...
Smartfony z Chin szturmem biorą rynki zachodnie. Lider rynku w segmencie Androida, Samsung już czuje oddech na plecach ze strony Huawei, a to zaledwie dopiero początek. Targi IFA pokazały, że potencjał produkcyjny oraz możliwości firm z Państwa Środka są niemal nieograniczone. I dlatego, jeśli chodzi o smartfony, według mnie to właśnie Chińczycy wygrywają tę imprezę.
Huawei i przepiękny Mate S z Force Touch
O smartfonie Mate S pisałem już dość dużo, najpierw relacjonując jego premierę, a następnie dzieląc się z Wami pierwszymi wrażeniami. Niebawem opublikujemy też wideo ze smartfonem w roli głównej. Ja natomiast zacząłem już jego testy i niebawem przygotuję recenzję. Nie dziwcie się naszemu zainteresowaniu tym, modelem, bo jest naprawdę niesamowity. Rozmawiając z innymi dziennikarzami technologicznymi w drodze powrotnej z IFA, zgodnie przyznaliśmy mu tytuł najciekawszego smartfona całych targów. To chyba o czymś świadczy, prawda?
Można oczywiście mieć pewne zastrzeżenia i narzekać, że Mate S tak naprawdę nie ma topowej specyfikacji. Można też zarzucać kopiowanie Apple'a oraz funkcji Force Touch, która zresztą jest wdrażana dość niezdarnie i trafi tylko do modelu ze 128 GB pamięci wewnętrznej. Nie zmienia to jednak faktu, że Huawei popisał się naprawdę ciekawym wzornictwem, fantastycznym wykonaniem i nietuzinkowymi rozwiązaniami w oprogramowaniu. Po kilku dniach ciągle nie mogę w tym urządzeniu znaleźć większych wad. Samsung ma się czego obawiać, zdecydowanie. Wyobraźcie sobie tylko scenariusz, w którym Apple nie będzie rywalizował z Koreańczykami, a właśnie chińskim Huawei...
ZTE i krawędzie zakrzywionego ekranu
ZTE na IFA prezentowało oczywiście jeszcze smartfony. Niestety nic nie wiemy o wprowadzeniu ich na polski rynek. Niemniej trzeba przyznać, że specyfikacje oraz ich możliwości zapowiadają się całkiem interesująco - na tyle, że czasem wręcz żałowałem, że ZTE jest tak mało aktywne na naszym rodzimym rynku. Dotąd przecież nie doczekaliśmy się u nas świetnych i rozchwytywanych w Azji modeli z serii Nubia.
ZTE Axon Elite jest kreowany na flagowca firmy. Wyposażono go w ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 810 MSM8994, 3 GB RAM-u oraz 32 GB pamięci wewnętrznej (+slot na MicroSD). Zastosowany ekran o przekątnej 5,5 cala pracuje w rozdzielczości Full HD. Z tyłu zastosowano dwa aparaty: 13 Mpix oraz 2 Mpix. Z przodu mamy kamerkę 8 Mpix. Za zasilanie odpowiada bateria 3000 mAh. Całość mierzy 154 x 75 x 9,8 mm. Axon Elite ponadto wspiera LTE oraz jest wyposażony w czytnik linii papilarnych i skaner tęczówki oka, który debiutował na MWC 2015.
Znacznie fajniej zapowiada się Nubia Z9, gdzie ekran został delikatnie zakrzywiony po bokach (nie tak bardzo jak u Samsunga w modelach Edge). Tym sposobem niemal całkowicie udało się wyeliminować boczne ramki, co dało fantastyczny efekt. Za zaokrąglony ekranem idą jednak konkretne funkcje software'owe. Przesuwając palcem po krawędziach w górę i w dół możemy przełączać się między różnymi aplikacjami, które są w tym gestem wywoływane. Co ważne, dla każdej krawędzi można skonfigurować inne programy. Na tym nie koniec. Nubia Z9 potrafi również reagować na ściśnięcie ekranu po bokach. Najpierw, co prawda musimy skonfigurować naszą dłoń, aby algorytm mógł ją rozpoznawać. Gdy już się z tym uporamy, możemy przypisać tutaj różne akcje: dowolną aplikację lub np. zrzut ekranu czy spust migawki aparatu. Muszę przyznać, że pomysły Chińczyków zrobiły tutaj na mnie spore wrażenie.
Jeśli chodzi o specyfikację, smartfon jest napędzany przez Snapdragona 810. Ekran ma przekątną 5,2 cala oraz pracuje w rozdzielczości Full HD. Z tyłu mamy aparat 16 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu, a z przodu 8 Mpix. Wszystko to dopełnia bateria 2900 mAh i Android 5.0 na pokładzie.
Na sam koniec zostawiłem nowego Blade'a V6, który jest typowym przedstawicielem średniej/dolnej półki cenowej. Dowiedziałem się już, ze trafi do Polski i zapewne będzie dostępny u operatorów w atrakcyjnych cenach. Smartfona napędza czterordzeniowy MediaTek MT6735 z zegarem 1,3 GHz, 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci wewnętrznej (+slot na MicroSD). Zastosowany ekran ma przekątną 5 cali i rozdzielczość 720p. Tylny aparat wyposażono w matrycę 13 Mpix, a przedni w 5 Mpix. Smartfon wspiera LTE i pracuje pod kontrolą Androida 5.0. Jego największym atutem może być aluminiowa obudowa, która ma zaledwie 6,8 mm grubości (i trzeba przyznać, że wygląda ona bardzo fajnie). To jednak przełożyło się na małą baterię o pojemności 2200 mAh. Debiut nad Wisłą ma nastąpić jeszcze w tym roku. Ceny nie znamy.
Ludzie to kupują
Spośród wszystkich smartfonowych nowości właśnie Chińczycy zrobili na mnie największe wrażenie - przyznaję to z czystym sumieniem. To oczywiście moje subiektywne spojrzenie, ale rosnącą siłę chińskich marek potwierdzają raporty i badania. W czasie, gdy byłem na IFA otrzymałem ciekawą informację prasową od porównywarki Idealo, która przeanalizowała zainteresowanie chińskimi firmami na swoich stronach. Nie jest to na pewno tak wymierne, jak badania IDC czy innych analityków, ale daje pewien kontekst. Spójrzcie tylko na te dwa wykresy.
Z badań wynika, ze popyt na chińskie marki w skali roku wyniósł o 6 proc. To z pozoru niewiele, ale jeżeli cofniemy się kilka lat wstecz, zobaczymy, że współczynnik ten regularnie rośnie. Pięć lat temu zainteresowanie produktami takich marek jak Xiaomi czy ZTE wynosiło zaledwie 0,1 proc. To oczywiście mocno wiąże się z drugim wykresem, na którym widoczne są średnie ceny smartfonów poszczególnych firm. Spośród nich tylko Xiaomi znajduje się w czołówce. Co jednak ciekawe, Huawei znajduje się przed LG.
Mam nieodparte wrażenie, że w ciągu najbliższych lat układ sił na rynku mobilnym może mocno się zmienić. Pytanie, jak zareagują na to obecni liderzy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu