Felietony

Apple i Google będą walczyć o wpływy w szkołach. Kibicuję, żeby ich sprzęty pojawiły się w polskich placówkach

Albert Lewandowski
Apple i Google będą walczyć o wpływy w szkołach. Kibicuję, żeby ich sprzęty pojawiły się w polskich placówkach
33

Edukacja to bezapelacyjnie jeden z ważniejszych elementów, które mają ogromny wpływ na całe społeczeństwo i niejednokrotnie w konkretny sposób ukierunkowują naszą przyszłość. Obecnie trwa intensywny proces cyfryzacji. Jednak dopiero teraz firmy zainteresowały się tym na poważniej i przygotowują bardziej dopasowane rozwiązania – nawet Apple uważa to za kluczowy sektor.

Trudne i z przeciwnikami

Nie da się ukryć, że temat używania elektronicznych urządzeń w szkole w celach naukowych wzbudza wiele emocji. Jedni wychwalają to prawie pod niebiosa, drudzy natomiast wskazują wady takiego postępowania, powtarzając, że młodzi ludzie powinni mieć jak najmniejszej do czynienia z takim sprzętem w trakcie nauki. Prawda, jak zazwyczaj, leży pośrodku. Badania wskazują, że najlepiej postawić na połączenie obu pomysłów i uzupełnianie klasycznych zajęć cyfrowymi dodatkami.

Dzisiaj jednak nie będziemy zajmować się samym programem, jego oceną czy słuszności używania tabletów i laptopów przez uczniów. Warto zauważyć, że producenci żywo zainteresowali się tym sektorem. Dotychczas nieliczne firmy tworzyły pod kątem szkół i najczęściej dodawali do nich kilka aplikacji do m.in. notatek, czytania podręczników i wyświetlania ćwiczeń. Od czegoś trzeba zacząć. Moim zdaniem ten etap był wielkim eksperymentem i pozwolił prześledzić mocne oraz słabe strony.

Jesteśmy tuż po premierze iPada 2018. Po raz pierwszy Apple opowiadało cały czas o dostosowaniu go pod kątem uczniów i nauczycieli – ta grupa klientów może liczyć na niższą cenę, więcej darmowej przestrzeni w iCloud oraz darmowe wybrane aplikacje. Producent podkreślał również wprowadzenie kolejnych programów wspierających edukację. W tym wszystkim nie mogło zabraknąć bezpośredniego porównania do bezpośredniej konkurencji, tj. Chromebooków. Laptopy z Chrome OS, może wkrótce także tablety, są szeroko stosowane w USA, ponieważ oferują proste i przyjazne użytkownikom oprogramowanie oraz kosztują niewiele.

Gra o przyszłość

Moim zdaniem teraz dopiero rozpoczyna się na dobre walka o prym w szkołach. Naturalnie, niewiele placówek będzie w stanie zapewnić wszystkim swoim podopiecznym potrzebny sprzęt, ale gdyby miał on zastąpić papierowe książki i zeszyty, byłby nieporównywalnie lepszą inwestycją. W końcu takie urządzenie spokojnie posłuży kilka lat, dostęp do podręczników mógłby być udzielany w ramach abonamentu, a koszt książek na jedną klasę wraz z całą wyprawką spokojnie wyniesie kilkaset złotych.

Teraz kwestia dostosowania szkół oraz programu pod kątem nowych technologii. Szybkość rozwoju w ciągu ostatnich dekad ciągle wzrasta i nie zapowiada się, aby nagle miało się to zmienić. Młodzi ludzie muszą być już do nich przyzwyczajeni oraz rozumieć obecny rynek pracy. Myślę, że producenci IT pomogą w realizacji tych celów, skoro uznali ten segment za jeden z najważniejszych. Jednak na pełną cyfryzację przyjdzie nam poczekać jeszcze długo. O ile w USA nastąpi to zdecydowanie szybciej, o tyle w Polsce na razie tego nie widzę wcześniej niż za 15 – 20 lat.

Warto wspomnieć w tym miejscu o OSE. Jest to program publicznej sieci telekomunikacyjnej o wysokim transferze danych oraz bezpiecznych, a całość nadzoruje Ministerstwo Cyfryzacji we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Zgodnie z przyjętą ustawą, internet 100 Mbps pojawi się w około 30 tysiącach placówek, nie kształcących osoby dorosłe, w 19500 miejscowościach. W 2018 roku ta akcja obejmie 2000 szkół, w 2019 – 10500. Zdecydowanie jest to ważny i mądry krok, który dowodzi, że w Polsce pamięta się o cyfryzacji nauki.

Kiedy w Europie?

Sam nie mogę się doczekać, aż Google i Apple rozpoczną swój bój o rynek edukacyjny w Europie. Uważam, że dopiero to będzie prawdziwym katalizatorem zmian – giganci IT dopiero się rozgrzewają. Dodając do tego nadejście sieci 5G, całego internetu rzeczy, wykorzystywania Big Daty, otrzymujemy wizję niezwykłego, cyfrowego świata za kilkanaście lat, choć nie każdy uzna to za utopię, a raczej dystopię. Jestem ciekaw, jak sytuacja się tu rozwinie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu