Felietony

Szybszy cykl wydawniczy gier to kiepski pomysł

Mateusz Budzeń
Szybszy cykl wydawniczy gier to kiepski pomysł
Reklama

Nowe wersje Call Of Duty czy Assassin's Creed wydawane są coraz częściej. Różnice między nową odsłoną, a poprzednią są często minimalne. Czy wydanie n...

Nowe wersje Call Of Duty czy Assassin's Creed wydawane są coraz częściej. Różnice między nową odsłoną, a poprzednią są często minimalne. Czy wydanie nowych gier z tej samej serii co roku to nie przesada? Czy czasem nie odbija się to na jakości produktu?

Reklama

Moja przygoda z grami zaczęła się kilkanaście lat temu i do dzisiaj udało mi się przejść wiele świetnych gier. Niestety, ale zauważyłem, że rynek gier komputerowych zaczyna zmierzać w bardzo złym kierunku. Producenci coraz częściej postrzegają graczy tylko jak skarbonki, które są w stanie wydawać co roku pieniądze za niemal ten sam produkt. Wydawanie niektórych popularnych serii gier komputerowych zaczyna przypominać produkcje taśmową lub ostatnie premiery flagowych modeli smartfonów Samsunga. Nowe wersje gier, które potrafią pokazać się po roku od premiery poprzedniczki różnią się tylko kosmetycznie, a nowa fabuła starcza maksymalnie na kilka godzin. Jak dla mnie taka nowsza wersja bardziej przypomina dodatek, niż pełnoprawny produkt, a same dodatki zaczynają wyglądać jak DLC. Zaczynam się zastanawiać czy branża gier nie obrała jednego z najgorszych kierunków od kilku lat.

Nowe gry produkowane są niemal taśmowo

Pierwsze części Call of Duty naprawdę mnie zachwyciły. Pamiętam, że z drugą odsłoną tej serii gier spędziłem naprawdę sporo czasu, którego wcale nie żałuję. Po świetnym Modern Warfare producent postanowił serwować nam odgrzewane kotlety. Według mnie kolejne części Call of Duty nie wprowadzały nic innowacyjnego, nic co mogłoby mnie zachęcić do ich kupna. Pograłem trochę u znajomego i jakoś nie widziałem sensu by samemu nabyć dany egzemplarz. Jedyną częścią, która ostatnio przypadła mi do gustu była Black Ops II, ale to chyba ze względu na ciekawą fabułę w trybie gry dla jednego gracza. Do najnowszego Call of Duty w ogóle mnie nie ciągnie i raczej w ogóle nawet nie spróbuję pograć w tą odsłonę. Chyba zbyt często wydawanie kolejnych praktycznie nie różniących się części trochę mi zbrzydło i czas na dłuższy odpoczynek od tej serii gier.

Od kiedy udało mi się zdobyć w dość atrakcyjnej cenie drugą odsłonę Assassin's Creed stałem się ogromnym fanem tej marki. Chociaż nie wiem czy to stwierdzenie jest poprawne. W końcu jak mogę być ogromnym fanem skoro nadal nie grałem w pierwszą odsłonę, od której to wszystko się zaczęło. Dla mnie Assassin's Creed 2 był grą niesamowitą, wprowadzającą spory powiem świeżości. No właśnie to chyba druga odsłona przygód Desmonda przyczyniła się najbardziej do popularyzacji marki. Chyba żadna gra nie daję tyle frajdy podczas poruszania się między jednym, a drugim punktem na mapie. Fabuła w drugiej odsłonie prezentowała się ciekawie, wątek o odwiecznej walce Assassynów z Templariuszami niemal jakby zaczerpnięty z twórczości Dana Browna sprawdził się bardzo dobrze. Następne dwie odsłony, czyli Brotherhood i Revelations były równie świetne. Niestety, ale okres między premierą drugiej części, a wydaniem tych dwóch kontynuacji był dość krótki, a w związku z tym zmian było niewiele. Dostaliśmy tylko usprawnienie poprzednich sprawdzonych elementów oraz nową fabułę, która na szczęście pozwalała na więcej godzin, niż ta w Call of Duty.


Może w związku z tym, że większych zmian nie było to Brotherhood i Revelations pod względem technicznym działały naprawdę świetnie, a większych niedoróbek nie znalazłem. Niestety, ale Assassin's Creed 3 mimo, iż w końcu wprowadził pewien powiem świeżości oraz był naprawdę świetną grą pod względem grywalności to był produktem niedopracowanym. Ilość błędów była naprawdę ogromna ze względu na nią nie ukończyłem tej gry. Wiele misji musiałem powtarzać ponownie, ponieważ jakaś postać gdzieś została lub dany skrypt nie chciał się uruchomić. Studia pracujące nad Assassin's Creed 3 narzekały, że miały zbyt mało czasu nad dopracowanie gry i niestety wypuścili produkt nie gotowy w 100%. Producent dla którego ważniejsze były kolejne odcinanie kuponów i patrzenie jak przychody rosną miał graczy po prostu gdzieś wydając niedopracowany produkt. Ostatnio zauważyłem, że już niedługo po premierze nowej odsłony Assassin's Creed wiadomo coś o następnej części, której data premiery jest już planowana. Powoli seria Assassin's Creed staję się kolejnym Call of Duty, z którego może będę musiał zrezygnować.

Nie chcę wspominać już o takich grach jak chociażby Need for Speed, który wraz z kolejnymi wersjami jest coraz gorszy. Ostatnią dobrą odsłoną był Carbon, który i tak dla mnie prezentował niższy poziom od Most Wanted. Nowe wersje NFS pokazują jak wygląda produkcja taśmowa i jak bardzo producent ma gdzieś swoich klientów.

Dobrze, że są jeszcze producenci, którzy starają się wydawać produkt wyjątkowy

Podobnych przykładów jak Call of Duty z pewnością jest naprawdę sporo i można by napisać długi tekst na kilka ładnych stron. Niestety, ale ze względu na brak wolnego czasu musiałem sobie odpuścić znaczną większość nowych tytułów. Może to i dobrze, że nie śledzę na bieżąco rozwoju niektórych dość często wydawanych gier. Na szczęście są jeszcze producenci, którzy następne części swoich niezwykle popularnych serii przygotowują przez kilka lat dbając o każdy element. Dzięki temu dostajemy naprawdę wielki i świetny produkt, który przypomina mi gry, które kiedyś przyciągały mnie na niemal cały dzień przed ekran monitora. Skyrim, GTA V czy druga część Wiedźmina według mnie pokazują innym producentom jak powinny wyglądać prawdziwe nowe odsłony gier. Nowości jest naprawdę dużo, rozbudowana fabuła pozwala nam spędzić wiele godzin w wirtualnych świecie, a co najważniejsze grając w te gry nie czuję się jakby jadł kolejnego hamburgera w McDonaldzie.

Grafika: [1], [2]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama