Taksówki to jedne z tych usług po które sięgamy, bo chcemy móc na nich polegać. Niestety - w ostatnich tygodniach moja ulubiona z nich zawiodła mnie po raz kolejny. I po raz kolejny alternatywa w postaci Ubera okazała się zbawienną.
Kilka lat temu miałem nieprzyjemną sytuację w Uberze. Na tyle, że wysiadłem, skasowałem aplikację i poprosiłem o usunięcie konta. Przerzuciłem się wtedy na tradycyjne taksówki. Przez lata korzystałem głównie z FreeNow, choć czasem zdarzało mi się sięgać także po usługi iTaxi. Moje doświadczenia z FreeNow na przestrzeni kilku ostatnich lat były naprawdę dobre i nie czułem w ogóle potrzeby zmiany. Kilka miesięcy temu jednak w godzinach porannych potrzebowałem dostać się na lotnisko — i mimo kilkunastu minut poszukiwań kierowców, nikt się nie zgłosił. Zdesperowany, bo przecież samolot nie poczeka, zainstalowałem więc Ubera, założyłem konto i po kilku minutach kierowca na mnie czekał. Jeżeli miałbym ocenić jakość tamtego przejazdu, byłaby ona na minusie. No ale dojechałem cały i na czas, więc powiedzmy, że wszystko w porządku.
Skasowałem aplikację, ale tym razem nie skasowałem w niej konta — nie mogłem tego wyklikać z aplikacji, a później o sprawie zwyczajnie zapomniałem. Ale okazało się, że wyszło mi to na dobre, bo kilka dni temu o skandalicznie wczesnej porze znowu chciałem dostać się na lotnisko... a najwyraźniej na FreeNow ślepo polegać już za bardzo nie mogę. Ale od początku.
Zamawiasz taksówkę dzień wcześniej, a jej nie ma
Skoro przed 6 rano muszę być na lotnisku, to przejazd muszę zamówić jeszcze wcześniej. FreeNow oferuje opcję zamawiania z wyprzedzeniem — korzystałem z niej już wielokrotnie. Zamawiałem dzień wcześniej, i najczęściej już wieczorem miałem potwierdzonego kierowcę który zgarnie mnie o wskazanej porze. Pobudka, szybki prysznic, wszystko się zgadza.
W tym tygodniu zaś już kładąc się spać liczyłem się z tym, że może być problem. Zamawiając we FreeNow przejad na 5:30, aplikacja informuje że kierowca może być między 5:30, a 5:40. Tylko kiedy o 5:20 wciąż żaden z kierowców nie potwierdził nawet przyjęcia zlecenia, sprawy zaczynają się komplikować, a ja stresować. Pomyślałem zatem że spróbuję "ręcznie" wyszukać kierowcę w innej taryfie, na tu i teraz - może wybrana przeze mnie opcja się nie kalkulowała. Po kilku minut poszukiwań w droższych taryfach - nadal nic. W grę wchodzi więc pojechanie własnym samochodem i pozostawienie go na lotniskowym parkingu, albo... no właśnie, Uber. Zainstalowałem, zalogowałem się, zamówiłem. Kierowca czekał na mnie już za 4 minuty (!), jako że nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń, tym razem to ja się spóźniłem. Powiem więcej, o ile wspomniany wyżej przejazd sprzed kilku miesięcy to była przygoda którą zapamiętam na dłużej, o tyle teraz przejazd był wzorowy. W sumie to był ten standard, do którego przez lata przyzwyczaiło mnie FreeNow.
Brak zaufania i wsparcie ze strony alternatywy
Przed laty taksówki były znacznie droższe niż Uber i spółka. Teraz ceny w tych niższych taryfach się zrównały, ale to nie o ceny chodzi, a jakość obsługi. Przyznam szczerze, że na kilkadziesiąt przejazdów tradycyjnymi taksówkami z aplikacji narzekać mógłbym może na kilka, ale i tak policzyć je można na palcach jednej ręki. Z Uberem mam na tyle złych doświadczeń, że wolałbym nie korzystać. Ale no właśnie — taksówki to usługa, po którą sięgam dlatego, bo chciałbym móc na niej polegać. A ostatnie sytuacje w których naprawdę ich potrzebowałem pokazały, że nie zawszę mogę na nie liczyć.
Nie wykluczam że po prostu mam ogromnego pecha. Bo w bardziej "ludzkich" godzinach - i to nawet na krótszych trasach - wszystko działało w ostatnich tygodniach jak należy i zgrzeszyłbym pisząc, że coś poszło nie tak. Jednak spotkania na które jechałem były o tyle łatwiejsze w obsłudze, że równie dobrze mogłem się na nie wybrać komunikacją miejską.
Co poszło nie tak? Nie mam pojęcia, może to naprawdę problem z taryfą?
Od kilku dni zastanawiam się gdzie tkwi problem. Po prostu nie było kierowców? A może byli, tylko nie kalkulowało im się z tą taryfą? Zamawiając "na teraz", po tym jak w pierwszej fali nie znajdzie się kierowca chętny podjąć kursu w taniej taryfie, aplikacja sugeruje aby rozszerzyć wyszukiwania również o inne, raczej droższe, opcje. I faktycznie - w ten sposób udało mi się zgarnąć taksówkę podczas niespodziewanej śnieżycy. Nie zmienia to jednak faktu, że przy zamawianiu z wyprzedzeniem takiej możliwości najzwyczajniej w świecie nie ma.
Moje doświadczenia z Uberem na przestrzeni lat oceniam raczej jako... niesatysfakcjonujące, dlatego kiedy mogę - wolę go unikać. Ale dwukrotnie już na przestrzeni tygodni uratował mój dzień, dlatego tym razem zamiast kasować aplikację — po prostu przeniosłem ją do folderu "podróże" na głównym ekranie, tuż obok FreeNow. Kto wie kiedy znowu będę musiał po niego sięgnąć, gdy taksówki zawiodą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu