Od jutra USB-C oficjalnie staje się uniwersalnym złączem. 28 grudnia wchodzą w życie postanowienia UE.
Szykowaliśmy się na to od miesięcy. Nowy przepis wchodzi w życie już jutro
Trzy lata temu, w 2021 roku, UE ogłosiło decyzję, którą dziś możemy śmiało nazwać małą rewolucją. To ona sprawiła, że Lightning trafił na śmietnik historii, to także ona zmotywowała producentów elektroniki użytkowej do usunięcia ładowarek z pudełek. Mowa o ustanowieniu USB-C jako jednego, uniwersalnego standardu dla wszystkich sprzętów, które działają z mocą do 100 watów. Mówi się o tym już od dawna, ale w praktyce zasady wchodzą w życie dopiero od 28 grudnia. Co to oznacza dla konsumentów?
USB-C jako uniwersalne złącze – dlaczego UE na tym zależy?
Wbrew pozorom zamieszanie z USB-C wcale nie jest pierwszą próbą ujednolicenia standardu złączy. Już w 2009 roku Komisja Europejska naciskała na producentów elektroniki, by wprowadzili jeden standard akcesoriów do ładowania urządzeń, ale forsowane wtedy mikro-USB przez stosunkowo niską wytrzymałość mechaniczną i brak stosownych wymogów prawnych nie przetrwało próby czasu. Po latach Komisja Europejska wróciła do dyskusji o uniwersalnym złączu z powodów ekologicznych – każdego roku w UE generuje się ok. 11 tys. ton odpadów elektronicznych, pochodzących między innymi właśnie z niepotrzebnych ładowarek.
UE uważa, że USB-C w formie uniwersalnego złącza pomoże ograniczyć konieczność zakupu i posiadania kilku ładowarek do różnych urządzeń. Wielu producentów i użytkowników już od miesięcy przygotowuje się do tej zmiany. Ta wchodzi oficjalnie w życie już od jutra, czyli od 28 grudnia. Od teraz każdy smartfon, słuchawki, czy tablet będą musiały charakteryzować się zgodnością z USB-C.
Kogo dotykają nowe zmiany?
W zasadzie to nas wszystkich, czyli konsumentów elektroniki, ale w głównej mierze sprawa tyczy się producentów. Apple, Samsung, Xiaomi czy Oppo – każda z firm, która będzie chciała wprowadzić na rynek nowe sprzęty i akcesoria, będzie musiała zapewnić zgodność z USB-C, co uprości w pewien sposób produkcję. Co ciekawe nie tyczy się to tylko producentów smartfonów, komputerów, konsol do gier czy słuchawek – zmiany są istotne także dla podmiotów z branży motoryzacyjnej. Wiele aut już teraz oferuje użytkownikom możliwość ładowania smartfona przez porty zlokalizowane w okolicach konsoli środkowej czy bocznych panelach drzwi – auta, które trafią na rynek po 28 grudnia, będą musiały obowiązkowo korzystać z USB-C.
Z perspektywy konsumenta dostrzec można w zasadzie same plusy. W sieci nie brakuje krytycznych komentarzy, dekadencko wieszczących zanik innowacyjności, ale spójrzmy prawdzie w oczy. USB-C jako uniwersalne złącze to mniejsza liczba ładowarek i przewodów na jedno gospodarstwo domowe, czyli po pierwsze wygoda, a po drugie oszczędność pieniędzy w dłuższej perspektywie, bo jeden komplet wystarczy na lata, dzięki względnej niezawodności USB-C. Poza tym USB-C cechuje się też szybkim ładowaniem i obsługą Power Delivery, wysoką prędkością transferu danych i symetrycznością, przekładająca się na łatwość użytkowania – to tak słowem wyjaśnienia dla tych, którzy zastanawiają się, czy USB-C to na pewno dobry wybór.
Przyznam, że czuje się trochę tak, jakby ta transformacja oficjalnie rozpoczęła się już lata temu. Od momentu ogłoszenia pomysłu wybierałem te urządzenia, które są zgodne z USB-C i dziś mogę potwierdzić, że to faktycznie się sprawdza. Niegdyś posiadałem całą szufladę wypełnioną różnego rodzaju przewodami i ładowarkami – dziś ta nieprzebrana masa ograniczyła się do zaledwie dwóch kostek i trzech kabli, choć mógłbym to jeszcze mocnej zoptymalizować wieloportową ładowarką. Nie ma więc czego się bać. Nawet jeśli nie uznajesz argumentów o ekologii za zasadne, to i tak uniwersalne USB-C wpłynie na wygodę codziennego korzystania z elektroniki.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu