Mam wrażenie, że coraz więcej z nas uprawia jakiś sport, biega, jeździ na rowerze lub prowadzi innego typu aktywności. W rezultacie coraz więcej osób szuka też odpowiedniego zegarka, który pozwoli śledzić postępy. I w tej kategorii bardzo mocny jest Garmin, który oferuje całą gamę różnych modeli. Tylko, który najbardziej się opłaca?
Można się pod nosem śmiać, że zakup zegarka nie uczyni z nas sportowców, ale wybór odpowiedniego modelu może mieć spory wpływ na naszą motywację do treningów. Nic przecież nie zachęca bardziej do kolejnego biegu, niż coraz lepsze temp jakie notujemy, a to bardzo łatwo śledzić właśnie przy pomocy zegarka. Jeśli jeszcze zaoferuje on dostęp do szeregu dodatkowych statystyk i treningów, to może się za chwilę okazać, że złapiecie bakcyla, nawet jeśli nic tego nie zapowiadało. A jeśli mowa o zegarkach sportowych, to prym bez wątpienia wiedzie Garmin, który oferuje jednak tyle różnych modeli, że czasami nie wiadomo czym one tak faktycznie się różnią. W ostatnim czasie jeden z nich bardzo pozytywnie się wyróżnia, bo jego cena w stosunku do możliwości wydaje się bezkonkurencyjna.
Garmin Fenix 7 niczym złoty środek
Przez ostatnie 2 lata miałem okazję testować kilka różnych zegarków Garmina, łącznie z najnowszym Fenixem 8, który obecnie oferuje wszystko to co najlepsze u amerykańskiego producenta. Dzięki temu mogłem też sprawdzić jakich funkcji faktycznie potrzebuje, a jakie są tylko gadżetem, z którego skorzystam raz w roku. Szybko przekonałem się też, że model Venu 2, który używałem do tej pory nie ma wszystkiego co chciałbym mieć w zegarku, więc po rozstaniu z Fenixem 8 zacząłem szukać złotego środka. Wydatek rzędu 4500 złotych na topowego Garmina nie wydaje mi się najlepszym pomysłem, szczególnie jeśli spojrzymy na nieco starsze modele.
Szczerze powiedziawszy nie jestem też fanem ekranu AMOLED w zegarku, bo uważam MIP za wystarczająco czytelny, a w dodatku doskonały w trakcie aktywności na zewnątrz. Dlatego naturalnym wyborem wydawał się Fenix 7 Pro, który jednak nadal kosztuje całkiem sporo (2500 zł) i cena nie wydaje się spadać. W odróżnieniu od jego poprzednika, czyli serii Fenix 7. Ten model w grudniu potaniał na różnych promocjach do około 1600 złotych, a obecnie to już jego standardowa cena. W stosunku do serii 7 Pro brakuje mu w zasadzie trzech istotnych rzeczy, czyli nowszego czujnika tętna Garmin Elevate 5, Multi-GPS i wbudowanej latarki. Biorąc jednak pod uwagę jak wielu użytkowników narzeka na błędne odczyty tętna z Elevate 5, ten argument traci na znaczeniu. Multi-GPS dla osób, które nie poruszają się w bardzo trudnym terenie to też funkcja, bez której można żyć, a do latarki w zegarku nie będę dopłacał 900 zł... ;-)
I w ten sposób na moim nadgarstku zawitał Fenix 7, z którego po ponad miesiącu intensywnego użytkowania jestem bardzo zadowolony. Jeśli zależy wam na wspomnianej latarce (to naprawdę świetny gadżet), chcecie Multi-GPS i nie straszny wam rozmiar to w dobrej cenie (~1900 zł) jest również Fenix 7X Solar, który wydaje się jeszcze lepszą opcją. Ja chciałem jednak coś w normalnym rozmiarze i padło na podstawowego Fenixa 7 z kopertą 47 mm. I o ile w takich miesiącach jak teraz brakuje mi tej śmiesznej latarki (na szczęście można poświecić sobie ekranem, dwukrotnie wciskając jeden przycisk), o tyle w pozostałych kwestiach spełnia moje oczekiwania w 100%.
Co oferuje Garmin Fenix 7?
Garmin nadal rozwija oprogramowanie w Fenixach 7, a dodatkowo mam wrażenie, że jest ono już dobrze dopracowane i nie ma wielu błędów. Fenix 8 potrafił się w losowych momentach restartować, czy podawać dziwne wartości tętna. Starszy model pod tym względem jest znacznie lepszy. Jednocześnie dla kogoś kto kocha statystyki podaje dużo informacji, których brakowało mi w Venu 2. Oferuje też śledzenie większej liczby aktywności, posiada fizyczne przyciski (100 razy wygodniejsze niż dotykowy ekran) i ma takie dodatki jak chociażby poranny raport czy wbudowane mapy. Te ostatnie znajdziecie tylko w nielicznych modelach Garmina.
Fenix 7 ma też 16 GB wbudowanej pamięci, sporo na tle bardziej podstawowych modeli, którą można wykorzystać na mapy oraz wgranie muzyki/podcastów np. ze Spotify. Tutaj działa to też znacznie sprawniej niż na Venu 2. Z zegarkiem można oczywiście połączyć słuchawki i wybrać się na trening bez telefonu. Bez problemu podłączycie też dodatkowe czujniki jak chociażby pas piersiowy zgodny ze standardem ANT+ czy czujniki kadencji. Co jednak najlepsze, nawet przy intensywnym użytkowaniu bateria w zegarku z powodzeniem wystarczy na tydzień. Jedynie co, to ładowanie mogłoby być nieco szybsze. Są też oczywiście powiadomienia z telefonu, w tym również z wyświetlaniem obrazów, możliwość odpowiadania na wiadomości z komunikatorów (predefiniowanymi odpowiedziami) oraz płatności Garmin Pay.
W swojej obecnej cenie Garmin Fenix 7 lub 7X wydaje się świetną propozycja, choć oczywiście wszystko zależy od konkretnych wymagań. W tym modelu można już jednak poczuć co tak naprawdę amerykański producent oferuje swoim najbardziej wymagającym użytkownikom. I wcale nie czuje aby ten model był trzykrotnie gorszy niż Fenix 8, na co wskazywałaby różnica w cenie...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu