Piątkowy wieczór, dobry czas na prezentację rozrywki, która może wciągnąć na cały weekend. Sam jestem na urlopie i poświęcam jej sporo czasu. Mowa o Tangram, chińskiej układance mieszczącej się w dużej kieszeni albo plecaku - świetna rzecz podczas przerwy w pracy, wypoczynku w domu po ciężkim dniu czy dla zabicia czasu w podróży. Dostępna w formie analogowej i cyfrowej, zdecydowanie pobudzająca szare komórki.
Tangram nie jest nowym wynalazkiem, o którym słyszało kilkaset osób na całym świecie. Zabawa liczy sobie tysiące lat (tak, tysiące), ma rzeszę fanów na całym świecie i jest powszechnie dostępna. Moja przygoda z nią zaczęła się jeszcze w poprzedniej dekadzie. Pracowałem wówczas przy Forum Ekonomicznym w Krynicy i jedna z firm rozdawała coś na kształt Tangram, lecz z mniejszą liczbą elementów. Zabawa na kilka dni, uprawiała ją wówczas masa ludzi w polskim kurorcie zamienionym z centrum gospodarczo-polityczne. Forum się jednak skończyło, a klocki trafiły do szuflady.
Drugie podejście jest związane z wyjazdem do Izraela. Znowu prezent od jednej z firm, tym razem w wersji rozbudowanej: dwa pełne zestawy klocków, karty z figurami, rozwiązania. Można urządzać pojedynki: karta na stół i układanie na wyścigi. Pokazując łamigłówkę ludziom w różnym wieku, zauważyłem, że nie jest zbyt znana, więc postanowiłem podzielić się szerzej tym "odkryciem". Zakładam przy tym, że część z Was doskonale wie, o co chodzi.
Klasyczny tangram składa się z pięciu trójkątów prostokątnych (dwa duże, jeden średni, dwa małe), kwadratu i równoległoboku. Zabawa polega na tym, by układać z nich figury, których do tej pory powstały tysiące. Przedstawiają rośliny, zwierzęta, ludzi, pojazdy, budynki, przedmioty codziennego użytku. Dosłownie wszystko. Na obrazku widzicie kontur, ale nie ułożenie poszczególnych klocków - Waszym zadaniem jest takie dopasowanie elementów, by pojawił się pożądany kwiat, pies czy dom. Trzeba przy tym wykorzystać wszystkie klocki.
Trudne? Zależy od figury. Czasem jest to kwestia minuty i wszystko staje się jasne, czasem będzie pewnie potrzeba kilku dłuższych podejść - trafiałem już na obrazki, który wprowadzały zamieszanie w mojej wyobraźni, ostro głowiłem się nad rozwiązaniem. Inną sprawą jest to, że w Tangram trzeba się "wgryźć": gdy już spędzicie przy tym parę dni, gra stanie się łatwiejsza, rozwiązania będą przychodzić znacznie szybciej - trzeba po prostu rozgrzać umysł. Właśnie o umysł w tym wszystkim chodzi - to nie tylko dobra rozrywka, ale też świetna nauka. Przyda się zarówno w rozwoju dzieci, jak i u osób starszych, które zaczynają narzekać na problemy z pamięcią czy koncentracją. Człowiek w sile wieku też powinien ćwiczyć, by jak najdłużej zachować rześkość biologicznego komputera.
Jak przedstawia się sprawa dostępności? Sprawdziłem, okazuje się, że klocki można kupić w wersji analogowej w sklepach z grami (przykład za niewielkie pieniądze), są też dostępne na stronach internetowych czy w aplikacjach na popularne platformy mobilne (przykład dla Androida). Elementy można też wykonać samemu, w Sieci znajdziecie tutoriale, jak to zrobić. Co począć, gdy skończą się propozycje z kartki w pudełku? Można szukać w Internecie - nie brakuje ich np. na YT. Jest też opcja... wymyślania figur. Prawdopodobnie ktoś już je wcześniej stworzył, ale nie przeszkadza to w podjęciu wyzwania. Zabawa na jeszcze wyższym poziomie, kreatywność pracuje na pełnych obrotach...
Zdecydowanie polecam, nie tylko na weekend. A jeśli macie inne propozycje dobrych łamigłówek, chętnie poznam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu