Felietony

Świetny sposób na ćwiczenie cierpliwości? Gry z serii Dark Souls

Marcin Hołowacz

...

Reklama

Jest wiele rzeczy, które nadają się do ćwiczenia cierpliwości, a jedną z nich są gry z serii Dark Souls (w tym i Demon’s Souls oraz Bloodborne). Są oparte na pewnej mechanice, którą można określić jako… soulsową. Jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić, ale From Software udało się zapoczątkować osobny gatunek gier.

Soulsy wyposażą cię w dodatkowe zasoby cierpliwości, albo sprawią że przestaniesz w nie grać

Idziesz przed siebie, pokonujesz kolejne szeregi przeciwników, którzy często, albo nawet z reguły mają przewagę liczebną. Jeżeli natomiast przytrafi ci się sytuacja, w której nie będziesz zmuszony do prowadzenia walki z ok. pięcioma agresorami na raz, to możesz być niemal pewien, że ten samotnie stojący potworek będzie miał jakieś absurdalnie szybkie i silne ataki, albo przemieni się w coś wielokrotnie większego od ciebie, jeżeli już nie ma takiej formy.

Reklama

Poza tym możesz być pewien tego, że wszystko w okolicy będzie zdradliwe i zabójcze. Widzisz coś cennego na ziemi? Śmiało… podejdź tam i spróbuj to podnieść. Okaże się, że na suficie wisiało jakieś paskudztwo, które teraz spadło ci na głowę i posila się twoją wirtualną głową. Nie ma żadnego sufitu, ale za to jest przepaść? Pewnie coś cię w nią zepchnie. Nie ma ani przepaści, ani sufitu, ani czegokolwiek innego, co mogłoby wyglądać niebezpiecznie lub w jakiś sposób cię zaskoczyć? Jest tylko skrzynia w wyjątkowo bezpiecznym miejscu? Ok. Spróbuj ją otworzyć i zobacz co cię czeka.

W świecie gier From Software wszystko próbuje nas zabić i często nie jest to do końca fair play. Jednak weterani tych gier z czasem wyuczą się odpowiednich schematów zachowania, które pozwolą im uniknąć wielu nieprzyjemności. Wystarczy nerwowo się rozglądać na każdym kroku, uważać dosłownie na wszystko i nigdy nie biec ślepo przed siebie.

To naprawdę fajnie, bo wielu ludzi lubi poczuć, że progres w grze wiąże się z konkretnym wyzwaniem, a pokonywanie takich wyzwań daje sporo satysfakcji i wynagradza poniesione wcześniej trudy. Trzeba też przyznać, że częsta śmierć i nieustanne wracanie do powtarzania tego samego fragmentu gry, może być frustrujące. Jest to często próba dla naszej cierpliwości i opanowania. Przeznaczając na coś dobre 20 minut tylko po to, żeby stracić wszystkie zdobyte dotychczas dusze (służące za walutę oraz punkty doświadczenia), a do tego być zmuszonym do powtarzania tego samego, co przed chwilą zrobiliśmy, możemy odczuć lekkie zirytowanie.


Jeszcze raz, w jaki sposób tzw. „soulsy” ćwiczą naszą cierpliwość?

Stawiając przed nami wymagających przeciwników, których pokonanie zjada sporo czasu i nerwów, a następnie zabijając naszą postać w grze i zmuszając nas do powtarzania tego samego od początku – tak gry trenują naszą cierpliwość i determinację. Jeżeli nie masz cierpliwości, to ją w sobie wytrenujesz albo przestaniesz w to grać. Poza tym, same walki również wymagają zachowania zimnej krwi. Porywając się na wielokrotnie silniejszego stwora w chaotycznym szale bojowym, najprawdopodobniej dostaniemy lekcję pokory. Tutaj niezbędne jest wyczekiwanie odpowiedniego momentu do ataku, potem wykonanie stosownych uników, trzymanie wroga na odpowiednią odległość, potem wyczekiwanie i jeszcze trochę wyczekiwania, aż w końcu możemy ponownie uderzyć. Nie zawsze, ale często tak to wygląda.

Niestety ta formuła już mi się trochę przejadła

Ukończyłem Demon’s Souls, Dark Souls, Dark Souls II, Bloodborne, a teraz pogrywam sobie w Dark Souls III z dodatkiem Ashes of Ariandel. Muszę przyznać, że mam już powoli dość. To całe zaczynanie od początku i robienie tego samego po raz dziesiąty, czy dwudziesty, już mnie tak nie bawi jak kiedyś. Chyba po prostu za dużo grałem w tego typu tytuły. Mimo tego iż niedługo ukończę dodatek, a następnie DS III, to zamieniło się to w coś na wzór… niedokończonej sprawy. Zacząłem, więc chcę to skończyć, ale robię to trochę z przymusu.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama