Niedawno pisałem, że fani Apple pewnie odliczają już dni do rozpoczęcia sprzedaży zegarka tej firmy (na dobrą sprawę, nie wiadomo, ile mają ich odlicz...
Niedawno pisałem, że fani Apple pewnie odliczają już dni do rozpoczęcia sprzedaży zegarka tej firmy (na dobrą sprawę, nie wiadomo, ile mają ich odliczyć). W gronie tych osób zapewne znajdują się klienci z Państwa Środka - przecież to w chińskim Vogue pojawiła się słynna już sesja z supermodelką i superzegarkiem w rolach głównych. Mniej wytrwali klienci z tego kraju, ale też ci z miej zasobnym portfelem, nie muszą już czekać - w sprzedaży pojawiła się kopia produktu. Polaków też może ona zainteresować.
Przed chwilą napisałem kopia, ale teraz zastanawiam się, czy było to odpowiednie słowo - wizualnie chiński sprzęt nawiązuje do tego, co pokazało Apple, lecz na tym koniec. Trudno nazwać to idealnym odwzorowaniem. Nie będę się jednak zagłębiał w szczegóły - niech każdy nazywa to jak chce. Firmą "nawiązującą" jest GooPhone. Podejrzewam, że niektórym z Was ta nazwa może coś mówić - pisałem już kiedyś o tym producencie i też w kontekście Apple: dostarczyli na rynek kopię iPhone'a 6 jeszcze przed jego premierą. Bazowali na przeciekach i stworzyli tani smartfon, który okazał się łudząco podobny do sprzętu giganta z Cupertino.
Tym razem chodzi o zegarek. Sprzęt przypomina Watcha i nazywa się Aiwatch A8. Zastanawiałem się, po co to A8 na końcu, ale po odwiedzeniu strony produktu okazało się, że jest też model V8. To kopia Motoroli 360. Oba zegarki do kupienia za 70 dolarów. Co można robić z takim zegarkiem? Po pierwsze, można wyglądać. Smartwatche bardzo przypominają pierwowzory, więc właściciel nie będzie miał wielkiego problemu, by przekonać ziomków, że zainwestował w produkt Motoroli albo Apple. Na ręce jest sprzęt wyglądający niczym Watch, więc to pewnie Watch.
Po drugie, ale też trzecie, czwarte i piąte, zegarek Aiwatch prowadzi monitoring pracy serca, liczy kroki, może być pilotem do aparatu w smartfonie, pozwoli znaleźć telefon i monitorować sen. Co ciekawe, do sterowania wykorzystano koronę - to jedno z mocniejszych nawiązań do Watcha. Rozwinę też "polski" motyw: dlaczego sprzęt może zainteresować klientów w naszym kraju? Wyjaśnia to wycieczka na stronę producenta - okazuje się, że polski jest jednym z siedmiu języków obsługiwanych przez smartwatch. Znajomość flag w wykonaniu producenta, a właściwie ich odpowiednie przyporządkowanie do państw/języków pozostawia wiele do życzenia. Na ich obronę napiszę, że pewien ekskluzywny hotel w Krakowie (sieciowy) też miał z tym problem, czego świadkiem byłem kilka lat temu (trochę wstyd).
Efekt moich wizyt na stronie chińskiego producenta jest taki, że zastanawiam się, dlaczego padło akurat na język polski i czy zobaczymy ten produkt w naszym kraju. To jednak temat poboczny. Bardziej zastanawia mnie to, jakim zainteresowaniem będzie się cieszył podrabiany Watch w Chinach i czy Apple spróbuje walczyć z tym zjawiskiem? Zakładam, że popyt będzie spory, a reakcja Apple dość powściągliwa, bo korporacja pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że niewiele wskóra. Ostatecznie może więc stanąć na tym, że produkt o wyglądzie zegarka Apple będzie w Chinach dość popularny, nim do sprzedaży trafi prawdziwy Watch. Chciałbym napisać, iż oba urządzenia są skierowane do różnych klientów, ale nie wiem, czy chiński rynek działa w taki sposób.
Po więcej informacji na temat produktu odsyłam na tę stronę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu