Nauka

Czy to byli obcy? Chyba wiemy, skąd pochodzi legendarny sygnał

Jakub Szczęsny
Czy to byli obcy? Chyba wiemy, skąd pochodzi legendarny sygnał

15 sierpnia 1977 roku w obserwatorium Big Ear zarejestrowano sygnał, który zaskoczył naukowców. Astronom Jerry Ehman, który odpowiada za jego odkrycie oraz ikoniczną nazwę zaznaczył go na wydruku i dodał od siebie dopisek "Wow!". Spekulowano wtedy, że mogli to być obcy — dotychczas nie widziano niczego podobnego. Po niemal połowie wieku od tego wydarzenia dowiadujemy się znacznie więcej na temat możliwej natury sygnału, który skłonił Ehmana do osobliwie wyrażonego zachwytu.

Zespół badawczy z Uniwersytetu Portoryko podjął próbę ponownej analizy informacji związanych z sygnałem "Wow!". W ramach projektu Arecibo Wow! naukowcy przestudiowali archiwalne dane z nieczynnego już Obserwatorium Arecibo, zbierane w latach 2017-2020. Ostatecznie, udało się znaleźć sygnały podobne do tego, który został oznaczony przez Ehmana jako "Wow!". Dla badaczy była to sugestia, że odpowiedzialnym za zamieszanie mogło być bardzo rzadkie zjawisko w kosmosie.

Sygnał "Wow!" był wyjątkowy w kilku powodów. Przede wszystkim, wyróżniał się wąską szerokością pasma i intensywnością, która utrzymywała się przez 72 sekundy — całkiem długo. Został "nadany" na częstotliwości bliskiej linii wodoru (wg. obliczeń Jana Oorta — dla neutralnego wodoru: 1420,4058 MHz) i jednocześnie był tak silny, że niektórym badaczom wydawało się, iż jego pochodzenie może mieć związek z aktywnością obcych. I uwierzcie mi, że taka teoria w latach 70. XX w. była całkiem popularna w kontekście sygnału "Wow!". Badacze jednak skupili się na bardziej... przyziemnych wytłumaczeniach dla jego powstania.

Sygnał Wow! zaznaczony na wydruku z obserwatorium Big Ear

I tak — po latach — zespół z projektu Arecibo Wow! odnalazł sygnały, które miały podobną strukturę do oryginału. Były słabsze, ale też charakteryzowały się wąskim pasmem w okolicach widma wodoru. Naukowcy doszli do wniosku, że mógł on być wywołany przez rozjaśnienie międzygwiezdnej chmury zimnego wodoru, spowodowane przez nagłe wyemitowanie promieniowania przez magnetar – czyli gwiazdę neutronową o wysokiej aktywności magnetycznej, zdolną do wzbudzania atomów w obłokach wodoru.

Takie zjawiska są rzadkie i wymagają niezwykłego zbiegu okoliczności – obecności magnetara za obłokiem wodoru, odpowiedniej intensywności jego promieniowania oraz skierowania teleskopu w jego rejon w odpowiednim momencie. Jako że w nauce aż roi się od ciekawych zbiegów okoliczności, z sygnałem "Wow!" też tak mogło być.

Zespół zamierza kontynuować obserwacje przy użyciu Bardzo Dużego Teleskopu w Chile — badacze chcą w ten sposób ustalić, które chmury wodoru odpowiadają za zarejestrowane sygnały. Naukowcy w wypowiedziach dla mediów przekazali, że przez ostatnie kilka miesięcy trwania projektu dowiedzieli się więcej na temat sygnału "Wow!" niż przez całe swoje życie. I mają rację — minęło niemal 50 lat, a tajemnica tej rzekomej "wiadomości od obcych" została — prawdopodobnie — w dużej części rozwikłana w nieco ponad kwartał.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu