Przez ostatnie kilka miesięcy miałem okazję testować kilka różnych smart zegarków i po dłuższym obcowaniu z Fenixem 8, a następnie powrocie do swojego Venu 2 naszła mnie pewna refleksja. Nie sądziłem, że tak prozaiczna funkcja jak latarka może być tak przydatna.
Powiedzieć, że oferta zegarków Garmina jest rozbudowana to jak nic nie powiedzieć. Producent ma modele dla każdego, niezależnie od tego czy szukamy typowe smartwatcha, zegarka sportowego czy urządzenia do zadań specjalnych. Z tego też względu różnią się one swoim wyglądem czy chociażby typem zastosowanego wyświetlacza. I okazuje się, że niektóre elementy okazują się tak przydatne w codziennym użytkowaniu, że później trudno z nich zrezygnować. Opowiem wam zatem moją historię.
Latarka w zegarku to genialne rozwiązanie
Przez ostatnie kilka tygodni testowałem najnowszy zegarek w ofercie Garmina, model Fenix 8 z ekranem AMOLED. To urządzenie praktycznie z samej górnej półki jeśli chodzi o możliwości, ale miało też w pierwszych tygodniach od premiery sporo problemów. O tym napiszemy sobie innym razem, a dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na to co mi się w nim spodobało. A okazuje się, że była to tak prozaiczna rzecz jak wbudowana latarka. Fenix 8, a wcześniej również Fenix 7 Pro czy Enduro 2 mają wbudowane diody LED, które można uruchomić naciskając podwójnie jeden z przycisków. W kilka sekund mamy zatem dostęp do latarki na naszym ramieniu, z której można skorzystać w każdej sytuacji.
I w czasie takiej pory roku jaką mamy obecnie okazało się, że z tej funkcji korzystam praktycznie codziennie, a nawet kilka razy dziennie. Poranne szukanie skarpetek w szufladzie, gdy za oknem jeszcze ciemno? Spacer w lesie po zmroku albo bieganie mało uczęszczaną ścieżką? Z latarką na nadgarstku to żaden problem. Pewnie zabrzmi to dziwnie, bo przecież teraz każdy smartfon ma wbudowaną latarkę, ale ta w zegarku jest znacznie wygodniejsza. Począwszy od tego, że wystarczy nacisnąć przycisk aby z niej skorzystać, a nie trzeba szukać telefonu w kieszeni i odpowiedniej opcji na ekranie dotykowym w rękawiczkach.
Latarka na tyle mnie "kupiła", że jak po testach wróciłem do swojego Garmina Venu 2 to wytrzymałem z nim całe 3 dni zanim postanowiłem sobie sprawić prezent pod choinkę. I nie, nie padło na Fenixa 8, bo jego cena nadal jest mocno przesadzona, ale wybrałem Fenixa 7, który nie ma co prawdy diody LED, ale można równie szybko zamienić jego ekran w latarkę. Okazuje się też, że dodatkowe przyciski, których w Fenixach czy Forerunnerach jest 5, a nie 2 lub 3 jak w serii Venu, znacznie poprawiają obsługę i to była kolejna kwestia, która skłoniła mnie do zmiany. To jednak nie wszystko.
Gdy łykniesz sportu, to trudno zostać przy serii Venu
Seria zegarków Venu to modele bardziej uniwersalne, z ekranem AMOLED, który ładnie wygląda i lepiej sprawdza się w przypadku funkcji smart jak powiadomienia. Brakuje im jednak sporo jeśli chodzi o pomiary parametrów treningowych, które mają Forerunnery czy Fenixy/Epixy. A niestety jak już zaczniecie sobie porównywać różne wskaźniki, sprawdzać gotowość treningową czy aktualną formę, to trudno później z tego wszystkiego zrezygnować. Tym bardziej, że obecnie cena bazowego Fenixa 7 spadła nawet poniżej ceny Venu 3 i wynosi w wielu sklepach niespełna 1600 złotych.
Jeszcze do niedawna była to kwota powyżej 2000 zł. W rezultacie w moim osobistym rankingu pod względem możliwości do ceny, to Fenix 7 znajduje się teraz na szczycie, nieco wyżej niż Forerunner 955. Fenix 7 wydaje się jednak bardziej uniwersalnym modelem, który lepiej wygląda i można go założyć na rękę nie tylko do wędrówek, ale również w codziennych sytuacjach. Poza zaawansowanymi funkcjami śledzenia aktywności, płatnościami Garmin Pay czy obsługą powiadomień, ma też wbudowane mapy, potrafi prowadzić do celu i ma 16 GB pamięci, którą można wykorzystać np. na wgranie muzyki ze Spotify.
Jeśli zatem szukacie dla siebie prezentu pod choinkę, to warto się nad tym modelem zastanowić. Ja wiem, że tego zakupu nie żałuje, a przesiadka z trzykrotnie droższego Fenixa 8, na Fenixa 7 wcale nie jest bolesna. To jednak temat na inny artykuł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu