Na nowy flagowy model Lumii musimy jeszcze zaczekać, ale jak zdążyła już udowodnić Nokia, o sile platformy Microsoftu jak na razie świadczą urządzenia...
Na nowy flagowy model Lumii musimy jeszcze zaczekać, ale jak zdążyła już udowodnić Nokia, o sile platformy Microsoftu jak na razie świadczą urządzenia tańsze, przez co łatwiej dostępne. Nic więc dziwnego, że dwa ostatnie nowe modele w portfolio Microsoftu to budżetowe Lumie 435 i 532. Pierwszy z nich już trafił do przedsprzedaży. Ale jaka przyszłość czeka samą platformę Microsoftu?
Tanio, taniej, najtaniej
Polskie ceny nowych modeli są już nam znane od dnia ich premiery - za Lumię 435 zapłacimy 369 złotych, natomiast Lumia 532 została wyceniona na 449 złotych. Pierwszy z modeli trafi do sprzedaży już za kilka dni - pierwsze wysyłki zamówionych w przedsprzedaży modeli mają rozpocząć się 11 lutego. Taką informację otrzymujemy na stronie NokiaSklepOnline.
Cena 369 złotych jest już sama w sobie rekordem, ponieważ jest to najtańszy model Lumii wprowadzony do sprzedaży, ale jak wiemy, wystarczy kilkanaście, może kilkadziesiąt dni, by kwota ta znacznie zmalała. Po tym, jak Lumia 435 pojawi się u operatorów za symboliczną złotówkę, to cena tego modelu na serwisach aukcyjnych i nie tylko może spaść poniżej 300 złotych. Jeśli liczba dostępnych w takiej sprzedaży telefonów będzie wzrastać, to cena będzie proporcjonalnie maleć, aż osiągnie niezwykle niski poziom. To tylko spekulacje, ale nowy model zakupiony za niewiele więcej niż 200 złotych może być nie lada gratką i z chęcią uczyniłbym Lumię 435 swoim zapasowym telefonem (tym bardziej, że smartfon ten oferuje dwa sloty na kartę SIM). Domyślam się jednak, że podobnie jak ja, wiele osób oczekuje czegoś znacznie więcej, by móc pomyśleć o zmianie telefonu na ten z kafelkami na ekranie głównym.
Wszystko na jedną kartę
Polityka Microsoftu jest jak na razie bardzo prosta do odczytania. Firma koncentruje się na użytkownikach swoich usług, przedkładając ich interes nad interes użytkowników ich własnej platformy. Tak to przynajmniej wygląda w kwestii rozwiązań mobilnych, gdzie aplikacje oferowane na urządzenia z Androidem i iOS-em prezentują się w większości znacznie lepiej od swoich odpowiedników dla Windows Phone. W żartach można by uznać, że Microsoft mógłby pokusić się o zarezerwowanie znaku towarowego "Soon", w czym jest rzeczywiście odrobina prawdy, ponieważ użytkownicy smartfonów z Windows Phone zawsze mają pełne listy aplikacji i usług, na które muszą czekać. Mówi się też, że Microsoft pogodził się już z brązowym medalem, gdy o złoto rywalizować będą Apple i Google (z całymi zastępami partnerów).
Uważam, że wprowadzenie Windows 10 na smartfony może być ostatnim zrywem, na jaki może sobie pozwolić Microsoft, dlatego zdecydowanie ciekawiej rysują się wydarzenia z tym związane, aniżeli z "dziesiątką" dedykowaną tabletom czy komputerom. Z premierą Windows Phone 8, później 8.1 i kolejnych aktualizacji widać, że Microsoft jest niezwykle ambitny i zrobi naprawdę wiele, by uczynić swój system możliwie najatrakcyjniejszą platformą. Na podstawie tego co już zobaczyliśmy, oceniając wizję nowego Windowsa na smartfonach można powiedzieć, że prezentuje się ona co najmniej intrygująco.
Ale...
...same zmiany w systemie mogą po prostu nie wystarczyć. Jeśli mocną stroną tej platformy nie staną się aplikacje, a nie oszukujmy się i nie próbujmy wmówić sobie, że z dnia na dzień sytuacja ulegnie zmianie, to Microsoft po prostu będzie musiał pokazać, że jego własne portfolio usług będzie minimum dorównywało temu, z czego korzystają posiadacze iPhone'ów i telefonów z Androidem. Jeśli do tego nie dojdzie, to sytuacja Windows (Phone) z nieciekawej, stanie się fatalna. A przy takim scenariuszu nie wydaje mi się, by smartfonowy Windows zdołał się podźwignąć i mógł osiągnąć cokolwiek więcej, niż to co udało mu się osiągnąć do tej pory.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu