Felietony

Nikt nie chce kupować smartwatchy, więc Tag Heuer znalazł sposób, aby przekonać niezdecydowanych

Albert Lewandowski
Nikt nie chce kupować smartwatchy, więc Tag Heuer znalazł sposób, aby przekonać niezdecydowanych

Smartwatche czy smartbandy pojawiły się na rynku kilka lat temu. Początkowo analitycy rynkowi oraz sami producenci przewidywali im świetlaną przyszłość, rysowano piękne wizje, w których to właśnie wearables idealnie komponowały się ze smartfonami, ciesząc się porównywalną popularnością do samych telefonów. Niestety lub stety, urządzenia ubieralne okazały się być nieco nietrafionym pomysłem. Mimo to kilka firm wciąż próbuje zainteresować klientów swoimi inteligentnymi zegarkami. Jedną z takich jest Tag Heuer - ta uznana marka postanowiła nieco odmienić konstrukcję swojego produktu. Czy jednak taki zabieg przyniesie oczekiwane korzyści?

Personalizacja najważniejsza

Zacznijmy tu od kwestii wyglądu. Wearables stanowią również część biżuterii, szczególnie w przypadku mężczyzn, więc dobrze, aby prezentowały się naprawdę elegancko i jednocześnie nie wyróżniały się krzykliwym designem rodem ze Star Treka czy innych filmów SF. Początkowo producenci mieli problem ze zrozumieniem tego. Na szczęście obecnie firmy zrozumiały swój błąd i już każda umie zaprojektować coś, co będzie wyglądało jak zwykły czasomierz, kryjąc w sobie jednocześnie nowoczesną technologię.

Pierwsza sprawa to właśnie ogólna konstrukcja. Jednak druga jest niemniej ważna – ludzie doceniają rozbudowane możliwości personalizacji, kiedy to można dobrać każdy, pojedynczy element pod swój gust. Liczy się również to, aby móc w łatwy sposób wymienić pasek czy bransoletę. W większości przypadków modyfikacje mogą ograniczyć się tylko do tych elementów, o ile w ogóle przewidziano taką możliwość. Tymczasem nowo zaprezentowany Tag Heuer Connected Modular 41 oferuje nieco więcej. W tych zegarkach wymienne będą również zaczepy oraz klamry, a liczba kombinacji przekracza 50. Mam nadzieję, że taka dowolność będzie dostępna również w przypadku tańszych, będących w zasięgu finansowym większości smartwatchach. Moim zdaniem właśnie w tym tkwi nadzieja na dalszy rozwój.

Dopracowane „wnętrze”

Kolejna sprawa to odpowiednie podzespoły oraz oprogramowanie. Początkowo wearables oferowały coś, co ładnie wyglądało na papierze, podczas gdy w praktyce po prostu zawodziło. Teraz powoli propozycje z Android Wear w końcu dojrzewają. Zresztą pod tym względem konkurencja od Apple wypada znacznie lepiej, a jednocześnie cieszy się większą sprzedażą, choć tu większy wpływ ma magiczne logo. Wróćmy jednak do zegarków z systemem od Google.

Obecnie system w wersji oznaczonej numerkiem 2 oferuje nieporównywalnie większe możliwości oraz pozwala na przyjemne użytkowanie. Co więcej, nowe smartwatche dodają jedną, istotną funkcję. Mam tu na myśli płatności zbliżeniowe – wraz z popularyzacją tego standardu oraz postępującą cyfryzacją życia, wearables mają jeszcze szansę na sukces. Naturalnie nowość Tag Heuer oferuje NFC do używania Google Pay (jeszcze Android Pay), a także GPS. Zważywszy na to, że często wykorzystuje się takie urządzenia właśnie do mierzenia tętna, pokonanego dystansu czy naszego tempa treningu, wydaje się to być przydatne uzupełnienie. Kończąc tu temat Tag Heuer Connected Modular 41, wspomnę o cenię nieco poniżej 1200 dolarów...

Tylko gdzie porządny asystent głosowy?

Jednak w tym wszystkim wciąż brakuje mi jednej rzeczy. Inteligentne zegarki są takimi urządzeniami, które najwygodniej obsługuje się właśnie głosem, a nie za pomocą małego ekranu dotykowego. Tymczasem w kwestii asystentów głosowych smartwatche wypadają po prostu przeciętnie. Możemy wyszukiwać podstawowe informacje, jednak wciąż nie da się wyłącznie za pomocą głosu ich używać. Dopiero za kilka lat firmy będą w stanie coś takiego zaoferować.

Na razie większość wysiłków branży technologicznej skupi się na inteligentnych głośnikach, które po prostu są już teraz chętnie kupowane, podczas gdy przy czasomierzach pozostaną producenci tradycyjnych zegarków oraz największa trójka z rynku telefonów, tj. Samsung, Apple i Huawei. Chociaż nie zdziwiłbym się, gdybyśmy wkrótce mieli poznać coś podobnego z linii Pixel od Google.

źródło: Engadget

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu